Cześć!
Pierwszy raz z życiu zalogowałam się na forum...Po prostu nie wiem co ze sobą zrobić...
Mam 21 lat, nerwica dopadła mnie 2,5 roku temu. Na początku nie wiedziałam co mi jest- po prostu wstałam z łóżka i źle się poczułam. Uczucie silnego ścisku w gardle, bóle głowy, zawroty, ogromne nudności itp Odwiedziłam wszystkich możliwych lekarzy, bo myślałam, że to może jakiś wirus albo sprawy neurologiczne(od dzieciństwa mam bardzo silne migreny), niestety lekarze nie wiedzieli co mi jest. W końcu trafiłam do psychiatry i zaczęłam brać Cital, pomógł mi on, zasadniczo całkowicie wyleczył, jednak po pół roku choroba powróciła i to z taką siłą, że żadne leki(brałam Effectin, Lorafen, Xanax, Cital, Serotax, Rexetin, Tranxene, Sedam)nie pomagały. Obecnie biorę Coaxil i Doxepinę, ale i te lekarstwa nie pomagają najlepiej. Nie wiem dlaczego jestem tak chora, wszystko w moim życiu układa się dobrze- studiuję, mam kochanego narzeczonego i rodzinę, jednak często czuję smutek, zdołowanie, tak jakby wszystko nie miało sensu. Za każdym razem idąc do lekarza modlę się aby tym razem leki pomogły, ale niestety oprócz tego, że przytyłam od nich prawie 20 kg, to nie dają lepszych rezultatów. Na domiar tego choć moja rodzina bardzo mnie kocha to jednak nie potrafi zrozumieć mojej choroby i uważa ,że sobie wmawiam objawy. To boli. Chcę za kilka lat mieć rodzinę, dzieci, ale co będzie jeśli nie wyzdrowieję? Mam tak bardzo dosyć męczenia się, mdłości, bólów i tej strasznej kluski w gardle. Proszę o pomoc.