Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kamil.S

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kamil.S

  1. Moniczko, myślę, że to też typowa "ucieczka" tylko nie w choroby somatyczne, tylko w psychiczne. Psychologicznie można ująć to tak; jako osoba z wiodącym lękiem "wygodnie" jest Ci być słabą, ale potrzebujesz mieć "obiektywny dowód" tej słabości. Probelm w tym, że taki dowód nie istnieje i w związku z tym szukasz fikcyjnych dowodów, które starasz się urealnić - w Twoim przypadku urealniłaś chorobę psychiczną jako wizytówkę swojej słabości. A teraz obiektywnie - nie ma większego problemu z diagnozowaniem chorób psychicznych. Myślę, że jeśli lekarz psychiatra nic poza nerwicą nie stwierdził to możesz być spokojna. Jeśli jeszcze nie byłaś u niego, to idź i się nie bój bo nie ma czego. Musisz się dać zdiagnozować, żeby mozna było Ci pomóc...
  2. Moniczko, Twoja niewiara w nerwice jest bardzo charakterystyczna właśnie dla nerwic. Ja zacząłem wierzyć po około 6 - ciu miesiącach terapii!!! Ciągle poddawałem się badaniom i szukałem przyczyny objawów somatycznych. Taka niewiara, jak ją nazywasz, jest tylko wtórnym odczuciem do lęku, który w Tobie drzemie. Właśnie na tym polega nerwica, że wiodącym odczuciem jest lęk, generowany przez nieuświadomione konflikty. Wiele osób, nawet gdy usłyszy diagnozę NERWICA! mówi to jakieś żarty, jakie lęki??? Niestety lekarze jednak rzadko się mylą i taka diagnoza oznacza prawdę. Zobaczysz, że gdy nasilenie lękowe w Tobie zmaleje, to łatwiej uwierzysz w to co Ci jest. Ta "wiara" może pojawić się już dzisiaj, a może za kilka miesięcy, ale na pewno się pojawi, musisz być tylko cierpliwa - nerwica nie zabija, choc początki są bardzo trudne...
  3. Leczeniem nerwic powinien zajmować się przede wszystkim psychterapeuta i jeśli chcecie naprawdę ocenić fachowca, to sprawdźcie czy posiada certyfikat psychoterapeuty PTP. To czy jest nim psycholog, czy psychiatra to jest rzecz wtórna, choć rzeczywiście idelanie jeśli jest to psychiatra i psychoterapeuta w jednaj osobie. Tak naprawdę to bez uprawnień terapeuty nie można leczyć nerwicy i wówczas lekarze ograniczają sie do sprowadzenia ulgi dla pacjenta przepisując wciąż nowe leki (to o czym pisała Marcha) a psycholodzy dokonują coraz głębszych analiz osobowości (o czym pisała Moniczka). Leczenie nerwic terapią to nie są żarty i naprawdę nie mogą się tym zajmować nie przygotowani fachowcy. Nie mogę zgodzić się ze speedcore terror, bo nerwica wedle najnowszych kwalifikacji nie jest sklasyfikowana jako choroba, tylko jako zaburzenie. Nie jest chorobą organiczną, ponieważ nie wywołuje zmian organicznych w ciele człowieka, nie jest też chorobą psychiczną, ponieważ nie towarzyszą jej np. psychozy. To, że ma objawy, nie