Skocz do zawartości
Nerwica.com

Viii

Użytkownik
  • Postów

    200
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Viii

  1. Lęk może być powodowany najróżniejszymi przyczynami. Opisz w jakich konkretnych sytuacjach ci on towarzyszy?

    Przed jakąś czynnościa? Decyzją? Zadaniem? Czymś czego nie chcesz robić? Czymś na czym ci zależy a czego nie chcesz stracić?

     

    Odnośnie natręctw religijnych... (w skrócie).

    Wyrzuć księdza z głowy to przestaniesz mieć natręctwa na tle religijnym.

    Pisząc wyrzuć księdza mam na myśli przekonania które masz na temat kościoła i Boga, a których nie jesteś autorem. Ja miałem takie natręctwa że modliłem się po kilkanaście razy dziennie. Szukając w przeszłości przypomniałem sobie że ksiadz i niektórzy ludzi "zainstalowali" mi różne przekonania - to jest grzech, tak nie wolno, jak to zrobisz to nie pójdziesz do nieba... itd. :mrgreen:

    Zrobiłem pewna rzecz - wypisałem przekonania - np. powinno się być dobrym, trzeba żałować itd.

    Po czym rozpoznawałem po kolei które są moje (czyli te oparte o sumienie i moje doświadczenie), a które są nie moje (tzw. moralność czyli to co usłyszałem od innych i uznałem za swoje, uznałem za ostateczną prawdę).

     

    Pomogło mi tylko i wyłącznie olanie dotychczasowych przekonań które nie były moje. Opieraj swoją duchowość o własne życie i wspomagaj się tym co mówią lub piszą inni. Ja dziś mój światopogląd buduję na swoim doświadczeniu i tobie także to polecam.

     

    Jeśli nie trafiłem w temat to po prostu go pomiń ;)

  2. W moim przypadku było tak:

    - poprawiła się koncentracja

    - przestałem skupiać się na problemach a bardziej na tym co czytałem przez co zrozumiałem że nadmierne skupianie się na chorobie - tylko ja pogarsza. C

    - uspokoiłem się i wyzbyłem masy lęków - czytając masę publikacji na temat psychologii i duchowości

    - całe dziedzictwo ludzkości jest w książkach (i nie tylko) ale książka przedstawia to w przyjemny sposób

    - zdrowie zawdzięczam pomocy, informacjom od ludzi oraz tym zawartym w książkach

     

    Masa... masa... masa... superlatywów.

    Żałuje że wcześniej tak mało czytałem... a jeśli już to jakieś pierdoły i gazety które straszą i karmią się cudzym nieszczęściem.

    Pozdro!!

  3. anna marek, Zrób coś z tym. Nie mam lepszej rady.

    Mogę Ci tu wypisywać że powód jest taki, sraki czy owaki... ale wiem z doświadczenia że najlepszym lekarstwem jest działanie.

    Po 1 - zainteresuj się sobą - co Ci jest, dlaczego tak jest, jakie są powody i co (jeśli już dotrzesz do sedna sporawy) możesz zrobić by to zmienić

    Po 2 - pisałem juz o tym w innym poscie:

    Pokonać lęk przed wyjściem z domu należy stopniowo. Krok po kroczku - po to by widzieć i czuć że po 1 - jest to możliwe a po 2 - jesteś w stanie to zrobić.

    krok po kroczku... nie szarpać, tylko iść do przodu tyle na ile starcza nam siły. Najważniejsze jest chyba to ażeby nie karać się i nie oceniać - jedyne co powinno się robić to kibicować sobie i głaskać się po głowie dziękując za każdy mały krok do przodu.

    Krok do przodu i oswajać się z otoczeniem... krok do przodu i oswajać się z emocjami które nam towarzyszą. Nie odganiać ich i nie przeczyć im - tylko akceptować i czuć w pełni.

    Można poprosić bliską nam osobę o towarzyszenia nam w tych podróżach.

    Po 3 - Obejrzyj ten film motywacyjny

    Po 4 - jedyna osobą która może Tobie pomóc zacząć "zmianę" jesteś Ty :)

    Po 5 - DO DZIEŁA :brawo::brawo::brawo:

     

    Pozdrawiam!

