Witam,
piszę bo muszę się wyżalić. Mam 22 lata, jestem facetem i od zawsze byłem nerwowy, spięty. Nigdy nie radziłem sobie z emocjami. Wychowywała mnie troszkę nadopiekuńcza matka, ojciec był i jest cały czas tylko, że ma tak jak ja trochę cięższy charakter. Nigdy jakoś nie potrafiłem nawiązać z nim tak bliskiej więzi jak bym chciał. Wiem, że mnie kocha i w ogóle troszczy się o mnie.
Niestety dzisiaj nakrzyczałem na niego i użyłem ciężkich słów. Próbowałem go przeprosić ale powiedział, że mam się do niego nie odzywać. Pierwszy raz coś takiego zrobiłem i nie potrafię sobie z tym poradzić. Siedzę w pokoju i nie wiem co mam zrobić. Nie chciałem tego zrobić ale przyszedł moment, że nie mogłem sobie poradzić z emocjami. Teraz to jestem w kropce...