Skocz do zawartości
Nerwica.com

sadunia

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez sadunia

  1. staram sie i mysle, ze calkiem dobrze mi idzie ale dzisiaj cos sie we mnie zlamalo weszlam na inne forum i znalazlam na nim posta mojego bylego mezczyzny.. wypowiedzialam sie i niestety zostalam uznana za osobe, ktora po prostu chce rozglosu ktora szuka jak tu zrobic boom na forum...co jest zlego w szukaniu odpowiedzi?? zalamalo mnie to, czuje sie jak smiec.. szczegolnie w takim miejscu
  2. dziekuje za wsparcie... moze w koncu zaczne wierzyc w siebie i swoje szczescie... ciesze sie, ze ktos za mnie trzyma kciuki :) wszystko sie wyjasni w przeciagu najblizszych kilku dni... obym tylko potrafila wytrwac w swoim postanowieniu i nie poddac sie presji lez i zali...
  3. gracjo, dokladnie tak powiedzialam... zaczal sie leczyc, ok, ale powiedzialam, ze do momentu kiedy mi lekarz nie powie, ze wszystko ok, ze jest wyleczony badz bezpieczny nie mam zamiaru nad tym sie zastanawiac nawet bo jestem za mloda, zeby zniszczyc sobie zycie i psychike... ja potrzebuje bezpieczenstwa i pewnosci co do tego, co bedzie jutro... tylko, ze on uwaza,ze odchodzac w momencie gdy zaczal sie leczyc krzywdze go i rujnuje wszystko tylko kiedy byl przy mnie szczerze balam sie powiedziec, ze chce odejsc, balam sie reakcji... nie chce miec czyjegos zycia na sumieniu, a moje jest dla mnie jeszcze istotniejsze
  4. bezsilna, ja sie tego juz nauczylam... z depresja jest jak z alkoholizmem... nie wytlumaczysz choremu, ze jest chry, musi do tego dojsc sam znam ten bol doskonale nie mow mu o tym, ze jest chory, raczej duzo z nim rozmawiaj i zapewniaj, ze moze na Ciebie liczyc, ze zawsze pomozesz i bedziesz przy nim... zaproponuj, ze przejdziesz sie z nim do lekarza porozmawiac..
  5. niestety, rodzina jest za daleko, dzieli nas morze jestem zdana tylko na siebie w tej kwestii... chcialabym, zeby zaakceptowal to, ze sie boje, ze nie wierze, ze nic sie nie stanie ale on obwinia w tym wszystkim mnie,ze to ja mu nie chce pomoc w walce z chorob odchodzac to krzywdzi, ja sie w tym wszystkim musze bac nie tylko o niego ale i sama o siebie
  6. ja o tym,ze mam cos z psychika slysze od bardzo dawna a cala rzecz polega na tym, ze nie chce badz nie potrafie sie przed nikim w 100% otworzyc... placz bez powodu, nie, to do mnie niepodobne, ja tlamsze uczucia w sobie, chodze przybita.. jesli cos jest nie tak nie mowie o tym,zamykam sie i kumuluje swoja zlosc i zal...
  7. kocham i zawsze kochac bede... ale nie potrafie zaufac boje sie, ze nastepnego razu moge juz nie przezyc to dosc powaznie zrujnowalo moja psychike
  8. potrzebuje rady bo sama nie wiem co zrobic... moje zycie posypalo sie dosc drastycznie... 3 lata zwiazku z czlowiekiem, ktorego szczerze kochalam lecz ktory ukrywal przede mna swoja depresje samookaleczenia widzialam przynajmniej 3 razy zwiazek zakonczyl sie bardzo smutnie i drastycznie... jakies 2 miesiace temu probowal mnie udusic, cud, ze uszlam z zyciem. 2 tyg pozniej grozil trzymajac noz na gardle. rozstanie,lzy, wyjechal. teraz wraca i obiecuje, ze sie zmienil, ze juz nie skrzywdzi, ze bedzie dobrze, mnostwo lez boje sie zaufac, wiem, ze leki pomagaja ale przeciez nie sa w stanie tego zahamowac... pomozcie!! chce mu pomoc ale nie wiem czy moge ryzykowac wiecej, niz zaoferowanie przyjazni, zycie jest najwazniejsze...
×