Skocz do zawartości
Nerwica.com

fromdee

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia fromdee

  1. Tak, myslałam i wiem o tym, że psychiatra nie jest jednym rozwiązaniem i na psychiatrze owym się nie skończy. Ja po prostu chcę z tego wyjść, a uważam, że lepiej jest najpierw pójsc do psychiatry, ktory zaleci (lub i nie) leczenie medyczne niz isc do psychologa, posluchac i zostac odeslanym do psychiatry. Hooligan, wiem, ze sie nie umiera, ale skoro byłeś w tym samym bagnie to na bank wiesz, jakie jest to ciężkie do przetłumaczenia kiedy to masz. Dzieki za odpowiedzi, kochani. :)
  2. witajcie skonsumowaną przez nerwicę lęków już w 90% fromdee Witam Was wszystkich bardzo, bardzo gorąco w moim pierwszym poście. Jest co prawda przywitalny lecz z dużą dozą nerwicowych dolegliwości, wspomnień i bolączek. Jeśli umieściłam go w złym miejscu, bardzo przepraszam i liczę na korektę. Dopadła mnie nerwica lęków. Zakorzeniła się, wyżarła mnie od środka, zabrała wszystko, co kochałam. Postaram skrócić się swój przypadek w kilku zdaniach, kochani. Byłam za granicą. W przepięknym kraju. Mieszkałam nad morzem. Każdego dnia otwierając okno czułam świeżą bryzę i wilgotne powietrze osiadające leniwie na nieruchomej twarzy. Słońce witało mnie przez wiele dni w roku. Miałam niesamowitą pracę. Rzuciłam faceta, z którym nie byłam szczęśliwa, poznałam innego, z którym jestem do dziś. Moje życie toczyło się cudownie. I wtedy doznałam recesji. Straciłam pracę. Każdego dnia widziałam ubywające pieniądze, aż osiągnęłam magiczne 0,00 na koncie. I wtedy się zaczęło. Derealizacja. Totalna. Chociaż już wcześniej byłam osobą dość podatną i wrażliwą na odczuwanie DR czy DP nigdy wcześniej nie czułam tego aż tak intensywnie, aż do tego stopnia, że stąpam we mgle, nie wiem gdzie kończy się moje ciało, poruszam się jak robot, moje życie nie ma sensu, bo i tak umrę czy wzrokowo jestem w stanie skupić się tylko na jednym fizycznym szczególe ze wszystkiego co mnie otacza. Ale nie, kochani. To nie jest wszystko. Po tragicznym w skutkach dla mojej psychiki miesiącu znalazłam pracę. Ciekawą, dość dobrze płatną. Ale był mały minus, jak we wszystkim. Byłam ofiarą mobbingu. Tak, długo mi to zajęło aby się do tego przyznać. On traktował mnie jak kawałek bezwartościowego mięsa. Nie byłam dla niego człowiekiem, tylko siłą roboczą. Zaczęłam miewać bóle w plecach, klatce piersiowej, dziwaczne palpitacje serca, duszności, nagłe ataki lęków. Bałam się, że mogę być poważnie chora. Ręcę trzęsły mi się kiedy myślałam o kolejnej kłótni z moim pożal się Boże przeciwnie proporcjonalnej do swego wzrostu kompetencji członkiem zarządu. (manager z niego taki jaki ze mnie Lec) Mało tego, zaczęłam bać się drobnostek typu zapomnienie wyrażenia czy nawet słowa w języku obcym. Bałam się, że nie będę się w stanie porozumieć ze swoim partnerem (co jest niemożliwe gdyż 1. władam bardzo dobrym językiem obcym, którego używamy i 2. zdarza mi się to bardzo rzadko, ponieważ zawsze znajduję obejścia i uproszczenia) I wtedy ten wieczór. Wypiłam dwa piwa. Oglądałam film ze znajomymi. Nagle poczułam jak zapadam się w krzesło a wszystko wkoło mnie mnie przytłacza. Doznałam najgorszego ze wszystkich które pamiętam ataku paniki. Stopy, dłonie, plecy momentalnie zaszły potem, brzuch zaczął straszyć wymiotami, gardło ścisnęło tak, że nie mogłam oddychać. Z przerażenia moje serce chciało rozerwać mi klatkę piersiową a szybkość jego bicia określam na minimum 180 uderzeń na minutę. Nie mogłam złapać oddechu. Dostałam drgawek. Otworzenie okno nie pomogło. Myślałam, że to już moje ostatnie minuty. Myślałam o byciu w trumnie. Dobrze, że mój partner był obok. Objął mnie i przytulił z całej siły. Pokazał mi, że jest świat wkoło mnie i to co się ze mną dzieje, nie doprowadzi do niczego złego i zaraz się skończy. Zaczął mówić do mnie i opisywać rzeczy otaczające mnie, skupiając moją na nich uwagę... I to był najgorszy atak. Setki mniejszych. I teraz siedzę tutaj, kochani w Krakowie, zupełnie rozbita, bez mojego wspaniałego życia, które miałam. Wróciłam, nie dałam rady. Mój partner wciąż za granicą. Siedzę tutaj i płaczę niczym małe dziecko. Psychiatrę widzę w tę środę. Ja chcę powrotu do normalności. Witam Was jeszcze raz bardzo, bardzo gorąco i zachęcam do wypowiedzi/pomocy. Docenię każdą, najmniejszą chęć pomocy. Dziękuję za Wasz czas, Pozdrawiam i uściskam serdecznie A.
×