Skocz do zawartości
Nerwica.com

panda

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez panda

  1. Więc jest to hodowla psów MOJA WIELKA PASJA- w sezonie wyjeżdżam na wystawy, szkolenia, obozy,egzaminy. Wyjazdy są na 1 -2 dni ale zdarzają się na 7-10 dni -nie często. I o dziwo - n awyjazdach ja prawie nie ma depresji! Moze jakiś kwadrans po przebudzeniu się, tak, ale potem mi się normalnie wszystko chce. Jestem wśród ludzi, mnóstwo znajomych, każdy ze mną ROZMAWIA, nikt mnie nie unika. A potem jest wieczór i hotel. Wiesz, Natalia, ja puszczam sygn. z kom,żeby to mąż zadzwonił! Bo ileż ja razy zadzwoniłam i usłyszałam nichętne "tak". ALbo parę razy spróbowałam jak wyjechałam na dłużej, nie dzwonic w ogóle. Raz to Onnawet po 4 dniach nie zadzwonił. W większośći dzwoni po 2-3 dniach. Pomijając wyjazdy 1-2 dniowe, kiedy na pewno nie dzwoni. Rozmowa? Żadna. Ja opiszę jak wystawa, jak droga, jak tam coś -no zabytek np. - i On np. po chwili ciszy , mówi :"No, tak..." i milczy. Niech to szlag! Czy ja Go kocham? W dosłownym znaczeniu nie. Ale jestem przywiązana i byłabym z Nim do tej przysłowiowej grobowej deski , podejrzewam,że trochę zainteresowania z jego strony i byłoby to całkiem szczęśliwe małżeństwo. A pewnie po paru miesiącach depresja byłaby wspomnieniem. Już się raz tak załamałam,że wykrzyczałam - wyprowadzam się, składam o rozwód. Przestraszył się, i nie!! Absolutnie - NIE ,On zadnego rozwodu nei chce. Dziś był w mieście (my od kilku lat mieszkamy na wsi). Przywiózł mi parę miłych prezentów - takie rzeczy które mnie naprawde ucieszyły, On to iwe, więc pamiętał, zadal sobie trud. ALE NIE ZADAŁ MI PROSTEGO PYTANIA - JAK MI MINĄŁ DZIEŃ.... Więc Mu powiedziałam o liście-zaproszeniu, to dla mnie radość, zaczyna się sezon. Nawet odbiegł trochę od swego zwykłego stylu milczenia i zareagował. Przez 10 minut -ja to tak nazwę- tłumaczył mi ,że to już jest fakt dokonany (te otrzymanie zaproszenia) i nie warto roztrząsać czegoś co już jest. Czyli nie rozmawiać!!! Tylko przypadkiem nie pogadac, nie pocieszyć się. Zapytałam - A czemu Ty mi nigdy nie zaproponujesz,żebysmy gdzieś razem pojechali? To się strasznie zdziwił -"No a dokąd?" NAPISZ PROSZĘ NATALIA JAK TO JEST U CIEBIE?? Może jakoś razem uda sie nam coś z naszych związkach poprawić, albo chociaż obrać jakąś drogę postępowania. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:23 pm ] I, wiesz co? Ja bym się tu, w tym domu nawet i odizolowała, ale człowiek jest tylko człowiekiem. Izoluję się dzień, dwa a potem chce się o czymś powiedzieć, zainteresować się co ten mąż robi.
  2. Samo życie... Natalia jakbym była w Twojej sytuacji, to bym też rozważała odejscie. A w mojej - tyle lat człowiek sobie tworzył te warunki buytowe i teraz jak?? Chyba bałabym się zmian,a le tu mam na myśli te zmiany bytowe, nie te,że zostałbym sama -akurat tego moze i bym pragnęła. BEHEMOT masz trochę racji, na pewno - jeśli ten facet co drugi dzień byłby zmęczony i z tego powodu nei miałby chęci rozmawiać, zapytać, zainteresować się. Wtedy - powinno się to zrozumieć. Ale u mnie ( wygląda,że u Natalii też) to jest sytuacja ciągła. Dostałam przed chwila potwierdzenie imprezy (to dot. mojej pracy)-wyjazd w przyszły piątek. Cieszę się. Ciekawe jak ja pokaże mężowi zaproszenie -napiszę tu, na Forum jak zareagował.
