Skocz do zawartości
Nerwica.com

koi

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez koi

  1. Dziś już nie jęczę, ale dziękuję, że jesteście!
  2. Macie racje, ja ten post odebralem po prostu tak jak ja chcialem. (Brak doswiadczenia forumowego i stan w jakim jestem się do tego przyczynil) No i teraz czuje się źle, z powodu blednej interpretacji Przepraszam Helvetti
  3. Tochę ochłonąłem, dziwnie się czuję. Bardzo Wam dziękuje za wsparcie, za zainteresowanie. Mój post był mocno wyrwany z kontekstu, ale bardzo szczery. Mimo wypowiedzi Helvetti, ktora uderzyła mnie jak młot i sprawiła że chcialem usunąć mój post, nie zrobie tego. W międzyczasie odbylem rozmowe z bliską osobą. Pomoglo. Ogolnie podam, że mam problemy rodzinne i mam 32 lata. Dodam, że mam wielkie wsparcie pewnej osoby z forum. Za co bardzo jej dziekuje. Dziś dół jest głęboki i tak to wyszło, że postanowilem napisac na forum. Czy mam zastanawiac się nad tym czy zrobilem dobrze czy źle? Eeee na pewno nie.
  4. Chciałbym się Wam wyżalić, ale wydaje mi się, że nawet na wyżalenie się Wam nie zasługuję... (przepraszam, że za Was decyduję, ale jestem na dnie więc wybaczcie) Dno jest już niedaleko, czuję tak, ponieważ wyłącza mi się nadzieja. W dodatku dziś wygarnąłem matce przez telefon, że mnie źle wychowała, a miałem ochotę powiedzieć jej, że mogła mnie w ogóle nie urodzić, ponieważ tak byłoby najlepiej. Jednak znacznie lepiej jest mi wierzyć w to, że to wszystko moja wina, popełniłem wiele błędów w życiu więc nerwica, depresja, dno, syf i bycie zerem jest tylko reakcją na moje czyny. na koniec refleksja: W moim stanie nie mogę zrozumieć jednej rzeczy, po co ludzie chcą abym żył? Bo co? będą się lepiej czuć, że uratowali nic nie warte życie? przepraszam Was...
  5. koi

    Witam

    z uwagi na błędy, które popełniłem w życiu i to że czuje, że jestem w stanie poświęcić dobro rodziny dla podniesienia własnej wartości. Nie umiem tego zmienić, czuje się podle...
  6. koi

    Witam

    dziękuję za odpowiedź, kurcze wczoraj jak to pisałem miałem jakąś nadzieję, dziś jest koszmarnie znowu. Wiem, że zabrzmi to idiotycznie, ale czuję, że nie zasługuję na wyzdrowienie....
  7. koi

