Przeczytałem wątek i tak się zastanawiam:
czy osoba, która ma schizofrenię, może być jej świadoma i może ją ukrywać, ale oczywiście nie znając wcześniej diagnozy lekarskiej, że właśnie jest chora na schizofrenię? tzn. "wiem że mam schizo, ale będę udawał, że jest OK, może będę miał teraz gorszy humor i więcej przemyśleń ale jakoś to będzie, póki co"
a w dalszej kolejności, czy schizofrenik może się nigdy nie ujawnić osobom postronnym? panować na objawami (swoimi urojeniami) w takim stopniu, że nie wzbudzi podejrzeń choroby psychicznej? zatem na jakiej podstawie można kogoś uznać za schizofrenika, jeżeli nie ma urojeń, omamów, wizji, w których nie spostrzega nic nienormalnego a traktuje je jako coś oczywistego
Czy nie jest tak, że osoba z nerwicą nawet z włączoną depersonalizacją+derealizacją+natręctwami myśli+depresją jest w stanie zapanować nad sobą, może mieć chwile załamania, ale nigdy "nie odleci", nie podda się wytworom wyobraźni natomiast osoba ze schizofrenią nawet już w początkowej fazie będzie zachowywała się dziwacznie dla rodziny, że będą podejrzewać chorobę psychiczną?
I jeszcze jedno, czy schizofrenik to nerwicowiec? Denerwuje się swoimi objawami, irytuje się nimi, ma ich dość, chce żeby było jak dawniej czy raczej żyje sobie tymi nowymi doznaniami, może nawet niekoniecznie się z nimi zgadza, ale nie powodują one u niego znerwicowania, poczucia zaszczucia własnymi myślami, nie ma ciągłych wątpliwości co się z nim dzieje.