hej dziewczyny
mam pytanie jak przetrwałyście a zwłaszcze ten czas kiedy musiałyście opowiedzieć o tym co się wydarzyło, ale nie tak z grupsza, tylko wszystko dokładnie. Dzisiaj na terapi miałam zacząć od samego początku i powiedzieć o tym wszystkim dokładnie, na samą myśl o tym nie mogłam wydusić z siebie słowa. terapeutka powiedziała że to nic i że do tego powrócimy jak będzie na to czas. ale ja saobie nie wyobrażam że kiedyś będzie taki czas, to wszystko moja wina, gdy bym go nie sprowokowała, nie zrobiła czegoś co go do tego nkłoniło, nic by się nie stało i teraz nawet w dodtku nie potrafię sobie pomóc i o tym opowiedzieć. ciągle słyszę w głowie jego słowa ; przecież tego chciałaś, dobrze Ci, wiem że Ci dobrze.
Jak mam o tym mówić? skoro wiem że to przezemnie.