może być podstawą do uznania jej za chorobę. Smutny człowiek też ma objawy (płacze, nic mu się nie chce itp.) a nie jest chory. Podobnie jest z nerwicą, której obajwy płyną z emocji, tylko w gigantycznym nasileniu i dlatego tak ciężko nam się żyje. Przeświadczenie, że nerwica jest ciężką chorobą, na pewno nie pomoże Wam nabrać siły, bo myśl taka jest autodestruktywna i bez wątpienia ujemnie wpływa na wzmacnianie Naszych osobowości.
  4. Milka, dobre samopoczucie jest oznaką obniżenia stanu lękowego i bardzo dobrze, że tak sie dzieje. Lęk jednak jest w Tobie i nawraca właśnie wtedy gdy świadomie myślisz, że "celowo szukasz nowych powodów lęku", a tak naprawdę to płynący z nieświadomości lęk generuje takie myśli. To normalne przy nerwicy... Pozdrawiam
  5. Witam, Jeśli miałbym coś doradzić; jeśli poddajecie sie psychoterapii, to za wszelką cenę starajcie sie odstawiać leki, no chyba, ze nie jesteście w stanie wyjść z objawowego sprzeżenia zwrotnego. Branie leków w czasie terapii strasznie upośledza działanie terapeutyczne, a uwierzcie mi, ze w pewnym momencie terapia zaczyna mieć podobne dzialanie na zmniejszenie lęków jak leki - potrzeba jednak systematyczności w terapii. Poza tym lepiej nie zastanawiajcie sie, czy mozna życ z nerwicą, tylko jak sie jej pozbyć. Życie z nerwicą jest niezwykle cieżkie i wiele osob sobie z nią radzi z mniejszym lub wiekszym skutkiem. Jesli ktoś sie czuje dobrze i nie odczuwa ataków lęku, to osiagnal stałą (preferowaną) albo chwilową rownowage lękową, a nie stan w którym "olewa" nerwicę Pozdrawiam
  6. Witaj Kamka, Zły wynik EKG nie musi oznaczać choroby serca. Mogło się tak stać, że badanie było robione w chwili dysfunkcji jego pracy. Z drugiej zaś strony prawidłowe USG serca nie musi być podstawą do uznania, że Twoje serce jest zdrowe. Najlepiej skonsultuj się z Kardiologiem i ewentulanie powtórz EKG za jakis czas, najlepiej w chwili, gdy jesteś odprężona. Pamiętaj, że serce należy do najbardzij czułych organów i w większości przypadków zaburzeń lękowych jako pierwsze daje o sobie znać. Twoje martwienie się Twoim stanem zdrowia jest symboliczne i wynika bardziej z lęku, który w Tobie drzemie niż z faktrycznego pogorszenia Twojego stanu zdrowia. Pozdrawiam
  7. Nie przejmowałbym się za bardzo Waszymi pomiarami ciśnienia - to przy nerwicy normalne. Osoby ogarnięte lękiem mają zwiększone tendencje do wsłuchiwania się w siebie; słuchacie serca, patrzycie czy nie ma zmian na skórze, analizujecie czy czasem gdzieś Was coś nie boli, itp. Jak tylko coś zlokalizujecie, to lęk zostaje spotęgowany, co dalej wpływa na nasilenie objawów wegetatywnych i tak w kółko. Jeśli osoba z nerwicą wie, że jej objawy generowane są przez lęk, to wie również, że zgłaszając sie do lekarza badania nic nie