Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kristi

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kristi

  1. Straciłam nadzieję ,że moje życia odzyska smak i barwy , że nie będę się zmuszać do każdego dnia, że nie będę czuła się beznadziejna...że mojej głowy nie będzie obejmować żelazna obręcz...kilka lat spokoju , zdążyłam odzyska nadzieję na normalne życie - takie z pełnią uczuć- z radością , smutkiem, złością - a nie z ta cholerna pustką , czarną dziurą ,w środku, która pojawiła się nie proszona , nie chciana...jeszcze śpię , jeszcze mogę zmusić się do uśmiechu - chociaż policzki odrętwiałe , a żołądek pali na wskroś -to lęk , nienazwany, zastygły jak rozpalony kawał metalu .Jeszcze ustępuje na chwilę..kiedyś obiecałam , przyrzekłam sama sobie - jak otworzyłam oczy na erce-nigdy więcej córeczko , nigdy więcej cię nie zawiodę , nie skrzywdzę w ten sposób- czy dam radę dotrzymać słowa? Jezu pomóż , tylko Ty możesz mnie uleczyć , chociaż i to już straciłam , wiarę w cuda..
  2. Sztywnieje mi kark , sama już nie wiem , czy to kręgosłup , czy to zwiastun depresji. Ostatni rzut też tak się zaczynał. I to ciągłe uczucie węzła w żołądku...jasny gwint! Ja nie chcę , nie mam najmniejszej ochoty na powrót tego piekła... Może macie jakieś sposoby ,żeby to zdusić w zarodku? Oczywiście biorę leki przeciwdepresyjne , a i tak mimo to mój nastrój jest obniżony i owarzyszą mu takie sensacje. Pozdrawiam Kristi
  3. Źle mi , czuję się tak jakbym była za szybą , a obok mnie płynie życie. Owszem -nawet pracuję , czasami mam chwile dobrego samopoczucia , ale generalnie nie jest dobrze. Stałam się płaczliwa , pusta w środku , tak niewiele mnie cieszy, czuję ciągłe zmęczenie , ale nie mogę spać , budzę się.. Po skórze chodzą mi jakieś ciary , takie uczucie nagłego zimna i gęsia skóra.. Biorę od roku czasu Luxetę -do pewnego czasu było nawet nieźle , funkcjonowałam w miarę normalnie , ale od jakiegoś czasu pojawiły się problemy z miesiączką- częste- to trzech razy w miesiącu. ginekolog przepisał mi regulon , biorę go ósmy dzień , a moje samopoczucie jest coraz gorsze. Pytałam i mojego psychiatrę i ginekologa , czy te leki nie będą kolidować ze sobą , czy nie wywołają depresji.Zapewniali mnie ,że nie , ale moje samopoczucie świadczy o czymś zupełnie innym. Jestem między młotem , a kowadłem . Z jednej strony te częste krwawienia mogą doprowadzić do poważnych problemów , a z drugiej strony widmo ostrej depresji przeraża mnie...Boże , poradźcie mi , co ja mam robić..Już wolę się wykrwawić , niż przeżywać to piekło..
  4. Nie wiem , czy mogę powiedzieć ,że udało mi się wyleczyć do końca z depresji i nie jestem pewna ,czy ktokolwiek da gwarancję na to ,że to ,,cholerstwo,, nie powróci. Ja jestem po czterech ,,rzutach depresji,,. Od trzech lat mam spokój , poza okresowymi wahaniami nastroju nie jest źle. Pracuję , wychowuję dziecko , mogę spać , jeść ,śmiać się. Cały czas jestem na lekach/asentra/ i wątpię , czy kiedykolwiek będę mogła je odstawić . Porzednie doświadczenia z nawrotami depresji skutecznie oduczyły mnie odstawiać leki na własną rękę. W tym wszystkim jedno mogę Ci powiedzieć , można to pokonać , jest piekielnie trudno , ale można i warto walczyć , by można potem