Skocz do zawartości
Nerwica.com

Adelajda76

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Adelajda76

  1. Od kilku miesiecy cierpie na nerwice lekowa. 8 lat temu przechodziłam to samo. Byłam 4 miesiące w psychiatryku na oddziale depresjii. to cholerstwo wróciło. ataki paniki ( lek przed szaleństwem, które wydaje mi się gorsze od smierci). Do czego zmierzam... Równie mocno jak lęki, a może nawet bardziej przeraza mnie to poczucie obcosci. jakbym nie istniała, jakby całe to życie i swiat był snem. Podobno to czeste w nerwicach, ale własnie dzis znalazłam pewien tekst w necie, który bardzo mnie zaniepokoił. Pozwole, sobie go zacytowac: "...istnieją psychonerwicowe formy schizofrenii, w których na pierwszy plan wysuwaja sie objawy hipochondryczne, neurasteniczne, anankastyczne czy histeryczne. W takim wypadku cięzko odróżnic schizofrenię od nerwicy. jedynym objawem różniącym te choroby może być POCZUCIE INNOŚCI, OBCOŚCI. i co wy na to? Ja jestem załamana...
  2. Ja równiez zmagam sie od lat z tym cholerstwem. mam za soba 4 miesiące leczenie w psychiatryku, co zaowocowało uzaleznieniem od benzodiazepin. przez 5 lat prawie dzien w dzien brałam duze dawki clonazepamu i xanaxu. najwieksze świństwo! 2 miesiace temu zdecydowałam sie na odwyk ( kolejny)pod nadzorem psychiatry. Kazała odstawic calkowicie benzo i zastapiła je hydroksyzyna. Ludzie! Przezyłam horor! ataki paniki przechodziły same siebie, non stop mnie dopadały, miałam drgawki, poty, wyłam jak pies! W jakims amoku chciałam sie zabic, wyskoczyc przez okno. Byłam przywiązana do łózkA, MOJA RODZINA NASŁUCHAŁA SIĘ najgorszych słów. Zachowywałam sie jak typowy narkoman na głodzie. Stopniowo było coraz lepiej. hydroksyzyna zaczeła działac. miewam ataki, ale jakos daje rade. Benzo juz nie biore. Pierwszy krok w walce z nerwicą mam juz za sobą.
  3. Lęk - wróg nr 1. Podcina mi skrzydła od 10 lat. Najpierw były lęki sytuacyjne - przed zmianami, wyjazdami, zamknietymi pomieszczeniami. Z czasem narastały, nasilały az ataki paniki stały się codziennościa. Ciągły silny lęk i derealizacja zaowocowały depresją i próbą samobójcza. Leczyłam się kilka miesięcy w klinice psychiatrycznej. to było 8 lat temu. poznałam żródło mojego lęku, silne leki mnie wyciszyły i co z tego? staram się normalnie funkcjonowac ale takie złe okresy się przytrafiajai wtedy wszystko sie wali. właśnie teraz, od 3 tygodni żyje w w lęku przed lękiem, ataki paniki znów przychodzą znienacka. Wtedy czuje, ze wariuję. Boję sie szaleństwa, bo moja mama miała w zyciu kilka silnych epizodów psychozy schizoafektywnej. Zawsze bardzo to przeżywałam. Psychiatrzy, psycholodzy zapewniają mnie, że to "tylko" nerwica, depresja, ale te lęki naprawde mnie uposledzają. Miesiąc temu zapisałam się na dzienny oddział psychoterapii. Mam wrażenie, ze problemy innych jeszcze bardziej mnie dołują, przeżywam wszystko, płacze, wczuwam się. 4 dni nie chodziłam. zwątpiłam w skutecznosc grupowej terapii. Juz nie wiem co robic. Jak się od tego cholerstwa uwolnić????!!!!!!
  4. dziekuje za słowa otuchy i wskazówki. takie listy naprawde wspieraja. Dziś odniosłam "sukces". Nie miałam ataku. 2 stacja pokonana....
  5. Znów taka sama historia, a jednak inna... Bo przecież jest nas, cierpiacych na nerwice, depresję wielu, jednak zawsze w tym cierpieniu czujemy sie bardzo samotni, wyobcowani, inni. Tym bardziej to boli. Jestem w kwiecie wieku, mam 31 lat i mnóstwo przykrych przezyć związanych z depresją lękową. 8 lat temu wylądowałam w klinice psychiatrycznej. Doprowadziłam sie do stanu, w którym próbowałam odebrac sobie zycie. Napady lęku stały się jednym ciągiem, nie do zniesienia. Nie widziałam innego wyjscia. Jednak minęło, ale pamiec pozostała. I wciąż czuję się napiętnowana lękiem przed lękiem. Po 4 miesiącach wypisano mnie w stanie remisji. wróciłam do normalnego zycia. Skończyłam studia, wyszłam za mąż, urodziłam syna. I co dalej? Dzis znów jestem na lekach, walcze kazdego dnia, lecze sie od miesiąca na dziennym oddziale psychoterapii. Lęki powracają, nasilają się i do tego to cholerne uczucie oderwania od rzeczywistości. Znów zaczynam swoją"drogę krzyżową". Chcę żyć, więc wierzę, że wygram. Pierwszą stację mam za sobą....
×