  4. Tylko jak na trzeźwo jak wśród tylu ludzi człowiek od razu na samą myśl się robi spięty, jak się w takim stanie dobrze bawić?

     

    Puść to... tańcz jak Ci się podoba. Przeważnie ludzie myślą o tym - co inni pomyślą jak mnie zobaczą w tańcu, co o mnie powiedzą, jaka opinie sobie o mnie wyrobią..... - a co mnie to kurczaki obchodzi?? Jakie to ma znaczeni dla mnie??

    Baw się tak jak chcesz i nie zwracaj uwagi na to czy ktoś patrzy czy nie - tylko próbując się przekonasz. Najlepiej idź tam gdzie nikt Cię nie zna.

    Tak na prawdę nikt Cie nie ocenia - tylko Ty sam siebie oceniasz. Zawsze tańczysz tak jak potrafisz i zawsze tańczysz najlepiej jak potrafisz. Nie możesz tańczyć lepiej niż pozwalają na to Twoje umiejętności. Możesz jedynie wyobrażać sobie - fantazjować na temat tego – co by było gdyby….

    W najprostszej postaci - pier...l to i baw sie ;)

  5. Polecam zapisywanie sobie każdego wieczoru tego - co nam się udało osiągnąć. Ile kroków dalej, cm, czy mm.

    Nigdy nie uważałem zapisywania czegokolwiek za potrzebne. Nic bardziej mylnego.

    Zapisywanie swoich osiągnięć jest wspaniałą sprawą ponieważ pokazuje nam i utwierdza w tym ze że faktycznie robimy postępy. Możecie to robić nawet tutaj!

    Trzymam kciuki za Was i czekam na kolejne wpisy z informacjami na temat "kolejnych kroków" i odczuć z nimi związanych.

    Pozdrawiam.

  6. Pamiętam jak moja mama miała depresję a ja mówiłem - nie wymyślaj, przestań, weź się w garść.... Niedługo po tym sam miałem ataki lęków :P

    Nie rozumiałem tego wtedy - teraz tak. Nasi bliscy nie wiedza jak to jest, nie są w stanie tego zrozumieć i nie powinniśmy mieć im tego za złe. Przecież nie będziemy im życzyć nerwicy czy depresji :)

     

    Ja swoją samotność pokonywałem na początku dzieląc się swoimi spostrzeżeniami z innymi ludźmi którzy też przez to przechodzą, lub przechodzili. Radzę konwersować z ludźmi tej drugiej grupy bo znają oni sposoby radzenia sobie z lękiem i nie tylko. Dzięki tym rozmowom i materiałom które otrzymywałem zwracałem coraz większą uwagę ku sobie - i tak pomału zaczynałem troszczyć się o siebie sam. Wcześniej chciałem tej troski od innych... żądałem uwagi i pocieszenia. Żałosne to, ale tak było.

    Przyznałem się sam sobie że tak jest i wybaczyłem sobie. Następnie zacząłem szukać pomocy. Szukając brałem coraz większą odpowiedzialność za swoje życie i samopoczucie. Im bardziej odpowiedzialny byłem tym bardziej wychodziłem do ludzi. Im bardziej odpowiedzialny jestem - tym - DALEJ sięgam.

    Moja recepta na samotność - zrobić przyjaciela z siebie samego.

  7. Pokonać lęk przed wyjściem z domu należy stopniowo. Krok po kroczku - po to by widzieć i czuć że po 1 - jest to możliwe a po 2 - jesteś w stanie to zrobić.

    krok po kroczku... nie szarpać, tylko iść do przodu tyle na ile starcza nam siły. Najważniejsze jest chyba to ażeby nie karać się i nie oceniać - jedyne co powinno się robić to kibicować sobie i głaskać się po głowie dziękując za każdy mały krok do przodu.

    Krok do przodu i oswajać się z otoczeniem... krok do przodu i oswajać się z emocjami które nam towarzyszą. Nie odganiać ich i nie przeczyć im - tylko akceptować i czuć w pełni.

    Można poprosić bliską nam osobę o towarzyszenia nam w tych podróżach.

