Może najpierw się przywitam, jako, że nowy na forum jestem. Michał, 18 lat, śląskie.
Zastanawiam się od dłuższego czasu nad czym, czy nie mam depresji. Od dobrych kilku lat jestem przygnębiony, niezadowolony z życia, często nie umiem się do czegoś zabrać, nie czerpie radości z prostych rzeczy tak jak inni z którymi przebywam.
Sądze, że mam charakter introwertyka melancholika. Jestem wrażliwy, zwłaszcza na krytyke, wszystko biorę głęboko do siebie, nie zapominam, nie wybaczam, często wypominam. Boję się nawiązywać nowe kontakty, z roku na rok jestem coraz bardziej wyalienowany, aspołeczny. Poza szkołą praktycznie nie wychodzę z domu, może czasami z 2 kumplami na piwo, ale to w weekend.
Nie lubie imprez, przez co jestem uważany za snoba. Mam niską samoocene, co bierze się pewnie z otyłości od dzieciństwa.
Miałem trudne dzieciństwo, ojciec zawsze miał mnie w dupie, kłótnie i awantury w domu z matką o pieniądze, często wyrzucanie z domu, co napewno ukształtowało mi taki charakter, bo osoby z fajnym dzieciństwem nie wchodzą na takie fora, nie użalają się nad własnym życiem i się nim po prostu cieszą.
Nigdy nie miałem problemów z nauką, obecnie chodzę do technikum, nie jestem zadowolony z tego technikum, ludzie są dziwni (a może to ja jestem dziwny, tak, raczej ja).
Zawsze byłem lubiany i dalej jestem.
Nie mam pasji, a może inaczej, nie mam kasy na realizacje swoich zainteresować, aby móc je potem nazywać pasjami.
Czuje monotonność w każdym dniu, codziennie robie to samo i po całym tygodniu na weekend dostaje multi doła.
Coś mnie trzyma i to może być depresja, pare lat temu gdy powiedziałem o tym mamie to mnie wyśmiała, "Ty jesteś poje*any" - cytuje rodzicielke. Ale ja o tym przecież wiem i nie sprzeczam się z tym.
Nie wiem co mam dalej robić ze swoim życiem, czuje, że postępując tak dalej strace dobrych kumpli, których mam na jednej dłoni licząc.
Postanowiłem tu napisać bo w sumie co mam do stracenia, może się czegoś dowiem, może ktoś pomoże jak dalej żyć, jak żyć pytam?