Skocz do zawartości
Nerwica.com

AveMrok

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia AveMrok

  1. Tiaaa, łikend dobiega końca... we wtorek powrót do studenckiej rzeczywistości, a mnie już dzisiaj skręca. Dochodzi do tego wściekłość, bo gdybym nie miał tych wszystkich barier, blokad, to miałbym wspaniałe życie... ten tydzień obfitował w okazje to zrobienia kroku w dobrą stronę... miałem szansę powiedzieć pewnej osobie, że coś do niej czuję, ale nie... wolałem ją odtrącić, bo przecież tak będzie lepiej, on zasługuje na kogoś lepszego. Do tego dochodzą ludzie z którymi będę mieszkał cały rok, sprawiają wrażenie tak ciepłych i życzliwych, a mimo to... odcinam się od nich, chociaż wiem, że niedługo zaczną patrzeć na mnie jak na dziwaka. A studia, obiecuję sobie, że ten tydzień spędzę na uczelni, tam gdzie moje miejsce, ale wiem, że pojawi się COŚ, co spowoduje moją ucieczkę w drugą stronę... Ja już nie panuję nad pieprzeniem sobie życia, nad podejmowanie tych absurdalnych decyzji... chyba nie mogę prowadzić spokojnego życia, wciąż muszę stwarzać sobie problemy...
  2. Mam okropne opory przed tym żeby się zgłosić do jakiegoś specjalisty... a zanim bym znalazł tego DOBREGO to też pewnie by trochę czasu minęło, dlatego postanowiłem, że porozmawiam z moją panią profesor od psychologii, która jest również praktykiem, więc może mi kogoś poleci, ale... nie wiem czy się odważę. Pozytywne myślenie, znam to i daje to efekty... świadomość tego, że inni też mają problemy, co więcej... mają poważniejsze zmartwienia, niż ja, a jednak dają sobie radę, są szczęśliwi. Wiem, że też mogę być taki jak oni, tylko muszę przetrwać TO. Czasami po prostu są chwile, że nie widzi się innego rozwiązania jak zakończenie tego raz na zawsze'. Trzymajmy się Twoich słów - będzie dobrze :)
  3. Pragnę by ktoś mnie wykorzystał tylko w gorszych chwilach, oczekuję od tej osoby tylko tego, że sprawi, iż poczuję się jeszcze podlej niż zwykle. A zaufanie dotyczy osób na których mi zależy i nie potrafię odwzajemnić ich uczucia, bo boję się czegoś, odtrącenia, zawodu moją osobą, nie wiem... -- 09 paź 2011, 23:02 -- Wiem, że stąd się to bierze właśnie i o ile nigdy nie zostałem wykorzystany seksualnie, tak byłem świadkiem tego typu scen i działa to teraz na tej zasadzie, że nie potrafię o tym zapomnieć... co więcej, stawiam samego siebie w sytuacji takiej osoby, czuję to co ona mogła wtedy czuć...
  4. Używki nie są rozwiązaniem, wiem, ale w tej chwili oprócz samotności są jedynym lekarstwem'. Zaczęło się to już w podstawówce, w 4 klasie. Pamiętam, że zacząłem się stopniowo odcinać od nich wszystkich, bo za bardzo się różniliśmy: nie bawiły mnie ich zabawy, ich rozmowy wydawały mi się infantylne, odstawałem od nich. Niechętnie chodziłem na zajęcia, jeździłem na wycieczki, nie czułem się w towarzystwie tych wszystkich dzieciaków dobrze. Ja wolałem gdzieś się zaszyć i rozmyślać o czymś co akurat mnie zainteresowało, czego nie potrafili zrozumieć inni. Z roku na roku co raz bardziej oddalałem się od większości z nich, aż zorientowałem się, że nie potrafię z nimi normalnie rozmawiać. Mimo to, iż mnie nie rozumieli, to raczej byłem lubiany w szkole, dopiero w późniejszym czasie zaczęły się pojawiać przykre sytuacje, znęcanie się psychiczne i fizyczne. Nie wiem skąd to się wzięło, bo w czasie liceum ciągle szydzono ze mnie, szturchano, ale miałem to gdzieś, nie przejmowałem się. Wszystko wypłynęło dopiero rok temu, moja odporność gdzieś zniknęła... Żyję z dnia na dzień... tylko nie w dobrym sensie, a złym. Każdego dnia szukam powodu żeby żyć, a kiedy mi go zabraknie, ubieram się i idę w kierunku mostu, lecz po drodze zawsze zdarzy się coś, przez co zawrócę do domu. Ostatnio takim prztyczkiem w nos była rozmowa z jakimś bezdomnym, który chciał pożyczyć 5 złotych. Niby nic, ale kiedy zobaczysz, jak wielkie problemy mają inni, robi Ci się wstyd, że chcesz kończyć życie z powodu swoich własnych niepowodzeń. Psycholog - jasne... ale nie wiem czy potrafiłbym powiedzieć mu co tak naprawdę mi dolega.
