Skocz do zawartości
Nerwica.com

Saraj

Użytkownik
  • Postów

    53
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Saraj

  1. Kalebx3, przepraszam za milczenie, jakaś usterka komputerowa zerwała mi połączenie z siecią, teraz dosłownie przez sekundkę korzystam z nieswojego sprzętu, do paru dni powinnam skombinować pomoc, odezwę się.
  2. Czy ktoś się orientuje, czy pregabalina działa na dopaminę w jakikolwiek sposób (inhibicja zwrotna lub blokowanie)? To dla mnie bardzo ważne. Po neuroleptykach wolalaby m wskoczyć w lek, który także zbija poziom dopaminy w mózgu.
  3. Żonę Abrahama nazywano Saraj, póki Bóg nie skrócił jej imienia. Gdzieś czytałam, że okreslało osobę kąśliwą, kapryśną, czy jakoś tak, podczas, gdy Sara jest tytułem księżniczki. Przedpokój godności. -- 17 maja 2013, 22:48 -- A koty pałętające się i wychylające spomiędzy regałów opasłych od ksiązek to wspaniały widok.
  4. Olanzapina ponoć tak nie sieka jak Tisercin, ten w moim rankingu kosą numer 1. Lek sprawia, że czuje się jak rasowy przygłup. Brałam trochę kwetiapiny, ale nie sprawdziła się, raczej podziałała lękotwórczo. Lekiem ostatniego chyba rzutu jest tisercin przy bezsenności. Nie wiem, czy się zorientowałeś, ale oboje wybraliśmy ksywki pochodzenia biblijnego. Taka mała dygresja.
  5. To krucho. (ale ktoś tu pobąkiwał, że jednak się kima dobrze, grunt to wyciszyć, nie nakręcić) Apetyt, gdyby sie przyszwendał, korzystając z okazji, byłoby miło. A lek miałabym za darmoszkę dzięki kontaktom z taka niemiecką familią, heheh (tam wydawany za free temu, kto ustawia się z receptą). Przykro mi, że musiałeś odstawić z powodu nieposkromionego głodu.
  6. Zamierzam się rozstać z neuroleptykami na stałe, zrywam dziś z nimi nieudany związek. Po co by nie sięgnąć, wybór nietrafiony, mam nadzieję, że Lyrica będzie wybawieniem. O trwałych skutkach nawet mi nie mów, bo szlag trafia, nie dość, że człowiek, ładując w siebie, czuje się jak ułom, to jeszcze ma się pisać na to po zaprzestaniu leczenia. Nie wiem, co tak się moja psychiatra uparła. Prosiłam o Lyricę, jednak nie jest pewna, czy można ją łączyć z mircią. Jednak, jak widać, kolega JużTuByłem łączy z powodzeniem (stopka miga mi już któryśnasty raz przed oczami). Zla jestem jak diabli, że trzeba czekać, aż się zdecyduje :/ -- 17 maja 2013, 21:41 -- Ech, działanie nasenne wystarczy, że będzie porównywalne do chlorprothixenu.. Nic się nie da przyrównać? -- 17 maja 2013, 21:42 -- No i, jak sobie radzi pregabalina z przykurczami mięśni, sztywnością całego ciała, bolesnością - całą tą somatyką?
  7. Tak, ale na neuroleptykach. Okropne. Na niektórych neuroleptykach mam wrażenie, że pamięć właściwie nie funkcjonuje. -- 17 maja 2013, 21:24 -- Kalebx3, także bierzesz Lyricę? jak ją znosisz. Czy działanie nasenne jest silne? Z czymś byś je porównał?
  8. JużTuByłem, błagam Cię, powiedz mi, jak znosisz połączenie Lyrici i Mirtazapiny? Jak je łączysz (w jakich porach bierzesz?)? Potrzebuję jak najszybszej odpowiedzi, o ile się da. Chciałabym odstawić nasennik, ale muszę mieć coś na zmianę. Czy Lyrica też tłumi emocje? Jaki jest jej wpływ na działanie pamięci?
  9. Popiół, przy wchodzeniu z 30 na 45 spodziewałam się spektakularnego efektu nasennego. Musiałam nań jednak poczekać, do czasu, aż dokładka rozwinie swoje antydepresyjne działanie. Od półtora do 2,5 tygodnia życie nabrało dla mnie cieplejszego odcienia, przybyło optymizmu, stałam się pewniejsza i - pamiętam to zaskoczenie - mimo koszmarnej sytuacji życiowej, doznałam wszechogarniającego stanu ukojenia. Przed dwoma miesiącami podniosłam dawkę o kolejne 15 mg - nie wyczułam zmiany, zniecierpliwiona i niezdecydowana na próg maksymalny, odstawiłam, krojąc sobie (chciałam oszczędzić sobie ewentualnych jazd). Czy brał ktoś 15 na dzień? Zależy mi na wyeliminowaniu objawów za dnia (bóle i sztywność całego ciała).
  10. Saraj

