Skocz do zawartości
Nerwica.com

kiwi77

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kiwi77

  1. Witam, od lutego zmagam się chyba z nerwicą... Tzn już dawno miewalam różne epizody, wmawianie sobie chorób i lęk o swoje życie. Jednak teraz ma to szczególne nasilenie. W dodatku nie mam ochoty na nic, jest mi wszystko obojętne, kiedyś byłąm towarzyska a teraz unikam kontaktu z ludzmi i siedze w domu. Jeśli już gdzieś pójde w miasto kończy się to pilnym poszukiwaniem toalety. Miewam jednak też silniejsze objawy takie jakby ataki, moje objawy to: - drżenie rąk - nogi z waty - walenie serce - przyśpieszony oddech - czuję się jak za szybą - czasem czuję tak jakby moja ręka była strasznie ciężka - muszę szybko do toalety - uczucie że jak najszybciej muszę dojść do domu , albo upuścić dane miejsce - gdy już dojdę do domu uspokajam się, ale pozostaje takie uczucie ze to zaraz wróci Boję się wychodzić z domu, myślę że to coś poważniejszego, typu padaczka skroniowa Od pewnego czasu nie mam ochoty nawet na sport, a to był kiedyś mój styl życia. Szybko się męczę, i boję się ze zaslabne gdy już zacznę coś robić. Czasem samoistnie drzą mi lekko ręce, tzn nikt tego nie widzi oprócz mnie, bo ja to czuje. Najgorsze było uczucie derealizacji, czulam się potwornie, ale to już minęło, widzę postepy jednak to mnie nie zadawala. Chce mieć dawną energię życiową, kiedyś mnie w ogole nie było w domu, a teraz? Ciągle. Mam też taką manie, że boję się ze jak czegos nie zjem o regularnej porze to zasłabne. Mam tak ze jak jestem glodna to drzą mi ręce, myśle ze to spadek cukru w organizmie ale juz nie wiem. Boję się, pomożcie, jak z tego wyjść? Mam tylko 18 lat, trochę w życiu przeszlam. Czy to nerwica?
  2. kiwi77

    Problem

    Witam. Mam 18 lat. Już od dluzszego czasu choruje na nerwice, zaczeło się od wmawiania sobie róznych chorob, potem nachodzily mnie lęki, dretwienie rąk, potliwość... Na szczescie hipochondria przeszla, ale zaczelam wmawiac sobie inne rzeczy, np ze jestem beznadziejna, brzydka, do niczego... staram sie na prawde tak nie myslec ale czasami po prostu sa takie dni ze sie nie da. Ale moj problem polega na tym że...poznalam wspanialego chlopaka, jestem z nim pol roku, bylismy razem na wakacjach, byo cudownie. Wiem ze on mnie kocha, stara się jednak teraz czuje ze cos sie psuje. I chyba to z mojej strony...zaczyna mnie denerwować tym ze jest obowiazkowy, lepiej mu sie powodzi, itd (jednak nie daje tego po sobie poznać). Mimo to wiem ze jest wspanialy i innego w zyciu juz nie chce, ale czegos mi brakuje, wydaje mi się ze a malo mnie przytula i za malo czulosci okazuje, rozmawialam z nim o tym, on nie widzial problemu bo twierdzil ze ciagle mnie przytula, ae jesli chce t moze czesciej. Zawsze nie moglam sie doczekac na nasze spotkanie a teraz jest mi to obojetne...nie chce mi sie spotykac z innymi ludzmi, co prawda jak juz z nimi wyjde lub zrobie cos do czego bylam przedtem zniechecona okazuje sie ze gdybym tego nei zrobila bardzo bym zalowala. Nie mam tez zapalu do nauki, nie chce mi sie, najchetnie robilabym coś, ale nie wiem co. Dodam ze zanim go poznalam 3 miesiace przedtem rozstalam sie bardzo bolesnie z poprzednim chlopakiem, co prawda nic juz wtedy do niego nie czulam i wiedzialam ze to prozny czlowiek, jednak nadal bardzo boje się rozstania i boje się ze cos spieprze jak mam sobie pomoc? Czuje sie nieszczesliwie, i wiem ze to ze mna jest problem P.S. przepraszam jeśli zle umiescilam ten wątek, jestem tutaj nowa, prosze o zrozumienie
×