  5. Problem trwa od około 4 lat... mam 20 lat i mimo, iż pociągają mnie inni mężczyźni to po prostu boję się jakiegokolwiek zbliżenia: przytulenie, pocałunek, a co dopiero seks. Nazwałem to po prostu lękiem, ale lęki też powinny mieć jakieś granice. Potrafię komuś zaufać, ale kiedy tylko pojawia się sytuacja, kiedy ktoś chce mnie objąć, pocałować, odtrącam go. Pragnę tej drugiej osoby, ale nie potrafię tego zrobić. Z kontaktami seksualnymi sytuacja wygląda jeszcze gorzej, ponieważ nie potrafię się oddać komuś, kogo znam, kogo darzę jakimś ciepłym uczuciem, natomiast zdarzało się kilkakrotnie, że chciałem się oddać komuś zupełnie nieznajomemu, komuś, kto nawet nie musiał mi się podobać, chciałem, aby mnie wykorzystał i zostawił. Często nachodzą mnie myśli, żeby stanąć pod dworcem lub przy drodze i oddać się komuś obcemu, w głębi pragnąc miłości, którą odtrącam na każdym kroku... Jak to wyjaśnić? Nie spotkałem jeszcze kogoś komu bym zaufał (nazwijmy to) bezgranicznie, kogoś przy kim czułbym się bezpiecznie czy po prostu jest to podświadome zagranie z mojej strony, ponieważ w głowie ubzdurało mi się, że każdy kto do mnie coś poczuje, zasługuje na kogoś lepszego, niż ja...? Problem opisany chaotycznie, ale ciężko jest opisać coś, kiedy w głowie ciągła gonitwa myśli...
  6. Nie wiem jak określić mój problem, bo jest bardzo rozległy... Boję się ludzi: kiedy mam wyjść z domu w miejscu w którym studiuję, nie obędzie się bez stresu, bólu brzucha, przyspieszonego bicia serca. Każdy człowiek, którego napotkam na swojej drodze, wydaje mi się być lepszy, niż ja. Kiedy dojdą do tego jeszcze spojrzenia, to czuję, że ten ktoś traktuje mnie jak jakieś dziwadło, gardzi mną. Stąd poznawanie ludzi w moim wypadku jest niemożliwe, nigdy sam z siebie nie podejdę do kogoś i nie zagadam. Oczywiście omijam szerokim łukiem miejsca, gdzie ludzie przychodzą dla rozrywki (kluby, puby, bary), ale najtrudniejsza dla mnie jest samotna jazda autobusem miejskim. Nie wiem skąd to się bierze, ale na samą myśl dostaję skrętu kiszek. Jakkolwiek ważną sprawę miałbym do załatwienia, potrafię ją olać, żeby tylko nie wsiadać do autobusu. Po każdym dniu spędzonym w centrum miasta czy w miejscach, gdzie jest wielu ludzi, wieczór wygląda zawsze tak samo: przygnębiony zamykam się w pokoju, zastanawiając się: czy jest sens się jeszcze męczyć?'. Niby wiem, że musi być sposób, żeby się wyzbyć tych lęków, ale z drugiej strony sobie myślę, że nigdy nie dorównam innym, zawsze będę tym gorszym. Każdego dnia nachodzą mnie myśli samobójcze, bo jestem świadom tego, że kolejny dzień będzie tak samo beznadziejny jak poprzedni... będę musiał znowu pójść na uczelnię, rozmawiać z ludźmi, których prawie nie znam... Potrafię na miesiąc zniknąć, wyjechać do rodzinnego miasta, tylko po to, żeby ukryć się na łonie natury, gdzie nie ma TYCH spojrzeń, miejskiego hałasu, nikt niczego ode mnie nie wymaga... Nie pamiętam, kiedy ostatnio położyłem się spać, nie martwiąc się czymś. Uzależnienie od nikotyny, częste spożywanie alkoholu, a teraz jeszcze ochota na coś mocniejszego, tylko po to, aby się znieczulić... Nie mam już ani siły, ani pomysłów, jak na własną rękę walczyć z tym.
  7. Szukam ludzi z podobnymi zaburzeniami. Zawsze lepiej jest wiedzieć, że jest obok ktoś, kto może przeżywać to samo co Ty. Ciężko szukać zrozumienia wśród znajomych, którzy potrafią jedynie zbagatelizować sprawę... Znajdzie się ktoś?
  8. AveMrok

    Helooou. ; )

    Dopiero dzisiaj odkryłem to forum, w sumie to pierwsze tego typu forum w mojej karierze, a od czegoś trzeba zacząć, więc... przedstawmy nowego uczestnika. Jestem Lucek, student, 20 lat, zdeklarowany gej... od wielu lat mam problemy ze sobą, lecz dopiero od 2 lat zaczynam rozumieć co się ze mną dzieje. Jeszcze nie miałem żadnego kontaktu z psychologami i innymi ludźmi, mającymi podobne problemy jak ja. Przez lata utrzymywałem, że jestem dziwnym człowiekiem... i tyle. Ostatnio zauważyłem, że objawy, które się u mnie pojawiają pasują do opisu zaburzeń depresyjnych i lękowych... Jestem po pierwszym tygodniu kolejnego roku na studiach i myślałem, że wszystko będzie w porządku, ale każdy dzień to męczarnia, dlatego też pojawiłem się tutaj. Zanim skontaktuję się z jakimś specjalistą, chciałbym trochę pobyć wśród ludzi podobnych do mnie... Może dzięki temu miejscu nabiorę siły do dalszej walki. Pozdrawiam ^^
×