    Zdradzilam własne ciało

    Kompulsywny perfekcjonizm, tak bym to ujęła. Miałam znajomych z ed, ale relacje się pourywały (bo część osób zaszyła się w domu z lęku). Dążenie do doskonałości czyni współną płaszczyznę. Poza tym, miewałam okresowe wstręty do jedzenia.
  11. Saraj

    Zdradzilam własne ciało

    Nie bardzo wiem, co odpisać, bo nie mam pojęcia, czy chcesz poszerzyć swoją wiedzę. Jeśli jednak nie wadzi Ci ona, polecę Ci ulotkę Pernazinum :) -- 25 mar 2013, 20:24 -- kasiątko, dziękuję Ci za wsparcie. Chyba o tę wyjątkowość chodzi. Nikt nie miał takich oczu. Mam problemy osobowościowe, więc siłą rzeczy ciągną się zaburzenia poczucia i koncepcji siebie. Ja napawdę myślałam, że wpadne w psychoze przez tę zmianę. Poczucie rozwalania się na kawałki jest okropnym uczuciem. I krzyków w głowie. Staram się wychopdzic do ludzi, żeby nie zbzikować. Wątrobę badałam zaledwie miesiąc temu. Wyniki w normie. Jutro może dam radę odwiedzić okulistę. Jeszcze endokrynolog został. Powiedz mi, jak radzisz sobie z ed? Możesz napisać cokolwiek. Brakuje mi osób z tego typu problemami.
  12. Saraj

    Zdradzilam własne ciało

    znudzona-ona, co sugeruje zaburzenia spostrzegania? Przed chwilą obejrzałam swoje dawniejsze i mniej dawne zdjęcia (sprzed dwóch miesięcy). Między wyglądem oczu zachodzi zgodność, niezależnie od punktu w historii. Ujęcia nie kłamią, prezentowałam je postronnym. Wniosek nasuwa się sam. Zaburzenia osobowości nie poddają się łatwo leczeniu. Praktycznie, z nich się nie wychodzi. Tzn. dokładnie tyle, co dowolny kryzys i powrót do terapii. paulita, znam ten problem nie z własnych, a cudzych opowiadań. Korzystasz z farmakologii? I jeszcze jedno: nie umrzesz, a przynajmniej jeszcze nie. Byłam u psychiatry, dostałam inny lek. Pytanie, jak poradzić sobie z poczuciem winy, że dopiero teraz odważyłam się prosić o zmianę. Dlaczego nie wcześniej? Bo dałam sobie przytępić czujność osobom, które wmawiały mi miraże i artefakty ;] Kolejne, jak siebie zaakceptować? I jak wyjść z depresji, kiedy czuje sie okaleczona.
  13. Saraj

    Zdradzilam własne ciało

    Napiszę wieczorem.
  14. Saraj

    Zdradzilam własne ciało

    Bliscy wpędzili mnie w zaburzenia. Przedstawiają bardzo drapieżną emocjonalnie rodzinkę. Całą tą toksykologią nasiąkłam i dlatego mam siebie za nic. Radzę sobie jednak z wagą, z wypadaniem włosów (rwię z nerwów), z czymtamkolwiek. Ale oczy były oczkiem w mojej tożsamości.. Przepraszam, że może jestem trochę niezrozumiała, w stanach lękowych dziwnie się mysli, tzn. dziwne kombinacje słowne powstają. Staram się nie starać. edycja: dopisałam wyżej treść.
  15. Saraj

