Wiem ,że trafiłam na wszystko co najgorsze, ale chciałabym móc coś z tym zrobić. Do ZUSu póki co się nie wybieram, bo obawiam się tego ,że będzie tam jakiś sąsiad, znajomy i odkryją ,że co mi dolega. Boję się wstydu z tym związanego. Poza tym ,gdybym jednak chciała wybrać się za granicę , to nie mogłabym pobierać rent i temat by się skończył. Próby samobójcze miałam 3. Przy pierwszej (wzięciem leków i zwróceniem ich) nakrył mnie ojciec ,co zapoczątkowało leczenie Seroquelem (3 lata temu). A teraz w lipcu były 2 w niewielkim odstępie czasowym. Cięłam sobie żyły ,ale w końcu się wycofałam,bo wszędzie wszystkich pełno było. Poza tym nie miałam odwagi poważniej wciąć się w żyły. Zadałam sobie draśnięcia po których zostały lekkie blizny. Jak rok temu dosyć ostro piłam ,to łapały mnie doły, straszne kace moralne. Na szczęście tej soboty nie było tak źle. Następnego dnia musiałąm odreagować ,aż do następnej dawki leku. Obecnie nie jestem w złym stanie. Po prostu wk.urwia mnie to nic nie czucie, żadnych pozytywnych emocji. Nie wiem czego to wina, czy to stanu po ostatniej psychozie, czy leków. Sama już nie wiem. Jedno wiem ,ze chciałąbym to wszystko pozmieniać ,ale nie wiem jak. Czasami wydaje mi się ,ze z rana mam jeszcze jakieś czucie, np. jak słucham ulubionej muzyki ,to czuję jakąś taką satysfakcję, wszystko zmienia się po wzięciu następnej dawki leku.Chciałabym jechać za granicę po to by miec jakieś zajęcie. Obawiam się, że po oddziale dziennym nie mogę wiele się spodziewać ,a ja strasznie potrzebuję jakiegoś zajęcia. Rozwala mnie od nic nie robienia. Studiowałam, a po ostatnim epizodzie psychotycznym moja przygoda ze studiowaniem zakończyła się. Rozpaczliwie potrzebuję zajęcia. Wierzę ,ze praca mogłaby być jakimś tam wypełniaczem czasu i źródłem pieniędzy. Możecie mi doradzić leki ,które w bezpieczny sposób przywróciłyby mi zdolność odczuwania?