Skocz do zawartości
Nerwica.com

Michau06

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Michau06

  1. Wyjście do ludzi to chyba jedyne słuszne rozwiązanie, widze sam po sobie. Nie skończysz ze sobą, bo jesteś zbyt tchórzliwy i tego nie przeskoczysz, bedzie lepiej nie lam sie.
  2. Nie wiem czy to ma jakiś związek z moim stanem psychiki, ale podejrzewam, że tak, przypomniałem sobie o tym bo właśnie w moim domu jest awantura (a dokładnie ojciec wydziera się na cały dom na matke, zapewne chodzi o kase). Moi rodzice odkąd pamiętam się kłócili, awantury były zawsze na cały dom (jednorodzinny), tak mocno się wydzierał. Ojciec nie jest alkoholikiem, po prostu nie są do pary rodzice i nie dogadują się. W swoim dzieciństwie przerabiałem już m.in. ucieczki z domu do babci, wizyty policji w domu, tluczenie szyb, szklanek, talezy, trzaskanie drzwiami, bicie matki przez ojca (nie często ale pare razy jej się dostało, kiedyś dosyć poważnie). Najgorsze to, że nigdy nie można było z tym nic zrobić, matka jak głupia siedzi przed tym chu.jem (w sensie tym moim niby ojcem) i słucha jak ten ją od kurew, szmat itp wyzywa. To napewno ma jakiś związek z tym jaki mi się ukształtował charakter, umysł, musiało to jakoś wpłynąć na moją psychike, jak myślicie?
  3. Dokładnie, jestem wrażliwym człowiekiem, nie uważam tego jednak za ujmę, w dzisiejszych czasach bycie wrażliwym chyba powoli wymiera z tego co widze po ludziach. Mam nadzieje kiedyś taką kobiete właśnie poznać, jednak czasy się zmieniają i to teraz kobieta wybiera sobie mężczyzne, nie na odwrót.
  4. Niestety, wybrałem zawód technik logistyk w technikum ekonomicznym. Nie wiem w sumie dlaczego poszedłem na taki zawód bo logistyka w teori to najgorsze gówno jakie tylko może być, do tego mam nauczycielke która sama nie wie czego uczy i przepisujemy podręczniki, ale ch z tym. Pasji to ja w tym nie znajde, a na zmiane szkoły 2L8 ;/ Skupiam się na nauce, jednak jestem już w tym wieku, że widzę wszechobecnąo obłudę i skurwielstwo ludzi dokoła, co nie pomaga w tym skupianiu, zamiast tego człowiek ma to daleko w poważaniu. Chciałbym poznać kiedyś jakąś kobitke, bo samemu to ciężko strasznie i nudno, nie ma się z kim pogadać, kogo przytulić, pożartować, a koledzy to koledzy, całkiem inna bajka. Jednak jak tu poznać jakąś kobite, skoro nie potrafie sie otworzyć jakoś, kiedyś tego nie miałem. W swoim otoczeniu nie mam problemu z ludźmi, gorzej z tak zwanymi "starymi znajomymi" np. z gimnazjum. Z większością nie widziałem się już 5 lat, nie mam z nimi o czym rozmawiać, a argumenty kumpla "przyniesiesz pół litra to od razu się zaprzyjaźnisz z każdym" mnie nie przekonują. Wiem, jacy ludzie potrafią być źli, jak potrafią zostawić trwały ślad w psychice i dlatego ostrożnie staram się dobierać znajomych. Co do tego psychiatry to póki nie będę sam na siebie zarabiać to nie wyobrażam sobie tego, po pierwsze potrzebuję kase na wizyty(państwowy odpada bo to gnoje co nic nie robią), po drugie jak mi psychiatra przepisze leki to za coś będę musiał je kupić, a do rodziców bym nigdy z prośbą o kase na depresje nie poszedł, bo bym został ich pośmiewiskiem. Szara polska rzeczywistość, szkoda mi siebie samego bo czuje, że coś trace i ni ch nie moge nic zrobić.