cieszyć się zwykłym dniem. Musisz brać konsekwentnie leki antydepresyjne , one działają różnie , u jednych poprawa następuje za 2 tyg. ja np. czekałam na poprawę około 1,5 m-ca. , później było z każdym dniem lepiej. Wiem , to bardzo trudne , kiedy rozrywa cię ból nienazwany , ale walcz , nie poddawaj się. Ja wymyśliłam sobie , a może gdzieś tam sobie przyswoiłam taką teorię przetrwania,,jednego dnia,,. Mówiłam -przetrwam jeszcze tylko ten jeden dzień, następnego dnia mówiłam sobie to samo, pomogło , jak zaczęły działać leki , wydłużałam to o dzień , TY też to potrafisz , walcz , proszę , nie poddawaj się. Doskonale rozumiem przez co przechodzisz. Ale to piekło minie , tylko walcz o siebie. Pozdrawiam serdecznie i przytulam -Kristi
  5. Hej vegge:) Bardzo dziękuję za rady , jesteś kochany. Przepraszam ,że wcześniej nie odpisywałam /wcześniejsze posty/. Skąd w Tobie tyle wrażliwości i wiedzy... fajnie ,że pożytkujesz to w taki sposób. A z lekami , to chyba jest u mnie ok, to raczej nadmiar kawy i papierosy , których nie udaje mi się tak do końca odstawić. Pozdrawiam serdecznie ,przytulaski cieplutkie :) Ps. podoba mi się to -zesraj sie a nie daj sie
  6. Znów ta trzęsawka w środku i niepokój...czy ja kiedyś normalnie zacznę dzień? Wczoraj byłam u lekarza, nawet nie wspomniał ,że mogę odstawić leki. Moja ,,kochana,, asentra . Pewnie jestem skazana na nią na wieki. Niby jest ok , bywało o wiele gorzej....ale ten rozlany niepokój i napady lęku pojawiają się znienacka. Czy zaburzenia hormonalne mogą mieć wpływ na tą huśtawkę nastrojów , jaką miewam? Mam dziwne wrażenie ,że coś mi łazi po skórze , takie niekontrolowane dreszcze , jakby skóra cierpła...brr.... no dobra , wyżaliłam się , teraz uciekam z tąd . Pozdrawiam Was Kochani serdecznie. Trzymajcie się:))))))))
  7. To wraca jak bumerang i nie daje o sobie zapomnieć. Właściwie to do tej pory nie wiem , co tak naprawdę wtedy chciałam zrobić-przestać istnieć , czy sprawić ,aby ten potworny ból zelżał , oddalił się na chwilę. Nie wiem , ale wydaje mi się ,że jednak chciałam odejść..pamiętam moją córeczkę , to jak żegnałam się z nią w myślach kiedy wzięłam garść prochów i ten potworny ból , którego już nie byłam w stanie znieść, tak wielki ,że nawet miłość do dziecka nie była go w stanie pokonać. Bóg dał mi jednak szansę , obudziłam się na sali szpitalnej , a pierwsza moja myśl...wdzięczność ,że żyję , i przekonanie , że już nigdy nie zrobię Ci tego moja mała dziewczynko. Bolało , tak strasznie bolało wychodzenie z depresji...potworny strach i wstyd przed wyjściem z domu...pokonałam to...ale to poczucie winy jest we mnie i pozostanie do końca moich dni, że nie pokonałam wtedy pragnienia śmierci i chciałam Cię opuścić moja ukochana córeczko...nie wiem ,czy kiedyś Ci o tym powiem , boję się ,że nie zrozumiesz ,dlaczego tak się stało. Proszę wybacz mi , już nigdy Cię nie opuszczę. Miałaś siedem lat kiedy się to stało , nie wiem , czy wiesz , co tak naprawdę się wtedy stało , co wtedy z tego zrozumiałaś. Nie potrafię sobie tego wybaczyć, więc chociaż w myślach proszę Cię Kochanie moje wybacz mi to,że Cię wtedy tak bardzo skrzywdziłam . Pomóżcie mi proszę , nie wiem ,jak mam się z tym uporać. Pozdrawiam serdecznie-Kristi
  8. Kristi