  8. qqlukipp, "jeden mówi ze to nerwica. drugi ze wypłukałem sobie minerały z komórek." Nie dziwi mnie to. Ja osobiście odradzam jakiegokolwiek stawiania sobie diagnozy. Postaraj się o dokładne informacje od lekarza. Wręcz żądaj ich - to Ci się należy. Powiedz co czujesz i że szukasz pomocy. Powiedz o tym w jakich sytuacjach najczęściej Ci się to przydarza, pomyśl sam co może to powodować i powiedz że to nie są Twoje wymysły.

    Forum nie służy stawianiu diagnoz. Możesz zapytać experta ABC zdrowie - może Ci odpowie.

    Pozdrawiam.

  9. Minie z czasem

     

    - Czas! Czaaas!!! Gdzie jest ten cholerny czas?!!!

    - Jestem. To ja, Czas. Czego wrzeszczysz?

    - Jak to – czego wrzeszczę?! Dlaczego mnie nie leczysz?

    - Ja??? A z jakiej racji? Czy ja jestem lekarz jakiś czy co?

    - Dusza mi się rozlatuje! Serce mi pęka! Na kawałki!

    - No to może pozamiatam… Sama mogłabyś po sobie posprzątać, ale co tam. Widzisz, już czysto, żadnych kawałków, no to biegnę dalej.

    - Dokąd to??? Dokąd? A w środku?

    - Co – w środku?

    - W środku też trzeba posprzątać! Przecież mam duszę zranioną!

    - No to lecz sobie swoją duszę!

    - A ty? Przecież wszyscy mówią, że Czas leczy rany…

    - Kłamią. Albo się mylą. Czas posypuje piaskiem, pokrywa kurzem. Trochę przysypię, żeby nie było widać… Ale tam, pod spodem rana zostaje. I zapalenie czasem też się może wdać, nic przyjemnego.

    - Ale przecież musisz to jakoś leczyć…

    - Jak, powiedz mi proszę, jak??? Aspiryną? Maścią? Lewatywą? Jak mam leczyć?

    - Nie wiem – zacierać wspomnienia… wyzwalać… rozpuszczać ciężar przeszłości… zmazywać stare urazy… Czyż nie?

    - Ale z was lenie, kochani ludzie! Ciągle czekacie, aż ktoś przyjdzie i wszystko za was zrobi. Dlaczego sama nie spróbujesz?

    - Co mam spróbować?

    - Wyzwolić się… rozpuścić ciężar przeszłości… zmazać stare urazy… Jednym słowem – wykorzystać Czas, to znaczy mnie, maksymalnie korzystnie dla siebie. Pogrzebać w sobie, duszę uporządkować…

    - Co ty gadasz! To boli! Jak mam tam grzebać, jak tam ciągle świeża rana krwawi!

    - Wiesz co? Krwawią tylko te rany, którym nie dajesz spokoju. Szarpiesz je ciągle, rozdrapujesz. Po co sobie te rany otwierasz?

    - Ja? Same się rozdrapują!

    - Samo nic się nie dzieje. Zawsze jest jakiś ktoś, kto coś robi. Albo nie robi. Brak działania to też działanie. Co robisz, żeby wyleczyć swoje rany?

    - Staram się o tym nie myśleć, nie przypominać sobie. Nie dopuszczam do siebie żadnych takich sytuacji. Nie zakochuję się. Bo to miłość mnie tak zraniła! Miłość boli!

    - To nie miłość boli, tylko twoja rana boli. Pewnie ją zanieczyszczasz urazami?

    - Wcale nie! Dawno już zapomniałam i wybaczyłam!

    - Kłamiesz. Gdybyś wybaczyła, to by nie bolało. Skoro boli to znaczy, że wrzód się zrobił, złość w nim kipi na siebie i na innych, a pewnie i jedno i drugie. Czasu nie oszukasz. Ja wszystko widzę.

    - Ale jak mogę wybaczyć zdradę? Przecież to było!

    - No właśnie. BYŁO. Było i zostało tam, w przeszłości. A ty jesteś już tutaj. Tutaj jest inaczej, ty też jesteś już inna.

    - A pamięć? Co mam z nią zrobić?

    - A po co masz coś z nią robić??? Pamięć po to jest ci dana, żebyś po raz drugi nie nadepnęła na te same grabie. Żeby tym razem było inaczej. Po co ci doświadczenie było dane??? Sprezentowane???

