Skocz do zawartości
Nerwica.com

zagubiona888

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zagubiona888

  1. tak tylko napisałam a tak naprawdę to żyć mi się odechciewa od tego wszystkiego:(
  2. izaak17, ja jestem z Krakowa, Ty z Warszawy prawda? Pokręcony - to ja Cię przepraszam, że tak zareagowałam na Twojego posta - po prostu wtedy byłam na etapie wolę umrzeć niż być lesbą i wszystkich którzy mówili takie rzeczy że to nie nerwica tylko prawda chciałam udusić Ostatnio już sobie pomyślałam - mam w dupie już wszystko. Czy jestem lesbą, czy nie - grunt żeby być szczęśliwym. Zaczęło mi być po prostu to obojętne. Stwierdziłam - jak się zakochasz kiedyś w lasce to trudno. Wtedy będziesz się martwić. I jeden dzień miałam dobry - uznałam, że teraz nie ma co anaizować, zastanawiać się, bo ewidentnie ostatnie miesiące to nasilenie choroby, natręctwa są silniejsze itd. więc uznałam, że i tak do niczego nie dojdę mądrego. I miałam jeden dzień, że uznałam, że nie jestem lesbą przecież i aż mi się śmiać z siebie chciało. Ale oczywiście dziś wszystko wróciło:( -- 11 mar 2012, 21:18 -- tak sobie jeszcze myślę... że może skoro nigdy nie zastanawiałam się nad tym czy jestem lesbą, a teraz nagle się zastanawiam to może to po prostu MUSI być nerwicowe?
  3. u mnie też dół mam 24 lata a już wydaje mi się że przegrałam życie. Wiem, że sama się nie uratuję. Wpędzam się w większe gówno. JEDYNA moja nadzieja to terapia:((( Trzymaj się chybanerwica:* Mam nadzieję, że gorzej już być nie może:* I powodzenia w rzucaniu fajek! Ja przestałam pić alkohol całkowicie, piłam oczywiście raz na trzy miesiące na imprezie kilka drinków, ale robiłam się strasznie agresywna po nich, nieszczęśliwa itd chyba po prostu przestawałam panować nad nerwicą po alkoholu więc nie piję już w ogóle;) Izaak17, napisz nam kilka słów otuchy please:(
  4. izaak17, niestety u mnie szybko "mądre myśli" odchodzą i znowu jest dół((
  5. Masz rację chybanerwica! Na przykład po tym co napisał pokręcony całą noc nie mogłam spać "bądźmy szczerzy ze sobą" itd. No ale co, musiałabym założyć, że żadne moje uczucie do mężczyzny nie było prawdziwe? Bo podoba mi się lesbijskie porno? Mnie już nawet nie przeraża bycie z laską ( wiem że to źle), bo po prostu byłaby moją przyjaciółką, z którą uprawiam seks. Ale i tak by mi brakowało faceta. jestem pewna na milion procent. Więc co z tego, że miałabym fajny seks (a i to nie widamo, bo przecież nie próbowałam) jeśli nie miałabym mężczyzny u boku, który przytuli, zaopiekuje się, będzie się bawił z psem, z dziećmi. Chce być mamą, żoną, mimo że tego się przeraźliwie boję. I to właśnie może jest ten STRACH o którym pisaliście. Zawsze bałam się ojca - więc w sumie jak miałam włączać sobie porno z mężczyznami, skoro miałam potwornie negatywne konotacje z ojcem? Seks z mężczyzną wydawał mi się zwyczajnie groźny. A że ciało kobiety wydaje mi się ładne i swojskie to w miarę normalne, bo przecież ja mam takie ciało, mama, babcia, czyli wszystkie kobiety, które nigdy mnie nie skrzywdziły. W przeciwieństwie do ojca. Wszystko siedzi w głowie. Więc trzeba słuchać serca - co serce mówi. Tak myślę. -- 07 mar 2012, 12:15 -- I jeszcze jedno. Wszelkie zło w tym temacie zaczęło się właśnie od komputera. Od filmików i zdjęć erotyczne, które są powszechnie dostępne i nakręcone w ten sposób żeby oddziaływać na seksualność. Myślę sobie - co gdyby nie komputer? Nie te erotyczne impulsy płynące z tamtąd? Byłabym 100% hetero dziewczyną, która