    Zdradzilam własne ciało

    chodzę regularnie na psychoterapię od dwóch lat. Niestety, rozmowa na ten temat na sesjach kończyła się wielkim nieporozumieniem. I teraz mam wrażenie, że, jeśli napiszę dlaczego, zacznie się sugerowanie subiektywnego wrażenia. Ona tego nie widzi, no cóż, ja również, choćbyście mnie łąmali kołem, nie pamiętam, jaki ona ma kolor oczu. Za to świetnie znam własny utracony :/ Edit: ja też przed nią spuszczam głowę, to wiąże się z wydobywanie z głębin siebie zastanych treści, ale także z ukrywaniem się ze wstydu (nieświadomy, mimowolny). Z psychiatrą uzgodniłam zmianę leku, wróciłam do starych, i nie wiedzie,c czemu, zmiana się jeszcze pogłębiła. Zapewniam, że odmienność jest tak błyskawiczna, że trudno jest mi uwierzyć własnym oczom. Nazywano mnie zombie, jakąś natchnioną, błękitnoooką, teraz mam po prostu granatowe.
  16. Temat może niektórym wydać się głupi (błahy), dla mnie jest tragiczny. Nie mam na stanie szczególnych sił do radzenia sobie w nagłych przypadkach, szczególnie, gdy oznaczaja trwała zmianę, bo od miesięcy jadę na debecie (2 lata opornych lęków). Do sedna: Leki zmieniły mój kolor oczu i zmieniają każdego dnia. Z błękitnych, szklanych, niemalże pozbawionych barwnika stały się brudnoniebieskie. Nie potrafię tego sobie wytłumaczyć, może więc nerwy mają swoją słuszność, w końcu to twarz, ale załamała m się tak, że nie chce się jeść, oddychać, ruszać się... Lece z wagi. Dla mnie to stan ago nalny. Martwota. Powolne obumieranie. Nie ma na to tabletek. Czuję się nikim, nie wychodze z domu, omijam lustra, podnosi mi się na odbicie w zwierciadle i widok tej ohydnej żółci (barwnik). Czuję się winna, że łykałam te prochy, ale zrobiiłam, wydawało mi się, wszystko, by nie doprowadzić się do gorszego stanu. Bóg jeden wie, dlaczego leki, nie mające w skutkach ubocznych tego typu niechcianych efektów, w dodatku zmienione z tych, które, owszem, wykazywały takie działania niepożądane, kontynuują taką zmianę.. Czuję się winna, ze nie wpadłam na inny pomysł, czuję się winna, że jestem chora, tak chora, że uzależniłam się od konkretnej mieszanki leków i nie ruszysz. Nie rozumiem, dlaczego stało sie to w momencie, w którym byłam bliska śmierci, teraz samobójstwo widzę jako jedyne rozwiązanie. Bóg mi świadkiem, że dokładam wszelkich starań, żeby wyciągnąć się z tego dołu na poziomie wielkiej depresji. Co ja mam robić? Czuje się tak cholernie nic niewarta, nie moge opędzić się od myśli o demonicznych knowaniach poplątania szyków. Proszę o pomoc..
  17. xanonymous, póki nie skusiłam się na sertalinę, nie brałam nic regularnie i nieprzerwanie. Po sercie weszło się w stały związek z lekami. Ciekawe, czy gdybym o nią nie poprosiła, zgapiając od znajomej, dziś byłabym 'ustawiona'. Dlaczego chciałam rzucić chlor? Ze względu na papranie w kolorze teczówek (temat znajduje się poniżej). Z jakiego powodu próby nie powiodły się - noc w plecy. Ech.. Gdyby można było podzielić tabletkę.. Napiszesz mi jeszcze, proszę, kiedy chlorprothixen osiąga poziom stacjonarny, a kiedy perazyna, oraz ile wynosi czas półtrwania chlorprothixenu? Skąd czerpiesz te info? Dzięki, Nie daruje sobie, gdy nie zapytam. Jeśli (o ile) jesteś hobbystą psychofarmakologicznym może jest Ci wiadome coś na temat czynnika, który odpowiada za syntezę/odkładanie postlekowego pigmentu w oku? Jakiekolwiek informacje są na wagę złota. Nie potrafię się przebić przez angielskojęzyczne strony, nigdzie nie znajduje danych. Dowiedziałam się, że neuromelanina, jeden z głównych pigmentów, powstaje w metabolizmie dopaminy, ale chyba nie osadza się w stromie kolorowej części oka.
  18. Saraj