    - Powiedzmy, że masz rację… a gdzie mam, według ciebie, podziać cały ten bagaż? Zdrady, rozstania, kłamstwa, oszczerstwa? Przecież to cały czas wyziera z przeszłości, wypełza!

    - Po to właśnie wypełza, żeby je uporządkować, przeanalizować i puścić wolno. Przestań się wreszcie obrażać. Urazy są jak sól na ranę, nie pozwalają się zagoić, jątrzą.

    - Jak mam się nie obrażać, kiedy to boli?

    - Boli, bo trafiło w czułe miejsce. Gdyby to ciebie nie dotyczyło, to by się odbiło jak groch od ściany.

    - Zdrada ma się odbić jak groch???

    - Zdrada też. Bo zdrada nie istnieje.

    - Jak to nie istnieje?

    - A tak to. Po prostu czyjeś wybory ci się nie podobają, są dla ciebie niewygodne, niekorzystne, nieprzyjemne, no to stoisz pośrodku i wrzeszczysz „Zdradzili mnie!” A tak naprawdę, to tylko zabrali zabawkę.

    - Poczekaj, to nie jest takie proste! „Zabawkę”??? A jeśli pół życia poświęciłam na tę zabawkę, to co?

    - A kto ci kazał? Przecież z czasem wszystko się zmienia, jedno odpływa, inne przypływa… Czas jest zmienny. I świat jest zmienny. Ponieważ ja jestem właśnie jedną z charakterystycznych cech świata.

    - I co z tego wynika?

    - Podziękuj temu, co cię zdradził albo skrzywdził. Podziękuj za to, że wyrwał cię z otępienia, zapoczątkował zmiany, zmusił do ruchu. Nigdy nie mów „chwilo, jesteś piękna, zatrzymaj się”. To niebezpieczne zjawisko – zatrzymywanie chwil. Czas nie czeka! Zastój to śmierć, a ruch to życie.

    - Co za bzdury! Mam dziękować za to, że mnie ktoś pokaleczył? Powinnam mu dziękować za ból?

    - Nikt nikomu nic nie powinien. Jak chcesz, to się obrażaj i cierp, pogłębiaj rany, rozdrapuj. Jak nie chcesz – podziękuj i idź sobie dalej spokojnie, łap równowagę. Jak zechcesz - tak postąpisz.

    - Słuchaj, Czas, a to prawda, że nie leczysz? Bo wiesz, już mi trochę lżej…

    - To dlatego, że już sobie sama rozłożyłaś co nieco po półkach. Jak w sklepie. A raczej – jak w muzeum krajoznawczym. Ja tu jestem przewodnikiem. „Zwróćcie uwagę, mili państwo, w tej witrynie leżą starożytne Urazy, dosłownie sprzed nowej ery. Wydobyte prawie w całości, zasuszone, sklasyfikowane, przekazane do muzeum w darze. A tu możecie obejrzeć Naczynie Żalu, obecnie puste, ale znalezione z zawartością prawie po brzegi. Na lewo wizerunek koszmarnego stworzenia, które w swoim czasie gnieździło się w okolicach ludzkiego kręgosłupa – to Poczucie Winy. Teraz to truchło jest własnością muzeum. Następna sala. Portrety Strasznych Zdrajców, jak widzicie, nie ma ich zbyt wielu, a ostatni był bardzo dawno temu, ponieważ dynastia zaczęła wygasać po Pierwszej Pozytywnej Rewolucji”. I tak dalej. A nad wejściem znajduje się portret założyciela, sponsora i właściciela muzeum. Twój portret. W złoconych ramach. Jak ci się podoba?

    - Hej, Czas, jesteś kreatywny i zabawny.

    - No pewnie. Jakbym nie był, to bym z wami, ludźmi, długo nie pociągnął.

    - To powiadasz, że niepotrzebnie te urazy zbieramy, chowamy, pielęgnujemy?

    - Niepotrzebnie. Po co ci taki zapas bomb zegarowych z opóźnionym zapłonem. A promieniują lepiej, niż bomba atomowa, całe życie potrafią zatruć. Czas się uwolnić.

    - Osad jakiś mi został… zła jestem… na siebie, że cię wcześniej nie spytałam.