nigdy nie zakochała się w kobiecie, a na widok mężczyzn motyki fruwały w żołądku. przeczytajcie sobie ten artykuł, http://www.mantra.pl/wiedza/hedonizm.html, w nim jest doskonale napisane, że wydaje się nam, że seks uszczęśliwia nas. A jak jest naprawdę? Po obejrzeniu takiego porno czujemy się dziwnie, beznadziejnie. Przypuszczalnie tak byłoby też w życiu. Jak nie po jednym, to po setnym razie. Kiedyś znudziłby się takie seks z gejem, czy lesbijką. Bo życie to coś wiecej niż seks. Ten artykuł może się wydawać trochę nawiedzony, ale trochę w nim racji jest;) -- 07 mar 2012, 13:06 -- jeszcze Wam coś powiem. Jakiś czas temu poznałam dziewczynę, która miała straszne problemy z psychiką. Nerwica itd plus fascynacja sadomasochistycznym porno, co ją wykańczało psychicznie. Pojechała na wycieczkę do Indii i poznała hunduistę, który jej wytłumaczył co i jak. Minął rok, a ona jest nie do poznania. Nie ma nerwicy, nie ogląda porno, jest szcześliwa. Po prostu szczęśliwa. Zazdroszczę jej potwornie. Jest całkowicie inną osobą i stara się teraz mi pomóc. Każe mi medytować powiedziałam o tym mojej terapeutce a ona powiedziała mi , że większości pacjentom z nerwicą poleca medytację, bo USPAKAJA i zatrzymuje CHORE MYŚLI. Tak więc może spróbuję. -- 07 mar 2012, 15:03 -- JEZUS tak sonbie myślę CO MY W OGÓLE ROBIMY? NAD CZYM SIĘ ZASTANAWIAMY? Gejem/lesbą jest się całe życie - w okresie dojrzewania podkochuje sie w swojej płci itd. WTEDY się jest HOMO. A podniecać człowieka może nawet rower, wszystko. kropka.
  6. czyli chcesz żeby to co cię podnieca kierowało Twoim życiem? Jak zacznie Cię podniecać dziecięce porno to zostaniesz pedofilem? Mi seksuolog mówi - fantazje i podniety to jedno, życie to drugie. Jeśli dasz radę żyć bez seksu z facetem do nie musisz być gejem. nikt Ci nie karze. I jeszcze jedno - skoro piszesz że jesteś gejem to czemu jesteś ze swoją dziewczyną? -- 06 mar 2012, 23:03 -- chodzi mi o to, że nie możesz być 100 procent gejem skoro zakochiwałeś się w dziewczynach. Ja zakochiwałam się w facetach, podniecały mnie dziewczyny w sensie na pornosach, a w życiu nie. Psychoterapeuta i seksuolog jednoznaczenie wykluczyli u mnie lesbijstwo, podobnie lesbijki na forum internetowym. Wiem już że lesbą nie jestem. BOJĘ się bi - bo kocham facetów, sex mogłabym uprawiac z dziewczynami. ALE dla mnie ważniejsze jest SERCE niż TO NA DOLE. Podnieca mnie goła laska. Ok. Ale kocham mężczyzn. Chcę mieć rodzinę, dziecko. Czy mam wyrzec się wszystkich moich marzeń żeby myziać się jakąś laską? Do tej pory się nie myziałam a mam 24 lata więc myślę, że przeżyję jeśli się nigdy nie pomyziam;) Jest dużo dziewczyn, które są lesbijkami ale nie udaje im się być szcześliwymi i w końcu wiążą się z mężczyzną, bo chcą opieki, rodziny, miłości męskiej itd. Są też żony, które zawiodły się na mężu i idą do kobiety. Chodzi o to , że nie można w tym przypadku mówić o wyrzeczeniu się prawdziwej seksualności - bo gdyby CAŁE ŻYCIE PODOBAI CI SIĘ FACECI, w nich byś się kochał, marzył itd to jasne - jesteś gejem. Ale było INACZEJ. Mnie podniecało video z laskami ale ZAKOCHIWAŁAM SIĘ TYLKO W FACETACH - dlatego serce EWIDENTNIE jest hetero. WIęc pytanie kogo chcesz słuchać - penisa, czy serca. Tak sądzę. Pamiętaj, że są religie - buddyzm, hinduizm - w których w ogóle seksualność, ciało nie są ważne. Tylko wewnętrzne ja - dobro, miłość. Jak to widzisz? Zostaniesz nagle gejem - rzucisz dziewczynę i zaczniesz szukać sobie faceta? Pójdę o