Dopiero idę do psychiatry, ale jak sami zobaczycie mam poważne problemy w związkach.
W związkach jestem calkowitą egoistką i egocentryczką. Do tego stopnia potrzebuję zainteresowania drugiej osoby, że się okaleczałam w poprzednim związku. Miesiąc temu zostawił mnie facet, bo po prostu nie wytrzymywał. Byliśmy prawie dwa lata razem i na początku wytrzymywał wszystko myślał, że po prostu taki mam charakter i trzymał to wszystko w sobie. Nie raz mówił, żebym wybrała się do psychologa, że nawet pójdzie tam ze mną, ale nie zdawałam sobie wtedy sprawy, że mam aż taki problem. Wszystko zaczęło się tak naprawdę 4 lata temu od pierwszego poważnego związku. Jestem bardzo samotną osobą i jeśli już z kimś się zwiążę to jest on moim całym światem i skupiam się tylko na nim. W gruncie rzeczy ktoś pomyśli fajnie, że takie mam podejście do faceta, ale dopiero później się przekonuje jaka jestem naprawdę. Jestem chorobliwie zazdrosna, doszukuję się wszystkiego w niczym. Co by mi ktoś nie powiedział ja i tak czegoś się doszukam, żeby się obrazić czy wywołać kłótnię. A jeśli już jestem przy kłótni to jest dla mnie chleb powszedni. Uwielbiam się kłócić, paktycznie robię wszystko, żeby się pokłócić. Gdy krzywdzę kogoś w kłótni to jest dla mnie jak taki kop, który mobilizuje mnie do dalszego "pastwienia się" nad tą osobą. Ostatnio mój były powiedział, że ma dość rozmowy ze mną, bo jutro i tak będę inna i znowu zmienię zdanie. Moje zmienne nastroje, zmiany decyzji mnie po prostu dobijają. W związku potrafię kogoś kochać sekundę później nienawidzić. Na dzień potrafię zmienić zdanie z 10 razy, a większość decyzji nie umiem podejmować sama i muszę mieć wsparcie innych, żeby to oni za mnie zrobilil. Wg mnie zawsze mam rację, a nawet jak jej nie mam to się wykłócam, że ją mam. Wszystko musi być tak jak ja chcę, jeśli czegoś nie dostaję kolejna awantura. Muszę postawić na swoim i mieć ostatnie zdanie przy każdej dyskusji. Póki nie jestem w związku wszystko jest ok, ponieważ jestem sama, nie mam przyjaciół, rodzice żyją w innej bajce. Ale gdy już wchodzę w jakiś związek to całą sobą i wtedy dochodzi do konfrontacji. Gdy mi na kimś zależy to cholernie się boję stracę tę osobę i wychdozi na to, że robię wszystko by ją stracić nie wiedząc o tym. Boję się zawierać znajomośći, bo nie ufam ludziom. Boję się, że odstraszę wszystkich tym jaka jestem. Także mam nadzieję, żę psychiatra da mi odpowiedź co mi jest i będę nad tym pracować :)