wykarzą, ale dla własnego spokoju musi mieć potwierdzenie "na piśmie" - dlatego właśnie korzystamy z dostępnych, domowych możliwości diagnostyki - mierzymy temperature, tetno, ważymy się oraz mierzymy właśnie ciśnienie. Jakby maszyny to RTG lub TK były w domu, to gwarantuje Wam, że część z Was prześwietlałaby się kilka razy w tygodniu. Nie martwcie się więc, że są to jakieś natręctwa, ponieważ wraz osłabieniem lęku, nie będziecie musieli równoważyć swoich emocji czynnościami symbolicznymi, t.j np. pomiary ciśnienia. Pozdrawiam i życżę cierpliwości
  8. Jestem pod wrazeniem Waszej wymiany ciosow - calkiem niezle jak na "zlęknionych" Oczywiscie zagdzam sie z Olka i Ty Śmierć również powinieneś się zgodzić i odpuścić, bo rzeczywiście straszysz zupełnie niepotrzebnie. Forum jest po to, żeby ludzie wzajemnie się wspierali w cierpieniu, a nie dramatyzowali lub uświadamiali. Nie wiesz Śmierć za wiele o nerwicy, bo definujesz ją jako chorobe, a to choroba nie jest tylko zaburzenie emocji. Samobojstwa i inne dzialania to sa sprawy wtorne, ktore moga sie zdarzyc kazdemu w roznych sytuacjach stresowych. Sama nerwica nie powoduje zmian organicznych i poza wplywem na uklad wegetatywny nie szkodzi nic a nic zdrowiu somatycznemu. Nie martw się więc Pablo, ale też bierz się do roboty i rób coś z nią, poki jesteś mlody i masz sporo sil witalnych - jedno jest pewne - sama nie minie... Mądrze piszesz Agapla - jestem pod wrażeniem Pozdrawiam Kamil
  9. Fakt, zawroty mogą uprzykrzać życie na maxa, a wiecie dlaczego? Otóż dlatego, że należą do grupy objawów irracjonalnych, których nie do końca rozumiemy. Trzęsące ręcę, poty, itp. - z tym sobie spoko radzimy, ale zawroty to co innego. Jak mnie dopadło około roku temu, to myślałem tylko o nich i wyszukiwałem wszytkich chorób. Zrobiłem wszystkie badania i nic, chciałem nawet za granicę jechać, żeby to gówno mi wyłączyli i dalej nic. W końcu trafiłem do terapeuty. Pierwsze ulgi po około 6 m-cach (kilka dni bez zawrotów lub z niewielkim nasileniem), a po roku terapii indywidualnej w ogóle zgasły. Ważna jest wiara, że to tylko nerwica - pamiętajcie, że to nie choroba, tylko zaburzenie lękowe - zawsze to powtarzam. Osoby cierpiące na nerwicę, to osoby, które mają pewną słabość, która napotkawszy problem generuje lęki, które dalej generują objawy. Postrzeganie siebie jako osobę "schorowaną" straszne dewaluuje siebie przed samym sobą, a przecież nam potrzebna jest wiara we własne siły, a nie dołowanie się objawami. Radzę więc wszystkim, uwierzcie, że to Wasze lęki, a później z nimi walczcie. Uruchomcie wszystkie siły, żeby nie koncentrować się na objawach, a leki bierzcie tylko w ostateczności. Wtedy na pewno, przy dużej cierpliwości, wyjdziecie z tego syfa! Pozdrawiam
  10. Kamil.S

