Skocz do zawartości
Nerwica.com

nika89

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nika89

  1. Dziękuję :). Powiem szczerze, że trochę się uspokoiłam. Niestety te natarczywe myśli gdzieś tam w podświadomości mam, ale staram się je ignorować. Sama wiem, że przecież nie dałoby się nawet masturbować w kościele. Nawet jakby komuś wisiało, czy to grzech, czy nie. Przecież nawet jeśli chciałabym to zrobić, to obecność innych osób by mnie stanowczo zniechęcała. Wiem, że te moje paranoje są głupie, ale nic na to nie poradzę. Jeszcze raz dzięki za pomoc. -- 08 lis 2011, 15:34 -- Sorry za post pod postem, ale chciałam się zapytać co jest lepszą techniką na pozbycie się tych natręctw: ciągłe przekonywanie siebie, że to nie miało miejsca, czy po prostu zapomnienie. Tylko jak tu zapomnieć?
  2. Sorry shinobi, ale wyczuwam w Twoim poście ironię. Chyba mnie nie rozumiesz. Wiesz jeśli ktoś jest wierzący, to dla niego masturbacja jest grzechem. Każdy ma oczywiście prawo do własnego zdania i poglądów religijnych(jak ktoś nie uważa tego za grzech to mi nic do tego). Ja natomiast jestem osobą wierzącą i chcę się pozbyć tego natrętnego uczucia bezpodstawnego poczucia winy, które na serio mnie dręczy. Myślenie, że masturbacja to nic złego nie pomoże.
  3. Hej! Odwiedziłam Wasze forum, ponieważ dręczą mnie natrętne myśli na tle religijnym odnośnie sytuacji, które na prawdę się nie wydarzyły. Może po krótce opowiem. Kiedyś się masturbowałam i nie spowiadałam się z tego, myślałam sobie, że przecież to nie jest taki straszny grzech, a do tego wstyd było mi go wypowiadać podczas spowiedzi. Pewnego dnia doszłam do wniosku, że muszę z tym raz na zawsze skonńczyć i wyznałam wszystko. No i wszystko by było cacy, gdyby nie jeden wnerwiający fakt. Po jakimś czasie dręczyły mnie myśli, że znowu dopuściłam się tego grzechu mimo, że rozum podpowiadał mi, że na 100% nie. Mimo wszystko wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju, więc się wyspowiadała z tego (chociaż nadal gdzieś tam twierdzę, że to się nie wydarzyło). No i tu zaczyna się już kompletna paranoja. Po spowiedzi powiedziałam sobie, że mam nadzieję, że teraz już takie bezpodstawne wyrzuty sumienia nie będą mnie dręczyły. No i po chwili, gdy powiedziałam sobie, że na razie na pewno jestem "czysta" bo przecież jestem w kościele, zaczęłam się zastanawiać, czy czasami przed chwilą się nie masturbowałam. Przecież to nienormalne jest. Sam zdrowy rozsądek mówi mi, że to niedorzeczne, że przecież siedziałam obok ludzi, w kościele, w dodatku przed chwilą się z tego spowiadałam, więc to po prostu jest niemożliwe. Niestety jednak mózg swoje, a wyrzuty sumienia swoje. Nie wiem jak mam sobie z tym poradzić. Znowu się z tego spowiadać, czy to (że tak brzydko powiem) olać. A jeśli na serio to zrobiłam i po prostu wmawiam sobie, że nie. Błagam Was, jeśli ktokolwiek z Was był w podobnej sytuacji, to proszę o udzielenie podpowiedzi, jak mam się tych natręctw pozbyć. Ewentualnie jak mam siebie przekonać, że grzech się nie wydarzył. Z góry wielkie dzięki :).
×