    Depresja objawy

    Żle się czuję...najbardziej dokucza mi brak sił...mam wrażenie ,że uszło ze mnie wszystko. No , może nie wszystko , ale i tak mi źle. Mam wrażenie ,że jestem inną osobą. Takie uczucie obcości w stosunku do własnej osoby...boję się , czy nie powraca to najgorsze..biorę leki , ale w ubiegłym roku też miałam taki niewielki ,,rzut,, -pomimo brania leków. Lekarz zmienił mi lek i nastąpiła poprawa , ale teraz jest podobnie. Czasem mam wrażenie ,że za chwilkę albo zwariuję , albo zrobię coś nieobliczalnego. W pracy radzę sobie nieźle , ale zaczyna mi przeszkadzać ten brak sił...a do urlopu daleko..zwolnienie nie wchodzi w grę ...jestem jakaś spowolniona..czuję się tak , jakbym była odgrodzona od reszty jakąś niewidzialną ,szklaną szybą. proszę , może ktoś z Was ma jakiś pomysł , aby to jakoś zwalczyć , przetrwać. Boję się, że którejś nocy obudzę się i już nie zasnę , i znów zacznie się to piekło na ziemi...czuję się samotna, mąż wyjechał za granicę, córka jutro wyjeżdża na kolonie...może dlatego tak się czuję?...sama nie wiem. Jedno wiem ,że jest mi źle... Pozdrawiam WAS KOCHANI serdecznie - Kristi
  9. Czasami budzi się we mnie potworna złość , żal do losu ,że skazał mnie na to...że jeśli nie wezmę leków , to którejś ,,pięknej,,nocu obudzę się o drugiej w nocy i już potem będzie tylko potworny ból i pragnienie śmierci..boję się , boję się panicznie nawrotów. Cztery ,,rzuty" ..hm..to ,,niezły,,wynik. Śmiech przez łzy. A z drugiej strony wdzięczność ,że ktoś wymyślił lei , dzięki którym mogę w miarę normalnie funkcjonować , pracować , wychowywać dziecko...czy ja będę skazana już do końca życia na te leki? psychiatra mówi ,że muszę je brać co najmniej rok ,ok , wolę właściwie to ,niż chodzić do łazienki i patrzeć na metalową rurkę pod sufitem ..taką do której można przyczepić sznur.. zastanawiam się , czy u mnie to sprawa genetyki, moja ciocia choruje na depresję od wielu lat , moje dwie siostry też ,,zaliczyły" parę epizodów i są na antydepresantach..pewnie tak , jakieś tam uwarunkowania genetyczne są , a reszta to suma zasranego życia. Teraz nie jest takie złe , ale dużo pracy nad sobą kosztowało mnie , aby zmienić myślenie o sobie , swój stosunek do samej siebie. Nadal nie jestem do końca taka pewna siebie , ale w sumie nie jest źle . Pozdrawiam WSZYSTKICH cieplutko i przytulam Kocham WAS
  10. To mnie dopada..to uczucie , że coś ze mną nie tak , że po czterech rzutach deprechy nic nie może już być normalne.A... zapomniałabym -w tym jeden z nieudaną próbą samobójczą...Jezu , czy można po czymś takim być normalnym? Sama nie wiem , czuję się gorsza od innych , gorsza i w jakiś sposób napiętnowana...Niby żyję ,,normalnie,, .Mam rodzinę , pracę ...i...no właśnie ..mam to uczucie bycia ,,inną ,, gorszą...jakbym zrobiła coś strasznego , a ja nie miałam odwagi , ani siły dalej żyć wtedy...czy to już będzie tak zawsze? Boże ,czy zawsze mam się tak czuć , jak ktoś gorszy?...zastanawiam się czy w pracy wiedzą to o mnie...pewnie tak , pracuję z dwiema osobami z tej samej miejscowośći...nie , nie boję się ,że to,,wyjdzie,, w jakiś sposób jest mi to obojętne ...dziwne prawda? A może wcale nie...tylko jak się uporać z tym uczuciem bycia gorszą od innych , uczucia ,że coś ze mną nie tak...że ,,normalni,,ludzie nie łykają prochów by przestało już tak strasznie boleć.... Pozdrawiam -,,nienormalna,, a może całkiem ,,normalna,, Kristi
  11. Kristi

    No to dolaczylem do was

    Witam , cierpię od lat na depresję , jeden z ,,rzutów,, o mało nie zakończył się po drugiej stronie. Teraz jest niby ok , ale na stałe muszę brać leki , aby ten koszmar nie wrócił. Chciałabym znaleźć tu kogoś , z kim mogłabym poprostu o tym wszystkim pogadać . Czuję się koszmarnie samotna...Kristi
×