Witam jestem tu nowy. Mój koszmar zaczął się tydzień temu. W pracy miałem ostatnio dużo stresów, a w dzień kryzysu zostałem obrażony przez człowieka który ma aż 60 lat !. Normalnie pracowałem sobie i nagle buuum poczułem uczucie takie jakbym miał zaraz zemdleć i mialoby mi głowe rozsadzić. Nie wiedziałem co mi jest zwolniłem sie z pracy i pojechałem do domu. Leżałem cały dzień w łóżku i drgawki miałem czasami, myślałem ze jakaś grypa mnie łapie. Następnego dnia nie mając gorączki ani nic pojechalem do pracy wytrzymałem 2 godziny i znowu ucieczka. Nie wiedziałem co mi jest odchodziłem od zmysłów tak wielki miałem stres że w nocy tak mnie telepać zaczęło że musiałem jechać do szpitala. Dostałem propranol i lekarz stwierdził że to z nerwów mnie tak trzęsło. Następnego dnia czułem się rozbity bardzo. Następnie zrobiłem badania i wyniki wyszły mi idealne tylko żelazo troszke za duże, ale minimalnie. Dodam jeszcze że w szpitalu jak byłem to miałem potas zaniżony ale w normie, przepisali mi tam kaldyum i poziom potasu się podniósł po kilku dniach. No i od tamtego okropnego dnia mam ciągle jakieś ataki i lęki. Wczoraj o dziwo myślałem że wszystko jest ok miałem euforię jakbym sie czegos nacpał, miałem ochote dosłownie na wszystko i nie mogłem na miejscu wysiedzieć. Dzisiaj rano znowu sie zaczeło... mam znowu te okropne drgawki i co jakiś czas wydaje mi się jakbym miał zwymiotować. Jestem zdecydowany podjąć leczenie. Najgorsze jest to że nie wiem jak ja wróce do pracy jak ja mam pracować z tymi atakami Co chwile mierze cisnienie i sprawdzam czy serce mi dobrze bije, przestałem całkowicie palić fajki i boje się nawet piwa napić, kiedyś wylądowałem w szpitalu z powodu zatrucia alkoholowego...
Boje się też sam zostawać, ale jak jestem sam to jakoś daje rade wiem że to siedzi w mojej głowie nawet teraz jak to pisze to jest roztrzęsiony okropnie dodam też że często chodzę mocz oddawać, ale z tym to akurat miałem tak zawsze...
Dodam też że przez ostatnie 6 miesięcy pracowałem 58 godzin w tygodniu i nie miałem przez cały rok urlopu, praktycznie od października 2010 ciągle pracowałem. Miałem tylko wolne niedziele moj dzien wygladał następująco praca od 6 do 16, a potem wyjscie na browar z kumplami i sen. Czy to też mogło mieć wpływ na to wszystko? Fizycznie czułem się świetnie i dawałem rade tyle pracować. Do tego wziąłem małą pożyczkę pół roku temu kupiłem sobie pierwszy samochód w życiu luksusową limuzynę która jest droga w utrzymaniu i ciągle tylko pracowałem żeby mieć coraz więcej pieniedzy dzięki którym czułem się lepszy, ale dzieliłem się często pożyczałem i stawiałem różne rzeczy...