Nie wiem jak teraz lub w przyszłości poradzę sobie jeśli wpadniemy z mężem. On wie o moich obawach. Uprzedzałam go jeszcze przed ślubem, że dzieci nie będzie. Przyjął to, nie naciska, ale jestem pewna, że za parę lat będzie mu to przeszkadzało. Mam dopiero 20 lat a już myślę co by było gdyby. Na razie w ogóle nie czuję się dojrzała do posiadania dziecka, ale na pewno kiedyś bardzo chciałabym je mieć. Naprawdę kiedy widzę matki podziwiam je OGROMNIE. W tym moją własną mamę, która jest w sumie panikarą. Najgorsze jest to,że nie przyjmuję żadnej opcji porodu. Już sam fakt chodzenia na badania krwi mnie słabi. Siły natury - wiadomo potężny ból (już przy mocniejszym bólu podczas okresu wyobrażam sobie,że będą się nasilać aż w końcu zaczną się wymioty i zasłabnę) nacinanie krocza, potem szycie, niemiły i niedelikatny personel, moja panika, zasłabnięcie z bólu, komplikacje, krew, krew i jeszcze raz krew. Znieczulenie? Podobno szybko przestaje działać, zresztą to tylko nieco likwiduje problem bólu. Cesarka ? Nie potrafię sobie wyobrazić, że jestem tak po prostu cięta przy pełnej świadomości,boję się że stracę dużo krwi. A co jeśli poronię sama w domu? Lub coś innego zacznie się dziać. Mam przed oczami mnóstwo tragicznych wizji związanych z ciążą i porodem. Denerwuje mnie to, że nie mogę być normalna. Gdy okres spóźnia się choćby o jeden dzień panikuje niemiłosiernie. Nikt nie traktuje mojej fobii poważnie! Wszyscy uważają, że mocno przesadzam. H E L P