    - Osad to Osąd, sprytnie się kamufluje. Przestań się osądzać. Na wszystko przychodzi Czas. Widocznie nie było wcześniej gotowości, dopiero teraz dojrzałaś. Dobra, pogadaliśmy sobie, a ja już muszę w drogę. Ktoś mnie znowu woła, pewnie następny, dla którego Czas się zatrzymał.

    - Dziękuję. Na czasie ta rozmowa była. W samą porę. Bo przedtem głupot jakichś sobie napchałam do głowy…

    - To nic, to przejdzie. Głupota z czasem przechodzi…

     

    Na motywach opowiadania Iriny Sieminoj. Przekład I.Z.

    © Po Pierwsze Ludzie

  10. Rafka "Napisze coś ostrego i kto wie czy ta osoba sobie z tego powodu krzywdy nie zrobi." - to jest chyba główny powód dla którego ludzie sie hamują przed napisaniem tego co czują, myślą. Ja jestem zdania że po pierwsze nie szkodzić. Dlatego unikam tematów o których pojęcia nie mam. Nie daje rad - tam gdzie nie mam pewności, doświadczenia.

     

    To o czym piszesz to odpowiedzialność - za kogoś. Tylko czy taka odpowiedzialność w ogóle istnieje??

  11. Jak to jest?

    Dlaczego ktoś kto CIERPI (z tego co pisze, jęczy i stęka w poście) nie chce pomocy?

     

    Czytając sporą ilość postów i tematów dochodzę do wniosku - że sporo osób lubi być pocieszanym. Nie interesuje ich rozwiązanie, leczenie i wiedza tylko - pocieszanie. -"Jesteś fajny, nie przejmuj się, pogłaszczemy cię itd."

    Niby szukają pomocy ale pod kloszem siedzi ukryta chęć pocieszania. Poczucia że komuś na mnie zależy.

     

    Jest taki termin SZANTAŻYŚCI EMOCJONALNI. Myślę, ze to się odnosi do osób, które chca pocieszenia, a nie chca pracowac, żeby coś w swoim Życiu zmienić. Np. Cześć jestem andrzej i piszę tego posta tylko po to żebyście mnie pocieszali i lubili. Bo moja atrakcyjność, poczucie własnej wartości jest zależne od Waszej opinii na mój temat. Nie chcę wiedzieć dlaczego jest zależne - ale lubie pocieszanie.

     

    I żeby było jasne - nie mam nic przeciwko :) Interesuje mnie tylko porządek na forum :o

    Może załóżmy dział - pocieszanie? Tam 24 h będzie można karmić swoje ego.

     

    Czy są osoby z podobnym spojrzeniem na ten temat?

    Pozdrawiam.

  12. julkaapril, "Każdy się boi stracić bliskich.. "- ja się nie boję. Mam świadomość tego że każde "ciało" umiera. Dusza - nie umiera. Nie okłamuje się że tak nie będzie bo to głupie. Poza tym szkoda mi czasu na myślenie o tym. Wolę z nimi przebywać, rozmawiać, śmiać się i cieszyć się ich obecnością.

     

    maniek1234, Niczego nie spłycam - daję Tobie do zrozumienia że jesteś bardzo zależny od tego co się dzieje w domu. Od rodziny. A czujesz się źle dlatego że tak właśnie jest. A jeśli byś przestał to wziął byś odpowiedzialność w swoje ręce. I czuł się dobrze.

     

    maniek1234, "boje się braku rodziny, tej której mam i świata który znam i który już mija" - załóż swoją rodzinę (nie ironizuję) odetnij pępowinę od swojej rodziny. Świat robi swoje, jest taki jaki jest i nie pyta czy Ci się to podoba czy nie - zmień stosunek do niego bo jeśli zostaniesz przy tym podejściu które masz czyli nie wyrażasz zgody na to jaki on jest - będziesz cierpiał.

     

    Ja też prosiłem mamę żeby chodziła ze mną siku - długo... długo... Nie jesteś skazany na lęk. Mówię tak bo sam to zrozumiałem. To nie są suche teksty tylko lekcje wyciągnięte z rzeczywistości.

     

    Nie chcesz wziąć odpowiedzialności za swoje życie - BO...??????

×