    nerwica mija!

    Po pierwsze nerwica to nie choroba, tylko zaburzenie, po drugie im szybciej odstawicie leki, tym łatwiej je odstawicie. Normą dla benzodiazepin (obecnie najpopularniejsze leki antylękowe na świecie) jest 12 tygodni "bezpiecznego brania" (zależnie od typu i dawki) później zaczynają się problemy. Psychoterapia to najlepsza i jedyna forma, choć na efekty trzeba czekać czasem bardzo długo. U mnie pierwsze poprawy nastepowały po około 6 m-cach, a teraz po roku, gdy jestem u schyłku terapii jest naprawdę dobrze. Jeśli macie jakieś pytania odnośnie terapii indywidualnej, to piszcie, mam nadzieję, że będę mógł coś doradzić. Pozdrawiam
  11. Kamil.S

    Psychoterapia

    Hey, Ja na terapie chodze 8 miesiac i mysle, ze jeszcze troche pochodze. Poczatkowo nie widzialem zadnych zmian, poza deliktanym uspokojeniem, ze obajwy, nawet te najbardziej irracjonalne pochodza z psychiki, a nie sa wynikiem chorob somatycznych. Samo uwierzenie tez nie bylo natychmiastowe i trwalo okolo 3 m-cy, w ktorych przebadalem sie bardzo dokladnie. Pozniej w sumie bylo roznie, raz gorzej raz lepiej, ale zawsze staralem sie powtarzac sobie, ze to tylko emocje i to mnie nie zabije. Pierwsze 8 tygodni wspomagalem sie lekiem w jakiejs smiesznie malej dawce, ale wiedzac, ze wystepuje silne ryzyko uzaleznienia odstawilem. Dzisiaj jestem 6 m-cy na terapii bez lekow i czuje sie niezle, choc niepokoje i leki pojawiaja sie u mnie raz, dwa razy na tydzien, glownie w postaci objawow typu dretwienie jezyka i zawroty glowy. Ostrych napadow lekowych; walenie serca, pocenie sie, bezsenne noce nie mialem juz dawno i raczej nie bede mial. Tempo zdrowienia w terapii jest uzaleznione od szybkosci ustalenia konfliktu lekowego oraz wyparcia go z nieswiadomosci. Czasem trwa to miesiac, czasem kilka lat, ale niemal zawsze prowadzi do calkowitej rownowagi emocjonalnej!!! Jesli mialbym cos doradzic, to proponuje terapie indywidualna i minimum raz w tygodniu. Pozdrawiam i zycze wytrwania
  12. Kamil.S

    Witajcie

    Hey Mada! Tak, przez pierwsze dwa miesišce brałem benzodiazepinę na bazie alprazolamu. Dawka była dzięcięca i oczywicie przestała działać po 2 tygodniach, ale jej nie podnosiłem. Z racji wysokiego prawdopodobieństwa uzależnienia odstawiłem lek po 8 tygodniach - około 2 dni syndromu odstawinnego i po sprawie. Jeli miałbym co poradzić, to zapomnij o lekach, bo w prawdzie kojš objawy, ale nie leczš przyczyn, a poza tym bardzo szybko organizm domaga się więcej i więcej, a to może zaprowadzić w lepš ulicę... Pozdrawiam
  13. Kamil.S

    Witajcie

    Asieńko - jeli stwierdzone zostało, że potliwoć jest u Ciebie na podłożu lękowym, to mogę Cie pocieszyć, że ja "wyschłem" po około 2 m-cach. Czasem mam napływ ciepła, ale zdarza się to naprawdę sporadycznie, mylę nawet, że nie bardziej niż u innych. Ciężko powiedzieć czy "wyschnięcie było wynikiem terapii, czy oswojenia objawowego, ale na pewno było zwišzane z obniżeniem nasilenia lękowego. kasik - terapia uwiadomiła mi, że ja nie wariuje, tylko obajwy płynš z lęku, którego sobie kompletnie nie uwiadamiałem. Mylę, że dobrym poczštkeim na poradzenie sobie z nerwicš jest wyjcie ze sprzeżenia zwrotnego. Poznałem wiele osób, które przez błedne koło objawowe nie wychodzili z domu. Motorem do działań u mnie była silna chęć wyjcia ze sprzeżenia, a pomocna terapia bez której chyba bym zwariował.
  14. Kamil.S

    Witajcie

    Hey, postanowiłem dołączyć do Was, bo sam borykam się z nerwicą. Zaczęło się wiele lat temu, ale początkowo nie przeszkadzało (trzesące ręcę, czasem powiększony puls - było do zaakceptowania. Nasilenie objawowe, które nastapiło 8 m-cy temu spowodowało moje zainteresowanie problemem. Dziś po 8 m-cach indywidualnej terapii jest o niebo lepiej, chodź niektóre z obajwów dopadają mnie czasem, sygnalizując tym samym, że lęk jeszcze we mnie nie zostałe wytruty do końca. Moje obajwy, do których należały: zawroty głowy, mrowienie języka, walenie serca, bezsenność, potliwość i wiele innych starciły na sile, a objawy lęku napadowego w ogóle się skończyły. Od czasu do czasu występują chwilowe zawroty, które jednak nie wyprowadzają mnie juz tak z równowagi jak na początku... Myślę, że to na tyle i jeśli chcecie się czegoś dowiedzieć w temacie skutecznego lecznia nerwicy, to piszcie. Pozdrawiam
×