    Błagam o zabranie głosu

    Wracam ze spóźnieniem, uznałam, że przesiadywanie na forum i przetrzepywanie skutków ubocznych i miganie sobie przed oczami nazwami leków, wiadomo, nie pomoże, wręcz mogłoby zaszkodzić. Najlepiej o objawach nie myśleć - próbowałam po raz kolejny odstawić chlor. Tym razem wytrzymałam , trzy doby - cholernie zmęczona i w lęku znowu wyciągnęłam łapkę po lek. Niestety - zmiana, o której pisałam jeszcze nabrała wyrazu ;] Problem jest taki, że teraz, prócz tabsów, potrzebuje pomocy psychologicznej ;/ Dark Passenger czy kwetiapinę można łączyć z mirtazapiną? Miałam już przygodę z ketrelem - puls 140, ale może tym razem byłoby lepiej. Czy kwetiapina pogłębia sen, jak chlor? Perazyna go znacznie spłyciła w porównaniu z chlorprothixenem, powodowała ranne zmęczenie. depas, gdzieś czytałam, że rispolept rozkręca do życia. Nie wiem, czy próbować.. Czy któś obeznany może polecić coś jeszcze? Jestem otwarta i z ewentualną listą stawie się przed psychiatrą.
  19. Saraj

    Błagam o zabranie głosu

    Prośba dotyczy podpowiedzi w wyłonieniu jakiegoś typu, tzn. zależy mi bardzo na tym, byście podsunęli jakąś nazwę neuroleptyku, jakim zastąpić można inny - tj. czym zastąpić chlorprothixen? Żałosny ton nie jest przesadzony, dlatego, że autentycznie czuje się rozgoryczona i rozżalona, zdruzgotana. Próbowałam sobje pomóc, nie zdało się na nic, a skończyło zagubieniem, rozczarowaniem. Pod wpływem nasilenia objawów, w styczniu tego roku zamieniono mi chlorprothixen, który nie wywoływał szczególnie drażniących skutków ubocznych (w granicach tolerancji) na pernazynę, którą źle znosiłam. Już w trzecim tygodniu podjęłam starania, by minimalizować dawkę i rzucić, mniej więcej w tym samym czasie niezależnie zaobserwowałam, że kolor oczu ściemniał. Wpadłam w panikę i tym prędzej odstawiałam świństwo, w trzy dni zeszłam z leku, powróciłam do chlorprothixenu i odetchnęłam z ulgą, siąpiąc jeszcze łzy po stracie. Ku mojemu przerażeniu, zmiana jeszcze pogłębiła nowy odcień. Zgłupialam i po serii szaleństw (bardzo to przeżyłam, kurczę, oczy są istotną częścią twarzy, trudno przywyknąć do zmiany na gorsze.. do tego zaniżone poczucie własnej wartości i specyfika zaburzeń, mnóstwo, mnóstwo objawów, czułam, że wewnętrzy obraz mnie rozpada się na kawałki, psychiczna dezorganizacja, poczucie winy, że siłą woli nie można było stłumić lęków, strach, że coś przesladuje) skonsternowana pięciokrotnie usiłowałam odstawić chlor. Póki co, bezskutecznie.. Porównywałam wczoraj budowę chloru i perazyny - struktura jest całkiem podobna jednak nie jednakowa, a wymienione działania niepożądane inne. Jakim cudem zatem chlor kontynuuje efekt uboczny pernazinum.. chyba się nie dowiem. W grę nie wchodzą zmiany, następujące z wiekiem, tu rzecz tak szybko się nie dzieje. Mamy tu więc konflikt interesów - chlor przynosi uspokojenie, ale na dłuższą metę o spokoju nie ma mowy, jeśli tęczówka ma się przebarwiać. Pożądany profil działania: istotny jest efekt usypiający. Najmocniej roszę o pomoc.
  20. Saraj

