Zmieniam pracę jak rękawiczki, każda następna to następny zdobyty fach ale i większa obawa że już tak zostanie i lęk o przyszłość- w relacjach staram się jak mogę, spokojny ,cichy ,różne maski ,ale maski po jakimś czasie opadają i ja wole być sobą ,lecz to nie załatwia sprawy bo też zależy od ludzi z którymi się pracuje a oni przeważnie już po kilku dniach zauważają że coś nie gra i zaczyna się sprawdzanie i inne podjazdy. Cały czas kontroluję siebie jak wyglądam w oczach innych ,jak powinienem się zachować w tej czy innej sytuacji, kogo uznać za przyjaciela a kogo unikać, kiedy zjeść śniadanie i z kim i czy dobrze wybrałem – takie są moje myśli w pracy, praca mnie nie zajmuje, cały czas myśli o relacjach i następne dołki , odpadam przeważnie po krytyce bo nie umiem jej zakwalifikować, czy to tylko żart czy coś na co powinienem ostrzej zareagować i późniejsze ciągłe myśli czy dobrze zrobiłem i czy przypadkiem się ze mnie nie śmieją. Więc uprzedzam uderzenie i po pracy i po paru miesiącach kolejna i tak k...wa w kółko. Ostatnio jest lepiej – kobieta to dobry lek na fobie – uspokaja, tonuje, ale wiem że muszę polegać na sobie bo jak umiesz liczyć ,licz na siebie