  5. Chciałbym podziękować wszystkim udzielającym się w tym temacie, nie wiedziałem, że moje smuty mogą spotkać się z takim odzewem :) Wynik to : 29 punktów. Jesteś w depresji. Twój stan wymaga spotkania się z psychiatrą. Konieczne jest rozpoczęcie farmakoterapii. Twój stan jest dla Ciebie istotnym zagrożeniem. Nie wyobrażam sobie wizyty u psychiatry, w otoczeniu mojej rodziny/znajomych zostałbym sklasyfikowany jako kretyn. Nie wiem czym mam się zająć, myślałem nad pływaniem, schudne troche i poprawie kondycje, czas mi zleci jakoś, ale nie umiem się do tego zabrać, stwierdzam, że mi sie nie chce i na tym się kończy. Chciałbym się zająć czymś co kocham, a mianowicie motocyklami, ale co moge zrobić, skoro nie mam kasy, z rodziny też mi nikt kasy nie da, pójde chyba w wakacje pracować gdzieś to za pare lat nazbieram. Jak się do czegoś zmusić? Tym bardziej, że w ciągu tygodnia średnia powrotów do domu jest po godzinie 15, potem zaczyna się robić ciemno, a tu jeszcze dobijająca nauka. Pare lat temu chodziłem ponad pół roku na siłownie, nie myślałem o sobie za dużo bo nie miałem czasu, było troche lepiej, niestety po śmierci dziadka sie załamałem i olałem siłownie.
  6. Może najpierw się przywitam, jako, że nowy na forum jestem. Michał, 18 lat, śląskie. Zastanawiam się od dłuższego czasu nad czym, czy nie mam depresji. Od dobrych kilku lat jestem przygnębiony, niezadowolony z życia, często nie umiem się do czegoś zabrać, nie czerpie radości z prostych rzeczy tak jak inni z którymi przebywam. Sądze, że mam charakter introwertyka melancholika. Jestem wrażliwy, zwłaszcza na krytyke, wszystko biorę głęboko do siebie, nie zapominam, nie wybaczam, często wypominam. Boję się nawiązywać nowe kontakty, z roku na rok jestem coraz bardziej wyalienowany, aspołeczny. Poza szkołą praktycznie nie wychodzę z domu, może czasami z 2 kumplami na piwo, ale to w weekend. Nie lubie imprez, przez co jestem uważany za snoba. Mam niską samoocene, co bierze się pewnie z otyłości od dzieciństwa. Miałem trudne dzieciństwo, ojciec zawsze miał mnie w dupie, kłótnie i awantury w domu z matką o pieniądze, często wyrzucanie z domu, co napewno ukształtowało mi taki charakter, bo osoby z fajnym dzieciństwem nie wchodzą na takie fora, nie użalają się nad własnym życiem i się nim po prostu cieszą. Nigdy nie miałem problemów z nauką, obecnie chodzę do technikum, nie jestem zadowolony z tego technikum, ludzie są dziwni (a może to ja jestem dziwny, tak, raczej ja). Zawsze byłem lubiany i dalej jestem. Nie mam pasji, a może inaczej, nie mam kasy na realizacje swoich zainteresować, aby móc je potem nazywać pasjami. Czuje monotonność w każdym dniu, codziennie robie to samo i po całym tygodniu na weekend dostaje multi doła. Coś mnie trzyma i to może być depresja, pare lat temu gdy powiedziałem o tym mamie to mnie wyśmiała, "Ty jesteś poje*any" - cytuje rodzicielke. Ale ja o tym przecież wiem i nie sprzeczam się z tym. Nie wiem co mam dalej robić ze swoim życiem, czuje, że postępując tak dalej strace dobrych kumpli, których mam na jednej dłoni licząc. Postanowiłem tu napisać bo w sumie co mam do stracenia, może się czegoś dowiem, może ktoś pomoże jak dalej żyć, jak żyć pytam?
×