    Witam

    Witam, to mój pierwszy post i na wstępie chciałbym Wam podziękować za pomoc i wiedzę jaką dzielicie się na forum. Nie jestem już uczniem ani studentem, od 7 lat pracuję zawodowo i mam rodzinę. Jednak depresja mnie nie ominęła, co więcej, dzięki niej zdiagnozowano mi jeszcze nerwicę lękową, na którą choruję jak sądzę ok 25lat. Napady paniki, lęku, duszności, skoki ciśnienia, kołatanie serca, bóle mięśni to miałem właśnie od 25lat jednak nie sądziłem, że to choroba, po prostu uznałem, że taki mój urok, ewentualnie myślałem, że mam genetyczne problemy z nadciśnieniem, na tyle się tego wstydziłem, że nikomu o tym nie powiedziałem. W końcu, ok 3 miesiące temu, przyszła depresja - wywołana jak sądzę silnym stresem, wewnętrznymi konfliktami emocjonalnymi i lekkomyślnością. Zaczęło się od natrętnych myśli, coraz większych lęków, spadkiem koncentracji, pogorszeniem snu, aż do pełnej bezsenności. Po kilku bezsennych nocach i coraz gorszym nastroju, osiągnąłem jak mi się wydawało, stan agonalny - atak paniki - tętno rzędu 160 i ciśnienie 210/110 sprawiły, że widziałem swój pogrzeb... Oczywiście telefon i karetka, ale ekg nic nie wykazało, zawieziono mnie do szpitala, a tam dostałem coś na obniżenie ciśnienia i tętna (to było w płynie - więc pewnie hydroksyzynę - nie miałem siły zapytać), a potem captopril. Wróciłem do domu o własnych siłach, od lekarza dostałem receptę na captopril i pramolan. Oczywiście mój stan się pogarszał, moja nerwica nie dała się oszukać lekom na obniżanie ciśnienia :), a depresja jeszcze nie pokazała swojej pełnej mocy. Za dwa dni to samo, tym razem wylądowałem w szpitalu psychiatrycznym co mnie przeraziło podwójnie, ale byłem tam tylko na chwilę, dostałem trittico i polsen na spanie... W tym momencie włączyła się czerwona lampka i zacząłem szukać pomocy, a dokładniej informacji w internecie. Zdiagnozowałem sobie CHAD, borderline, ptsd i depresję... Na drugi dzień ledwo doszedłem do psychiatry (atak paniki na pół godziny przed umówioną wizytą był najgorszą rzeczą jaka mnie spotkała w moim dotychczasowym życiu). Podczas wizyty trochę się uspokoiłem, ale i tak niewiele z niej pamiętam. Jedyne co mogłem od niego na ten czas dostać to benzo (dawkowanie: do 2 x 5mg relanium i do 2 x 10mg nitrazepam na sen). Po powrocie do domu, ok. godziny 12 w południe, jedyne co chciałem zrobić to zasnąć, wiząłem 10mg relanium (to był mój pierwszy psychotrop w życiu, wcześniej jedynym narkotykiem jaki kilka razy zażyłem była marihuana), ale nie pomogło, dorzuciłem więc nitrazepam 20mg - i udało się, zasnąłem na 2h. Po przebudzeniu świat był lepszy, może nie cudowny, ale było nieźle. Przerażało mnie to, że na ulotce nitrazepamu było napisane, że po jednej tabletce powinno się spać ok 7-8 godzin, a ja spałem tylko 2h (natrętne myśli nie odeszły)... oczywiście zaczęły się lęki. Dostałem od lekarza zwolnienie z pracy więc mogłem tydzień się przemęczyć w domu, jednak dla mnie myśl, że nie będzie mnie w pracy przez tydzień i mogę zawalić różne rzeczy z pracą związane, powodowała dodatkowe stany niepokoju (ktoś by powiedział pracoholizm - pewnie tak, ale ciężko mi się z tym zgodzić bo jestem leniwy). Tamten tydzień był oczywiście koszmarem, ale benzo zrobiło swoje na tyle, że był ze mną kontakt. Po tygodniu lekarz stwierdził, że trzeba włączyć antydepresant (zoloft - na początek 25mg). Taką dawkę brałem 10 dni, a potem wszedłem na 50mg. pierwsze 3 tygodnie - koszmar - wszystko jakby się nasiliło, choć już bez takich skoków - po prostu ciągły, duży lęk i niepokój, ale bez mega ataków. Jako wspomagacz dostałem kolejne benzo - neurol, miałem brać max 1mg na dzień. Jednak cały czas źle spałem, nie było co prawda pełnej bezsenności, ale 2h snu na dobę to mi nie pomagało. Poprosiłem psychiatrę o coś innego niż nitrazepam na sen, dostałem tisercin - oczywiście panika bo to neuroleptyk czyli co? Jestem schizofrenikiem???? Okazało się, zdaniem lekarza, że w małej dawce ten lek pomaga spać i działa przeciwlękowo i przeciwdepresyjnie. W końcu spałem... Tak po ok 6 czasem 7 godzin. Od tamtej pory minęły 2 miesiące - jest lepiej. W międzyczasie zapisałem się na psychoterapię i zostałem zakwalifikowany na grupową 2h raz w tygodniu przez 1,5roku. Po dwóch spotkaniach nie mam zdania - próbuję się otwierać, bo wiem, że tak trzeba, ale to bardzo trudne dla mnie - mam jednak nadzieje... Na koniec dodam moje "ulubione" cechy": nadwrażliwy, surowy dla siebie, nielubiący i nieakceptujący siebie, bojący się oceny i krytyki, nieasertywny, niepewny co do podjętych decyzji, niepotrafiący właściwie kochać. WITAJCIE! W KOŃCU WAS ZNALAZŁEM
×