zakład że po paru latach i tak zakochasz się z powrotem w jakiejś dziewczynie. Jak też tak myślę. Mogę zostać lesbą. Co wtedy? Będę uprawiać fajny seks, oddam sie uciechom oralnym, będę sobie żyła z kobietą szczęśliwa. ALE JESTEM PEWNA, że serce któregoś dnia się odezwie i i tak zakocham się w mężczyźnie. Więc nie wiem, czy nie mądrzej jest po prostu tego nie robić. -- 06 mar 2012, 23:19 -- i jeszcze jedno. seksuolog powiedział mi że dużo osób ma homoseksualne sny, myśli, fantazje. Ale to z kim się wiążemy jest ważne - o tym decyduje coś - nie przypadek - tylko zakochanie. Czyli coś powoduje że zakochujesz się w dziewczynach, coś, że podniecają Cię faceci. Czyli masz wybór. Czego chcesz? Czego chce Twój umysł? Zapytaj umysłu i serca i a nie penisa. Bo tak jak mówię - podniecać nasz może dziecko, pies. I co wtedy? -- 06 mar 2012, 23:32 -- jeszcze coś bardzo ważnego. To co odczuwasz teraz jest subiektywne. Podniecenie związane jest z mózgiem - więc teraz jak tylko pomyslisz o facecie to będziesz czuł podniecenie. Więc to trzeba olać bo to sztuczne podniecenie. Pomyśl jak było zawsze. Np ja wiem, że na żywo nigdy w życiu nie podnieciła mnie żadna dziewczyna, nie zakochałam się. Podniecało mnie tylko damskie porno. Ale hetero też, tylko wydawało mi się jakieś "groźne". A to może się wiązać z jakimiś konotacjami psychicznymi z ojcem, ze złymi doświadczeniami z przeszłości itd. Ja chcę mieć rodzinę, chcę dzielić zycie z facetem, kocham się wtulać do facetów, całować. Nie chcę z tego rezygnować na rzecz sexu z dziewczyną. Moim życiem nie będą dyktowac podniety a serce. Zadaj sobie jeszcze pytanie czy miałeś innego rodzaju natręctwa. Ja się bałam, oczywiście w mniejszym stopniu, że utnie mi nogi, że pzyjdzie do mnie szatan, że będzie koniec świata. Teraz boję sie tego, a moje ciało za tym idzie. Mam obsesje, cay czas musze wyobrażać sobie gołe dziewczyny. A nigdy tak nie było - także teraz jest to stan nienaturalny.
  7. Miss Daisy, faktycznie napisałam tak dziwnie;) Wydaje mi się, że chodziło mi wtedy o to, że jak po wizycie o psychoterapeuty ustaliłam, że jednak nie jestem lesbijką i mogę w spokoju być ze swoim narzeczonym to przyszła mysl, że męskie ciało mnie obrzydza więc wszystko na nic, nie mam wyjścia muszę być lesbą.:/ Odpowiem też na Twoje poprzednie pytanie - co gdybym jednak była? Byłoby mi smutno, że nie będę miała dzieci, męża, dużego, silnego, do którego się przytulę, który przyniesie drewno do kominka i pobawi się z synem. (Widok faceta z dzieckiem zawsze mnie rozbrajał). Marzyło mi się zawsze być starą babcią ze starym dziadziusiem, którzy się kochają. (Stare babcie mnie wkurzają, a dziadziusiowie sa najsłodszy moim zdaniem;)). Ogólnie podobają mi się faceci i często mi serducho szybciej zabije na ich widok. No ale niestety - nie byłoby mi jakoś smutno, że nie uprawiam seksu z nimi. Co do plusów bycia lesbą. To co mówi mi mój psychoterapeuta, że jest bzdurą - że lesbijka by mnie nie zdradziła na przykład, a nawet jeśli to by tak nie bolało. Że może seks byłby udany, tak sądzę, choć nie wiem na 100 procent, bo oczywiście nigdy nie próbowałam. Nawet w życiu żadna "kandydatka" nie wpadła mi w oko, z którą bym chciała próbować, a mam 24 lata. WIęcej plusów nie widżę. Jakaś lesbijka mi napisała, że lesbijkę można poznać po tym, że "z każdym" faetem nie mogłaby pójść do łóżka a 'każdą dziewczyną tak". No a ja nie potrafiłabym pójść na szalony seks z jakimś obcym facetem. :/ I to mnie zmartwiło.
