Witam. Jestem nowa na tym forum. Mam 18 lat, i od jakis 2-3 lat odczuwam pewne problemy ze sobą. Nie wiem czy to depresja, nerwica czy moze "trudne dojrzewanie" jak to zwykła mowic moja matka. Wiec tak, napisze wam moje objawy:
- napady paniki
- bole glowy
- bole, kłucia serca
- duszności
- przygnębienie
- zniechęcenie
- brak energii
- brak jakichkolwiek checi do dzialania
- klopoty z koncentracja
- nic mnie nie cieszy
- lęk, jakis nieuzasadniony strach
- klopoty ze snem, bezsennosc
- uczucie ciasnosci w klatce piersiowej podczas zdenerwowania
- niepokoj
- zmeczenie
- brak zainteresowania
- ogOlne oslabienie organizmu
- brak sil do wykonywania codziennych czynnosci ( zwykle wstanie z lozka przysparza mi klopoty)
- miewam mysli samobojcze
- obgryzanie paznokci
- czesty placz
- klopoty w kontaktach z ludzmi
Moja matka mowi ze to przejdzie, ze sama powinnam sobie pomoc ze w okresie dojrzewania tak bywa, ale ja naprawde nie daje rady sama sobie pomoc, bo niby jak? Ma do mnie pretensje ze jej nie pomagam, ze ciagle siedze w domu, ze nie mam przyjaciol, tyle ze ja naprawde nie moge. Z drugiej strony mam paskudny charakter jestem szczera czasami az za bardzo co napewno czasem boli ludzi, boje sie bliskosci wiec z gory ustawiam mur miedzy mna a innymi. Nie wiem co mam robic. Ostatnio pomyslalam ze moze to juz pora isc do psychologa/psychiatry, ale moja matka uwaza ze to obciach, ze to wstyd sie przyznac komus ze ma sie "pokreconą corke", ze powinnam zajac sie czyms, przestac myslic o swoich problemach. Prosze o wasze zdanie na temat mojej sprawy