Witam,
Z żona znamy sie od 5 lat w małużeństwie jesteśmy od 3 roku. Mamy cudowną 2,5 letnią córeczkę, kupiliśmy dom sytuacja finansowa ok, patrzac na nasz zwiazek z boku jestesmy sczesliwa rodziną...
ale....
od 3 lat niewspółżlismy, na wszystkie moje "propozycje" żona twierdzi ze jest zmeczona ze sprzatała itd. Przed małużeństwem nie było z tym problemów. Pomagam jej w sprzataniu, zajmoje sie córeczką zajmuje sie domem itd.... zona zasypia kazdy dzien ok godz 20.
Wciąż sie o cos wscieka , jest bardzo nerwowa. no jak przychodzi z pracy i ma juz przyszykowany obiad i upieczone przezemnie ciasto to wrzeszczy ze miala zaplanowane co innego itd...
Rozmawialismy wielokrotnie ale nie przynosi to skutków.... zaproponowałem psychologa. Bylismy na 5 sesjach i psycholog wykryl pzyczyne w jej dzieciństwie. Zaproponował terapie indywidualną. Lecz ona od niej ucieka, mam wrazenie ze nie chce ratowac naszego małużeństwa...
W naszym małużenstwie mam wrazenie ze nie ma miłości, kocham córeczke ponad wszystko zrobie dla niej wszystko i dlatego jestem jeszcze z żoną. Mała robi wszystko ze mna, budzi sie w nocy po picie woła mnie, wieczorem chce spac ze mna nie zostawie jej nigdy...
Co robic mam wrazenie ze próbowałem juz wszystkiego...