  8. chybanerwica masz świętą rację, za to tahela moim zdaniem to nie tak jak piszesz. Mój psychoterapueta mówi mi , że osoby homo cieszą się z perspektywy bycia z osobą tej samej płci, jednego czego się boją to presji społecznej, rodziny itp. A my mamy w dupie to, robi nam się smutno na myśl, że chcemy być z osobą innej płci, ale myśli i przez to niektóre reakcje robią nam coś innego. To jest wielka różnica. Mogę być lesbijką przed wszystkimi, mam to gdzieś. Po prostu nie chcę tego. O to chodzi. Nie zakochuję się w kobietach, tylko w mężczyznach itd.
  9. izaak17 niestety jestem z małopolski:( Chociaż mam parę spraw w Warszawie do zrobienia więc może się jakoś wybiorę Jak już ustalilam w mózgu, że jestem lesbijką, że chcę być z facetem itd to wymyśliłam sobie, że faceci mnie obrzydzają tak naprawdę więc nie mogę z nimi być i nie mam wyjścia:((( Jejku to już naprawdę męczące:(((
  10. mi z kolei ciągle wydaje się, że ktoś mnie nie lubi. Wydaje mi się, że mam jakieś "wewnętrzne przeczucie" że ktoś mnie obgadał, że jest fałszywy... Najgorsze, że często się to sprawdza. Przez to cały czas czuję się jakbym musiała walczyć o udowodnienie innym że jestem miła i fajna i kończy się na tym, że czuję się źle. Na pewno to nie jest normalne...
  11. A jak to rozumieć z tym ciałem? Bo ja mam tak, że mojemu "ciału" podoba się ciało kobiety, męskie też, może mniej, nie wiem... Za to jakby głowa i instynkt całe życie sprawiały, że interesowałam się facetami, zakochiwałam się w nich, myślałam, podrywałam... Ale to jakby głowa robiła..
  12. chybanerwica, ja też miałam ciężki, weekend, jeszcze nie miałam internetu i ciągła huśtawka itd... Już miałam lepsze chwile- np. myslałam "nie chcę żyć z kobietą, więc nie będę, nawet jak jestem less to mam to głęboko w dupie" a po chwili znów nerwy i "niezbite dowody" na wszystko złe. Co do bycia Bi - seksuolog powiedziała mi , że bycie Bi nie polega tylko na tym, że się podnieca inną płcią, ale przede wszystkim na tym, że chce się zakochiwać, randkować, rozmawiać z tą osobą - czyli wszystko to co my chcemy rozbić z osobą przeciwnej płci. Flirtowałeś kiedyś z chłopakiem? Założę się, że nie. Tak jak ja nie flirtowałam z dziewczyną. Bo nie miałam potrzeby. I to podobno ważne, tego powinniśmy się trzymać... Bo ważne jest z kim chce się ŻYĆ, bo seks to jakiś tam niewielki procent bycia razem, na pewno nie najistotniejszy...
  13. Tylko właśnie ja zaczynam myśleć, że zawsze byłam tylko ukrywałam to przed samą osobą. Że dlatego mi się szybko nudziło w związku, bo właśnie nie wiedziałam dlaczego coś jest nie tak, a tym czymś właśnie było TO czyli bycie homo:( Szukam potwierdzenia z przeszłości, że jestem less i najgorsze jeszcze te potwierdzenia, które przeczytałam na innym forum, że jakaś laska też tak miała, że coś jej w związkach z facetami przeszkadzało, nie wiedziała co i dowiedziała się dopiero w wieku 25 lat jak zakochała się w kobiecie i faktycznie dopiero teraz jest najszczęśliwszą osobą na świecie. I ja też już zaczynam myśleć, że dopiero jak będę z kobietą to będę szczęśliwa, tylko jednocześnie płakać mi się chce jak to myślę(((
  14. Jezu jak Ci dziękuję za tą wiadomość... Masz rację, nie cieszę się na myśl o bycia less tylko płakać mi się chce. Lubiłam się całować z moimi chłopakami, oczywiście póki nie zaczynali mnie denerwować A na twarzy nie mam uczucia tylko nogi mnie strasznie bolą, jak pojawiają się te myśli. I też to nie jest tak, że boję się przyznać przez otoczenie, tylko sama nie chcę! Wiem, ze mama by to zaakceptowała i wszyscy. To chodzi o to, że JA chcę mieć męża, dzieci itd. A teraz to wszystko uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie:((( Dzięki jeszcze raz, podziwiam Cię i trzymam za Ciebie mocno kciuki:*