  3. Dokładnie. Wieczne odpowiedzi - On nie wie, On nie umie, On nie potrafi. Od kilku dni unikałam nawet sekundowego spotkania z moim mężem. Udało mi się, bo zauważyłąm,że ja się trochę lepiej czuję jeśli znów nie doznam rozczarowania, Bo jak Go nie spotykam ( w tym potwornym domu da się to zrobic, nawet wejść mamy 4) to i nie liczę na nic. A jak spotkam, to zawsze mam tę nadzieję,że teraz, tym razem... On pogada ze mną... I znów się rozczarowuję. To mi wczoraj przyniósł piękne miniaturowe różyczki. Natalia, ja też nie rozumiem agorafobii, ale nawet jak byś tylko była moją znajomą, to bym Cię wypytała co czujesz, co Cie męczy. A nie mówiłabym - ja nie wiem.etc. Lek. zdiagnozował u mnie depresję. Biorę leki. Ale to jest leczenie mojego "ja". Bo kto wie czy w ogóle miałabym te depresję, gdyby obok mnie był normalny serdeczny, komunikujący się ze mną mąż
  4. Tak, powiedział mi to w odpowiedzi gdy próbowałam z Nim rozmawiać. Póki w 2004-2006 włącznie, osiągałam wielkie sukcesy - spotykałam się u Niego z niewielką aprobatą, to nie było wspólne cieszenie się z moich sukcesów, ale przynajmniej wracałam np. z jakiegoś wyjazdu (dot.mojej hodowli), i opowiadałam Mu -gratulował. Teraz gdy sukcesy przeplatają porażki - unika mnie jak ognia. Żebym tylko przypadkiem nie obarczyła Go - czym? Zwykła, zwykłą rozmową!!!! Bo On mi nie poradzi (tzn. nie rozwiąze cudownym środkiem porażki) ale czy to takie dziwne,że chce się z mężem pogadać, pożalić??? To mnie dobija. Wstaję i wiem jaki będzie dzień. Robię to czym się zajmuję, całymi dniami nie spotykając męża - nigdy, ale to nigdy nie zajdzie w rejony gdzie znajduję się ja (wielki dom-500m2) i coraz częściej po wstaniu NIE MAM CHĘCI DO PODJĘCIA ŻYCIA. Od kwietnia zacznę wyjeżdżać -to jest nieodrodna część mojej hodowli. Podczas wyjazdu odetchnę, będzie mi się wszystko chciało ale najgorszy jest powrót - w duchu się trochę cieszę,że już niedługo będę w domu. No i pzyjeżdżam.... nie ma zanczenia czy nei było mnie dwa dni czy dwa tygodnie - i tak na odczepnego wysłucha mojej relacji ale aż widac,że siedzi jak na szpilkach. Ta moja hodowla to nie tylko praca - to ogroman pasja!!! On jej nie podziela i to musze uznać. Ale czemu nie cieszy Go mój sukces? Czemu jakoby ODBIERA MI prawo do porażki??????????
  5. Jestem w związku (małżeństwie) od 5 lat. Też czuję się odtrącana a jednocześnie w niekonsekwentny sposób sama się izoluję, uciekam, zamykam w innym pokoju. Boli mnie,że często odczuwam jakbym była dla męża powietrzem a jednocześnie wiem,że w jakiś sposób to że jestem w związku - przeszkadza mi. No, bo rani. Gdybym była sama - nie wiem czy byłoby mi jakoś wyjątkowo dobrze, ale przynajmniej nikt by mnie nie ranił. Ostatnio przeplatają się u mnie sukcesy z wielkimi porażkami. Mąż wczoraj powiedział : Twoje problemy mnie przerastają. A ponieważ moja działalność -jej te problemy dotyczą - jest działem specjalnym rolnictwa, ja po prostu nie mam na to wpływu!!! Nie mam wpływu np.na rozród
  6. panda

    ciągle szukam

    Także witam hurricane's lantern. Zapisalismy się prawie jednocześnie
  7. Chciałabym się przywitać ze wszystkimi użytkownikami. Jestem mieszkanką woj.mazowieckiego, od kilku lat mieszkam na wsi, po przeprowadzeniu się z miasta. Jakoś żyję, jakoś działam, ale coś jest nie tak...
×