Skocz do zawartości
Nerwica.com

coletta

Użytkownik
  • Postów

    32
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez coletta

  1. Aniołku jeszcze raz napisze ze tez CHOROWAŁAM . boshe i to jest to o czym mówiec cały czas WY nie słuchacie wkołko jak mantre powtarzacie swoje mysli przkonania. Nie mówcie mi co czuje człowiek w nerwicy nie próbujcie mi pokazac jak cierpicie bo ja to wiem. Ale wkurza mnie to bo robiąć tak nigdy z tego nie wyjdziecie. A co do Twojego pytania..to opowiedz brzmi TAK Umiem swobodnie wyrazac swoje emocje płyną we mnie przenikają mnie bez rzadnych barier jestem bardzo swiadoma mej osoby wybaczam sobie kocham sie rozpiesczam.. Tylko wiecie w czym różnica? Ja jak szłam na wizyte do dentysty i wiedziałam ze złapie mnie atak nie uciakalam tylko mówiłam wprost lekarzowi ze jestem chora ze moze sie zdarzyc ze zejde z tego fotela i poprostu wyjde . Widzicie różnice BARDZO chciałam sie wyleczyc nie obchodziło mnie zdanie innch ludzi"co sobie pomyslą" ja walczyłam o siebie..!!WYGRAŁAM
  2. Dziękuję KOREK...hm racja z tym masochizmem...lubie dominować. :) [ Dodano: Czw Lut 23, 2006 12:47 pm ] Kazdy ma prawo powiedziec na tym forum co chce i nie bac sie ze reszta rozszarpie cie na kawałki.. Brawo Magnolio za wyrazanie swoich uczuć. A co do Friday jakie mam prawo ceniac ? i ską wiem co czujesz? bo TEZ MIAŁAM NERWICE LĘKOWA a w niej wszyscy jestesmy sobie równi....
  3. Fridey..człowieku małej wiary...Nie wróci mi choroba bo jestem z nia zaprzyjazniona ..bo ja znam...i sie jej nie boję..Ty poczułaś sie lepiej a potem po paru latach kiedy powrócila Ci choroba uderzyła ze zdwojona siłą .Wybacz ale zdrowa to Ty nie byłas.."Lęki nie wracaja do czystej duszy" Upchałas gdzies niechciane emocje w głąb siebie samej a po latach wyszły z Ciebie ..Popełniłas bład [ Dodano: Czw Lut 23, 2006 12:36 pm ] Janku nie zamierzam wam pomagać...to nie mój teatrzyk i nie moja rola. Delikatna nie byłam ale i nie chciałam a ciepła mam w sobie tyle ze niejeden by sie ogrzał
  4. Noi tak wam jest wygodniej..nazywacie mnie złosliwą choć wcale taka nie jestem i moje posty tez tego nie wyrazają . A co do pracy nad sobą to masz rację Patrycjo mam zamiar pracowac CALE zycie..nerwice mam za soba pozostało jeszcze wiele innych aspektó mojego zycia które chciałabym ulepszyc w sobie. A co do zdrowego rozsądku to i owszem chore na nerwice osoby moga go nie miec ale od tego są inni którzy są chetni pomóc wystarczy dac sobie pomoc [ Dodano: Czw Lut 23, 2006 12:23 pm ] Magnolio...podstawa to leki i silna praca nad sobą dzień i noc bez wytchnienia ..a Twiom przewodnikiem niech bedzie dobry psychoterapeuta ...I nie możesz mówic do siebie nigdy więcej "brzydze sie sobą". Musisz sobie wybaczyć ..odnaleść w sobie małe dziecko i pogłaskac je pokochac ..ale to wszystko piwinnas przerabiac na terapi.. WIERZE w ciebie Magnolio..Wierze i myslami jestem z TOBA
  5. Oh spodziewałam sie takich odpowiedzi od was.. PRAWDA KOLI W OCZY. KIM ja jestem pytasz? Kims kto byl na samym dnie ..kims kto zył z bardzo silną nerwicą lękową. Kims kto z tego wyszedl bo bardzo tego CHCIAŁ. a wy rozczulajcie sie dalej nad sobą a ja wpadne tu od czasu do czasu i poczytam jak brniecie ku destrukcji wołajac FORUMOWICZÓW o pomoc.. Aha asertywność to umięjetność mowienia NIE wiec chyba ci sie cos pomyliło Patrycjo "Asertywność to metoda harmonijnego życia w swoim terytorium. AsertywNIE - czyli jak mówić NIE bęz lęku i poczucia winy. "
  6. Przejrzalam prawie wszystkie wasze posty poczytałam,przeanalizowałam.i niedobrze mi się robi jak czytam większąsc z was. Tkwicie po same uszy w nerwicy lękowej , cierpicie niewyobrażalny ból..Wiem bo sama cierpiałam 5 lat . Bierzecie prochy i odwalacie fuszerkę chodząc do psychiatry ..kiedy czujecie ze to nie ten lekarz ze nie pomaga wzruszacie ramionami ze widocznie tak musi byc..Rozlazli w chorobie zniecheceni umiecie jedynie zrzedzic ze juz nie macie siły walczyc ze to was przerasta..ze nic nie pomaga. Kazda moja wizyta u psychoanalityka byla podroza w najbardziej bolesne fragmenty mojego zycia trzeba CHCIEC sie na to odwazyc a wy boicie sie mówic szczerze o swoich problemch , mówicie" ja nie umiem z obcą osobą, nie chce rozdrapywac starych ran, chce zapomniec. ..." Po każdej wizycie dlugo analizowałam spotkanie i zawsze miałam na zadanie jakąś prace , ćwiczenia wiec godzina wizyty dawała bardzo długotrwale efekty..przeczytałam mase ksiazek i nie mowilam wtedy " to nie pomaga , ja mam gorzej ..." czytałam chłonęłam uczyłam sie tej choroby az wreszcie spojrzałam strachowi w oczy ..Na spotkaniach z moim psych. Jak pisałam omawialismy bardzo trudne rzeczy z przeszlości ..bolało bardzo...czasem płakałam u niego okrutnie ..czesto miewałam ataki u niego wtedy on uczyl mnie jak je opanowaac..wszystko pod JEGO okiem a nie cichutko w czterech scianach"bo mi juz nikt nie jest w stanie pomóc".. Kazdy nawrót choroby traktowałam z przyzwoleniem. Pozwalałamzeby kazdy atak mnie ogarnął...trwał...i minął..przestałam sie bac A tu co czytam? bojęsie wiem ze niepowinnam ale nie umiem..jestem za słaba.."Ktos radzi nie uciekaj spojrz lękowi w oczy a wy odpowiadacie " nie moge bo chyba bym zwariował nigdy sie nie odwaze. ZYGAC sie chce. Nie macie za grosz CHECI zeby wyjsc z tej choroby . wiec dalej nazekajcie tkwijcie w tym uścisku lęku i nie szukajcie tu pomocy bo jej nie znajdziecie ..
×