  15. ja też już nie mogę. Po prostu nie mogę. Chce mi się wyć z rozpaczy. Ostatnio, po myślach, że już nie kocham go myslałam, że nic gorszego nie może mnie spotkać. Że jak z tego wyjdę to już wszystko bedzie dobrze. ALE TERAZ JEST JESZCZE GORZEJ. Te myśli są najgorsze ze wszystkich. Najgorsze że wydają mi się prawdą, że wtedy wszystko trzyma się kupy. Że czułam , że coś jest nie tak, że go nie kocham nie wiedziałam czemu a teraz już wiem - no podświadomie czułam że jestem lesbijką! Psychoterapeuta mówi, że nie jestem, ale ja mu nie wierzę, wydaje mi się, że wiem lepiej i chce mi się płakać. Wszystko mi udawania, że jestem lesbijką, wstydzę się patrzyć w lustro. Juz nie mam sił, tylko na płakanie mam siły. Może powinnam się z tym pogodzić, zaakceptować siebie? Może powinnam być lesbijką? Może to jest rozwiązanie? ALE NIE CHCĘ ŻEBY TAK BYŁO TAK BARDZO NIE CHCĘ(( Może żyłam w fikcji? A teraz jest prawda? Przecież nie wiadomo! Czytam na forach, że ktoś nagle uświadomił sobie to, może ja sobie wkręcam nerwicę? Może to jest moja ostatnia deska ratunku???
  16. tak tak wiem... dzwoniłam w tysiąc miejsc w grudniu jak byłam w depresji ciężkiej i najbliższy termin był na czerwiec na wizytę u psychiatry, a na terapię na listopad!!! pytałam przez telefon, czyli co mam zrobić, jak jestem w ciężkim stanie a nie stać mnie na lekarza? Zabić się? A pani powiedziała, że jeśli mam myśli samobójcze to poleca iść do szpitala:P Na szczęście nie miałam, i jakieś tam pieniądze mam, ale sam fakt jest lekko oburzający. Człowiek ma problemy i albo ma kasę, ale musi radzić sobie sam? No cóż...
  17. Właśnie najgorsze jest ciągłe analizowanie... na każdym kroku "pocieszam się" i myślę sobie "trudno, może z kobietą Ci będzie lepiej" i od razu płakać mi się chce. Wszystko jest znakiem, że na pewno tak jest, patrzę w autobusie na ludzi - spodoba mi się chłopak - ucieszę się, za chwilę zobaczę ładną dziewczynę i aż mi się gorąca z nerwów robi i myślę "no cóż, takie są fakty, kiedyś Cię to dopadnie, nie oszukasz natury". Byłam dzisiaj na terapii i psychoterapeutka powiedziała mi , że zna setki lesbijek i że ona mi gwarantuje, że nią nie jestem. Zdiagnozowała też przeraźliwy lęk przed porzuceniem. I że mój mózg zaczyna sobie wmawiać, że kobieta mnie przecież nie porzuci, tylko mężczyźni są źli... Z narzeczonym już wyluzowałam. Wcześniej maiłam tak, że patrzyłam na jakiś jeden szczegół jego twarzy i wpadałam w panikę "O Boże, na pewno go nie kocham", on zmienił minę, a ja znowu "nie nie, kocham nad życie". Choć i tak za każdym razem boję się go zobaczyć. Czekam na swoją reakcję. Najgorzej, że jak jest dobra to i tak się jej przyglądam, czy jest fałszywa://// Psychiatra mi dziś powiedział, że terapia kilka lat, raz w tygodniu. Czyli 400 miesięcznie, majątek, ale trudno... Najgorsze, że się boję, że pod koniec terapii wyjdzie, że moje lęki są prawdziwe - że faktycznie nie kocham, że jestem l. , że żyłam w fikcji całe życie... Nie mogę się skupić na niczym porządnie, a jest sesja:( Już naprawdę lepsze są "fizyczne" choroby - bierzesz lekarstwo, leczysz się i jesteś zdrowy. A tak niczego nie możesz być pewny:(
