Bardzo się cieszę, że ktoś mi odpowiedział, dziękuję Ci :)
Co jeszcze o mnie?
Chodzę na psychoterapię indywidualną, ostatnio zastanawiam się też nad grupową, ale to dlatego, że mam ochotę poznać innych z tą chorobą, no a to już mi się troszkę udaje - znalazłam to forum :) Wydaje mi się, że ta psychoterapia mi wcale nie pomaga, bardziej liczę na leki, akurat mam zmienione więc jestem pełna nadziei. Z początku krótko brałam Anafranil, ale były skutki uboczne, potem przez pół roku brałam Fevarin, ale nie pomagał, od kilku dni biorę Asentrę i czekam...
Co prawda maleńka poprawa jest, ale to tylko i wyłącznie siłą woli, tak jak Ty pisałaś - że starałaś się nad tym zapanować. Myśli są nadal, nadal czuję ten brud, ale już czasami udaje mi się to zignorować. Ale i tak tak się nie da żyć, liczę na leki. Jeśli te nie pomogą, to się chyba całkiem załamię.
Ciężko mi jest teraz na studiach, przez 4 lata byłam dobrą studentką, a teraz nagle, odkąd nerwica i depresja się pogłębiły, mam problemy z nauką. Studiuję matematykę, wcześniej po prostu kochałam matematykę, myślałam, że to jest to co chcę w życiu robić, ale teraz nie mam na nic ochoty, studiów mam dość, nie wiem jak się zmusić do nauki, żeby jakoś te studia skończyć.
Szukałam tu na forum osób z tym problemem co ja - myciem rąk. Znalazłam dwie takie osoby, napisałam do nich, ale jak na razie odpowiedzi nie mam. Tak więc postanawiam tak po prostu pisać na forum kiedy tylko będę mieć na to ochotę, wyżalać się, opisywać problemy dnia codziennego, rozmawiać.
Jeszcze raz dzięki za odpowiedź :) Na pewno będę jeszcze pisać.
[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:59 am ]
Chciałabym mieć tyle silnej woli żeby tak po prostu ignorować te natrętne myśli, ale nie umiem, muszę się wyleczyć lekami. Opróczy mycia rąk mam też po troszce innych natręctw, sprawdzanie wszystkiego wiele razy, układanie, symetria (nadepnę jedną nogą, to drugą też muszę), kiedyś wszystko liczyłam do czterech, mogłabym tak wymieniać, ale to wszystko rzeczy nieistotne, nie przeszkadzają, przeszkadza tylko ta jedna rzecz.
Długo walczyłaś ze swoimi natręctwami?
[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:49 am ]
Do osób, które mają/mieli również problem z myciem rąk (a wiem, że są lub były tu takie): długo się leczyliście/leczycie? Jakimi lekami? A psychoterapia? Indywidualna, grupowa? Jak Wam się żyje z tą chorobą, np. jak radzicie sobie z zakupami (z płaceniem brudnymi pieniędzmi)?
[ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:48 pm ]
Muszę umyć okno - ach, jak tego nienawidzę, nie dlatego, że nie lubię, ale dlatego, że okno jest BRUDNE, szmatki są BRUDNE, wszystko jest brudne
Tylu rzeczy nie umiem robić w tej chorobie, w wielu mnie wyręcza np. mama, ale na dłuższą metę tak nie można, nie będę wiecznie żyć razem z rodzicami.
Składanie spodni - problem. Bo muszę poskładać tak, żeby miejscem, którym dotknęły ławek itp. nie dotknąć niczego innego w mojej szafce.
Dobrze, że nie jestem osobą towarzyską, bo jak tu pozwolić komuś usiąść w brudnych ubraniach na mojej czystej kanapie?
Wizyta dziadkow - problem. Bo nie dam się przytulić na powitanie. Dziadkowie przecież nie wiedzą dlaczego nie mogę ich dotknąć.
Tylko trzy osoby mogą mnie dotknąć: mama, siostra i chłopak. I to są też osoby mi najbliższe. Może jest w tym jakaś prawidłowość?
No tak, zamiast się uczyć to piszę. Zawalę studia
Komputer - też problem. Jest brudny - bo tata go używa (tata nie może mnie dotknąć).
Szczęście, że teraz (2-3 dni) depresja tak nie dokucza, to dzięki temu forum oraz dzięki zmianie leków (nadzieja na poprawę).
Och, jak dobrze się wygadać.
Tyle rzeczy mnie kiedyś cieszyło, a teraz..., taka pustka i wielki wielki smutek.
Hm... forum zamiast terapii grupowej?
[ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:22 pm ]
Nie wiem jak ja wcześniej czytałam to forum, że nie widziałam że tyle ludzi mam taki sam problem jak ja: brud, bakterie itd. No tak, zaczęłam nowy wątek nie wiedząc że już jeden na ten temat istnieje.
Czemu nic nie piszecie?