Cześć wszystkim, spróbuje króto napisac o moim problemie, mam nadzieje ze mi sie to uda..
Chorowalam jakies 2 lata na depresje oraz nerwicę, miałam te wszystkie objawy, dusznosci, omdlenia, kolatanie serca, pocenie, bezsennosc itd... leczyłam sie u psychiatry, psychologa, brałam leki itp, po 2 latach jak ręką odjął, postanowiłam przerwac leczenie. Minelo okolo 7 miesiecy kiedy nie biore lekow. Ciezko bylo przerwac balam sie objawow odstawiennych a jednak wszystko przebieglo bezobjawowo :) Niestety od paru tygodni zauwazylam niesamowitty niepokoj.. ale tylko wtedy gdy jestem poza domem. Kiedy chorowalam na nerwice bałam sie doslownie wszystkiego i wszedzie, teraz to jest jedynie poza domem zazwyczaj dzieje sie to w pracy lub w metrze. Nie wiem czemu bo prace mam na prawde fajna i bardzo ja lubie dlatego tym bardziej tego nie rozumiem, w metrze mam czasem takie akcje ze mysle ze nie dojade do domu, jade 35 min i czasem mam wrazenie ze padne i nikt mi nie pomoze Momentalnie robi mi sie baaardzo zimno, zaczynam cala sie trzasc, scisk zębow, czasami ciemno przed oczami, nie mam sily nawet ruszyc reka czy noga bo doslownie to mnie paralizuje, w myslach sobie powtarzam "dam rade, dam rade, jeszcze tylko 20 min jazdy.. 15 min.. 10 min". Wchodze do domu i momentalna ulga, wszystko mija i to takie dziwne bo mieszkam sama i jakby mialo mi sie cos stac to wlasnie w domu nie otrzymalabym pomocy tam w tlumie na pewno by mi ktos przeciez pomogl... Nie wiem co robic, do pracy musze przeciez chodzic... Mialam teraz urlop tydzien i dzis juz nie spalam cala noc bo wiedzialam ze musze do pracy jakos dojechac. Musialam sie zwolnic juz o 12 bo nie dosc ze zmeczona to do tego cala spieta, znow napad zimna i cala sie trzeslam, napiete miesnie.. Weszlam do domu i wszystko minelo... To zdaza mi sie 2 czasem 3 razy w tygodniu. Czy to jest objaw powrotu nerwicy? Ma ktoś może podobny problem? Lekarz mi kiedy mówił o nerwicy społecznej, może cos w tym jest...?