  18. Witajcie serdecznie! Trzy miesiące zastanawiałam się, czy zapisać się na to forum, każdego dnia czytałam godzinami wątki i Wasze wypowiedzi. Bałam się , że jeśli w końcu się odezwę to usłyszę "nie nie, Ty nie nie masz nn" a wtedy to będzie koniec. Trafiłam tutaj dzięki dziewczynie z innego forum, która napisała mi "nie jesteś sama, to nerwica, wejdź na to forum". I wtedy wszystko zaczęło się uspakajać - aż do wczoraj. Ale od początku. Jestem dzieckiem z trochę nieszczęśliwej rodziny, mama pomietło światła, zahukana szara myszka, która całe życie uzależniała mnie od siebie i ojciec potwór, nie potrafiący kochać, zdradzający mamę itd. Ostatnie wydarzenia skłoniły mnie, żeby popatrzeć w przeszłość i zastanowić się nad ewentualnymi natręctwami. Chyba było ich kilka. Oprócz takich "zwykłych", jak dotknięcie zawsze dwa razy jakiegoś przedmiotu, dwa razy postawienie szklanki, podwójne przejście przez próg, bo inaczej będzie źle, czy obsesyjne liczenie w kółko, do 10 i z powrotem. Potem pojawiły się takie lęki, że jestem opętana. Np. wieczorem bałam się spojrzeć lustro, że wyjdzie ze mnie szatan jakiś. Modliłam się, że wolę być chora na raka niż mieć szatana w sobie. Ze tylko tego chcę od życia, żeby nigdy nie przyszedł. Nigdy jednak nie doszło do tego, zebym faktycznie sobie wyobraziła, że on wychodzi. Potem były też lęki, że na pewno w moim pokoju jest duch, to trwało długo, ponad rok, musiałam spać na środkach usypiających różnych, bo inaczej nie spałam, już byłam cała mokra, a bałam się odsłonić kołdry, że coś złapie mnie za nogę. Już chciałam ranek:( Były też lęki, że moja lalka to Czaki i bałam się popatrzeć na nią, że zrobi do mnie jakąś minę. W wieku 22/23 lat to się jakoś uspokoiło oprócz liczenia i nocnych strachów. Może dlatego, że inne mnie problemy zajęły, tj. nowotwór (niezłośliwy na szczęście) i nowa kochanka, 25-latka, mojego ojca i jego ostateczna wyprowadzka. Do tego skrajna rozpacz mojej mamy, mówienie o samobójstwie itd. Nerwica (jeśli w ogóle ją mam:(((() odezwała się w najgorszym dla mnie momencie. Oświadczył mi się mój ukochany, po 4 latach pełnych miłości i radości. Marzyłam o tych oświadczynach, czekałam na nie, byłam w siódmym niebie. Potem okazało się, że dom który kupujemy możemy wziąć na kredyt rodzina na swoim tylko musielibyśmy wziąć ślub w 4 tygodnie. Co za problem? Ucieszyliśmy się bardzo:) Poszliśmy do kina i tam TO się stało. Przyszła myśl - czy ja tego naprawdę chcę? tak, uspokój się... Za chwilę kolejna - Ta myśl jednak przyszła, gdybyś kochała to by nie przyszła! I dalej był już dramat - nie kocham go, Boże, na pewno go nie kocham. I dwa tygodnie płaczu, 6 kg mniej, wymioty, kołowrotek myśli. Patrzyłam na zdjęcia i wydawały się obce, ja byłam obca, On był obcy, nagle wszystko mnie w nim denerwowało, nie miałam wspomnień, żyłam jak w matrixie. Po dwóch miesiącach terapii i podjęciu decyzji o rezygnacji ze ślubu, domu i uwierzeniu pani psycholog, że nie jestem w stanie ocenić swoich myśli, zdecydować i żebym po prostu dała sobie CZAS. i nagle wszystko zaczęło wracać na dobrą drogę, przestała mnie denerwować jego głowa (tak miałam nawet!), zaczęłam znów cieszyć się miłością, nadal płakalam, ale już to były bardzoej łzy radości, że TEN POTWÓR powoli mija. Że "wróciłam", że znowu jestem "sobą". I wtedy pojawiła się MYŚL NAJGORSZA Z NAJGORSZYCH. Lesbijka. O Boże, jestem lesbijką. Czemu tak pomyślałam? Mam powody! Co z tego, że byłam w 5-ciu dwu-letnich związkach, że zawsze byłam kochliwa, zakochiwałam się w facetach, w