    Błagam o zabranie głosu

    Prośba dotyczy podpowiedzi w wyłonieniu jakiegoś typu, tzn. zależy mi bardzo na tym, byście podsunęli jakąś nazwę neuroleptyku, jakim zastąpić można inny - tj. czym zastąpić chlorprothixen? Żałosny ton nie jest przesadzony, dlatego, że autentycznie czuje się rozgoryczona i rozżalona, zdruzgotana. Próbowałam sobje pomóc, nie zdało się na nic, a skończyło zagubieniem, rozczarowaniem. Pod wpływem nasilenia objawów, w styczniu tego roku zamieniono mi chlorprothixen, który nie wywoływał szczególnie drażniących skutków ubocznych (w granicach tolerancji) na pernazynę, którą źle znosiłam. Już w trzecim tygodniu podjęłam starania, by minimalizować dawkę i rzucić, mniej więcej w tym samym czasie niezależnie zaobserwowałam, że kolor oczu ściemniał. Wpadłam w panikę i tym prędzej odstawiałam świństwo, w trzy dni zeszłam z leku, powróciłam do chlorprothixenu i odetchnęłam z ulgą, siąpiąc jeszcze łzy po stracie. Ku mojemu przerażeniu, zmiana jeszcze pogłębiła nowy odcień. Zgłupialam i po serii szaleństw (bardzo to przeżyłam, kurczę, oczy są istotną częścią twarzy, trudno przywyknąć do zmiany na gorsze.. do tego zaniżone poczucie własnej wartości i specyfika zaburzeń, mnóstwo, mnóstwo objawów, czułam, że wewnętrzy obraz mnie rozpada się na kawałki, psychiczna dezorganizacja, poczucie winy, że siłą woli nie można było stłumić lęków, strach, że coś przesladuje) skonsternowana pięciokrotnie usiłowałam odstawić chlor. Póki co, bezskutecznie.. Porównywałam wczoraj budowę chloru i perazyny - struktura jest całkiem podobna jednak nie jednakowa, a wymienione działania niepożądane inne. Jakim cudem zatem chlor kontynuuje efekt uboczny pernazinum.. chyba się nie dowiem. W grę nie wchodzą zmiany, następujące z wiekiem, tu rzecz tak szybko się nie dzieje. Mamy tu więc konflikt interesów - chlor przynosi uspokojenie, ale na dłuższą metę o spokoju nie ma mowy, jeśli tęczówka ma się przebarwiać. Pożądany profil działania: istotny jest efekt usypiający. Najmocniej roszę o pomoc.
  21. Próbuję odstawić chlorprothiksen, dlatego proszę o Waszą pomoc. W trakcie lektury wątku nasunęło mi się parę pytań: 1. Co z tabletkami powlekanymi (jak wyżej wspomniany chlor)? Rozdrabniamy? 2. W którym miejscu przewodu pokarmowego ten lek jest wchłaniany? Wydaje mi się, że dosyć późno, bo zaczyna działać dopiero po ok. pół godziny od zażycia. Czy to rodzi jakieś szczególne potrzeby przy odstawianiu? 4. Odnoszę wrażenie, że chlor wchodzi w jakieś specyficzne reakcje z mirtazapiną.. Czy to możliwe? Jestem na 45mg mirty i 15mg chloru. 5. Po jakim czasie przy wchodzeniu czy wspinaniu (dobijaniu dawki) mirtazapina osiąga wspomniany "poziom stacjonarny leku w organizmie"? 6. Czy jest sens podnosić mirtę, by odstawić chlor? Wtedy jak technicznie to poprowadzić? Uh, mnóstwo pytań.. Będę niezmiernie wdzięczna za odpowiedzi :)
  22. Próbuję odstawić chlorprothiksen, dlatego proszę o Waszą pomoc. W trakcie lektury wątku nasunęło mi się parę pytań: 1. Co z tabletkami powlekanymi (jak wyżej wspomniany chlor)? Rozdrabniamy? 2. W którym miejscu przewodu pokarmowego ten lek jest wchłaniany? Wydaje mi się, że dosyć późno, bo zaczyna działać dopiero po ok. pół godziny od zażycia. Czy to rodzi jakieś szczególne potrzeby przy odstawianiu? 4. Odnoszę wrażenie, że chlor wchodzi w jakieś specyficzne reakcje z mirtazapiną.. Czy to możliwe? Jestem na 45mg mirty i 15mg chloru. 5. Po jakim czasie przy wchodzeniu czy wspinaniu (dobijaniu dawki) mirtazapina osiąga wspomniany "poziom stacjonarny leku w organizmie"? 6. Czy jest sens podnosić mirtę, by odstawić chlor? Wtedy jak technicznie to poprowadzić? Uh, mnóstwo pytań.. Będę niezmiernie wdzięczna za odpowiedzi :)
×