Witam wszystkich forumowiczow. Mam 29 lat i milo by bylo z Wami porozmawiac na temat ,ktory mnie meczy i nie daje spokoju....
Moim problemem jest klopot z oczami , nie bede sie rozpisywal o szczegolach , ale jestem pod stala kontrola okulistyczna , niby lekarz mowi ,zeby sie nie przejmowac , ze pozytywne myslenie to podstawa , ze nie ma tragedii i sa duzo gorsze przypadki.
Do mnie natomiast nie dociera to wszystko , zaczalem sie zamartwiac , myslec o najgorszym... Nie sprawiaja mi radosci rzeczy ,ktore kiedys byly przyjemne. Nie funkcjonuje normalnie , mniej jem . Ostatnie 2 tygodnie byly wrecz super, jakos sobie przetlumaczylem ,ze wszystko bedzie ok. Ale teraz znow mam nawroty i tak w kolko ... Nie wiem jak sobie juz z tym wszystkim radzic , validol i tabletki ziolowe mniej dzialaja . Mialem kilka razy stany lekowe - uswiadomione przez mame i jakos sobie z nimi radze. Postanowilem sie do Was odezwac , moze znalezc sens mojego cierpienia. W zoladku mam kulke nerwow . Moja dziewczyna rowniez stara sie przetlumaczyc ,ze grunt to pozytywne myslenie , ale to wszystko latwo sie mowi, z reszta pewnie sami o tym wiecie . Boje sie tez pogorszenia tego stanu ,co dodatkowo mnie doluje... Chchialbym znow byc pozytywnie nastawiony do zycia jak zawsze , nie rozumiem dlaczego to wszystko mi sie przytrafilo...
Z wyrazami szacunku i z nadzieja na zrozumienie ...
Pawel