każdym szukałam wielkiej miłości, angażowałam się bardzo, lubiłam kokietować facetów, podrywać, miałam motylki w brzuchu tysiąc razy, cztery lata mieszkam z kochanym. ALE! ciało kobiety podniecało mnie zawsze bardziej. Lubiłam oglądać dla rozrywki filmy z lesbijkami, podniecały mnie, mówię szczerzę, choć wstydzę się. Nagle zaczęło mi się wydawać, ze na pewno nie kochałam żadnego z chłopców, że szukałam tylko w nich Ojca, że zawsze przyglądałam się koleżanką, że mają fajne ubranie, są ładne, zgrabniejsze ode mnie. Zawsze myślałam, że tak patrze bardziej żeby się porównać, odgapić styl, czy fryzurę. Nigdy mi przez myśl nie przeszło, żeby się w którejś zakochiwać, ZERO. Zaczęłam się bać wychodzić na ulicę, bo wtedy zacznie podobać mi się każda dziewczyna. Nie mogę właczyć telewizora, bo w każdej kobiecie dopatruję się dowodu, że jestem lesbijką. Zawsze myślałam, że nie lubię seksu przez to , że mama całe życie mówiła, że sex to sam ból , cierpienie i przykry obowiązek. Ale teraz myślę, że może nie? I wtedy przeczytałam o homoseksualiźmie ukrytym, że coś takiego istnieje i nagle się ujawnia. I od razu stwierdziłam "to ja!". Zaczęłam płakać, powiedziałam narzeczonemu że jestem lesbiją, zaczęłam szlochać, że to koniec, że muszę być już lesbijką, że na pewno go kiedyś skrzywdzę i nasze dziecko. Przepraszam go i płacze "tak cię kocham, tak bardzo cię kocham". I jakby godzę się z tym, że muszę być lebijką. Wiedziałam co się dzieje złego więc szybko za telefon i do seksuolog.. powiedziała mi, że fantazje o kobietach ma mnóstwo kobiet hetero i w ogóle nie ma czym się przejmować. Że nawet niektóre kobiety "robią to" z innymi i nadal są hetero. Co???? A że mój uraz do seksu może być związany z mówieniem mamy o tym, ze strachem przed ojcem itd. I że wcale męskie ciało nie podnieca kobiet, tylko dotyk. TAK POWIEDZIAŁA. Oczywiście nie uwierzyłam w ani jedno slowo i co? Weszłam na forum dla lesbijek i tam zaczęłam prosić o pomoc! Nie moglam ani chwilę "nic nie robić" czyli nie szukać odpowiedzi na pytanie. Dziewczyny mnie lekko zjechały. Że nie jestem żadną lesbijką, bo lesbijką jest się od zawsze, zakochuje się w kobietach i ma się motylki w brzuchu na ich widok a nie na widok faceta. Ale oczywiście nic mi to nie dało i nadal bieganina myśli, rozpacz, ciągłe przepraszanie ukochanego, sprawdzanie "chcę się z nim całować, czy nie chcę?" "Chciałabym żeby tu stanęła dziewczyna, czy nie chce"? I każę sobie wyobrażać, że mieszkam z kobietą. Ze stoi w kuchni zamiast narzeczonego! Katuję się tymi myślami. Nie chcę o tym myślec, te myśli mnie ranią, uwierają, ale muszę myśleć. I od razu obserwacja - cieszysz się, że mieszkasz z kobietą, czy się nie cieszysz"? Patrzę na firankę w kwiatuszki i myślę "ta firanka jest jakaś lesbijska" i tak w kółko. Jak przytulam się do ukochanego to myślę "o nie, przytulasz się, bo brakuje Ci ojca" itd. Zabija mnie to. Już nie mogę. Wolę umrzeć, mieć złośliwego raka, niż być lesbijką. Wiem, że to nic złego, ale ja nie chcę. Bo gdybym chciała to chyba bym tak strasznie nie płakała? Już nie mam sił.... Boję się co mi powiecie, to straszne..... W ogóle to wyszłam na niesympatyczną, niemiłą. Pewnie mnie nie polubicie i uznacie, że jestem lesbijką i nie kocham swojego narzeczonego tylko zawracam Wam głowę Nie chcę, zebyście tak pomyśleli, ja naprawdę szukam kogoś kto przeżył coś podobnego, choć mały skrawek tego co ja:((( -- 30 sty 2012, 20:38 -- czuję się samotna, naprawdę potrzebuję Was...
×