Widzę ten problem, a to, że nie potrafię "opanować" emocji mnie najbardziej denerwuje Jestem z chłopakiem 4.5 roku (mam 21lat, on 22). Na początku mu nie ufałam... (powód prosty... ojciec... zdradzał/dził mamę-nie wnikałam, wszyscy o tym wiedzą, wszyscy się pogodzili z tym, i udajemy że jest ok). Bywały wzloty i upadki, raz lepiej raz gorzej. Od czerwca ubiegłego roku moja druga strona wygrała (czyli nie wchodzenie na telefon, nie wtrącanie się do życia osobistego, kont na e-mailu etc.) było pięknie, sielanka do Sylwestra! (otóż... "a zobaczę, kto mu życzenia wysłał"...) i wtedy... odkryłam, że od lipca się zagalopował trochę mój chłopak. Zdecydowanie nastawiona na zerwanie. nie byłam do końca pewna, -a może pijany był etc- ale w ciągu tygodnia dowiedziałam się wielu ciekawych nowinek. "kotek" "mała" do innych dziewczyn, pisanie o seksie z innymi to była norma. Przyznał się również, że spotkał się z jedną dziewczyną, raz i to nic nie znaczyło- tak jak te wszystkie rozmowy.
Przyjechał, przeprosił, wytłumaczył poprosił o szansę. Dałam, był miód przez jakieś 2tyg. ja próbowałam się z tym uporać, on próbował się zmienić. Ale dalej życie... od stycznia nie potrafię sobie poradzić z zazdrością. już dwóm koleżankom jego napisałam, że trzeba myśleć i dopiero do ludzi wyjść- tak, naprawdę to zrobiłam!. i ostatnio nie odzywał się do mnie. odezwał się przed 1 (w nocy)i co słyszę: "X -jego kumpel- zwierzał mi się, że jego dziewczyna jest w ciąży, no jak miałem odebrać, czy zadzwonić". trochę mi się to naciągane wydało, ale ok... aż do niedzieli. od niechcenia powiedziałam, że X tego dnia kiedy pili o 23 zrobił coś na fb (- ŹRÓDŁO ZŁA). i wedy się zaczęło... awanruta, wyszedł, zostawił mnie. ok. zdenerwowana, zadzwoniłam do X i pytam, czy wszystko ok z dziewczyną. X poprosił, żebym nie wtrącała jego w kłótnie i nie wykorzystywała go, żeby dowiedzieć się co Mój Kochany robił. Mój Kochany dowiedział się dzisiaj o tym... znowu nerwy... Wyzywanie mnie.
a ja już sobie nie potrafię spojrzeć w lustro i cieszyć się z życia, bo niszczę się i jego. coraz bardziej. i nie potrafię dać sobie rady z tym.