Więc tak mam 16 lat rok temu miałem depresje przez jakieś 5/6 miesięcy, miałem brać jakieś silne leki ale postanowiłem ze obejdzie się bez nich, Wyszedłem dzięki mojej przyjaciółce/dziewczynie która na siłę chciała się do mnie zbliżyć i mnie rozweselić trochę się osłabiła depresja i w tedy mnie rzuciła i wyśmiała dostałem od niej takiego "kopa" który pomógł się pozbierać. Nie wychodziłem na dwór (tylko szkoła) nie używałem komputera, telewizora, telefonu itp. Leżałem na łózku i słuchałem muzyki, zupełna niechęć do życia z nikim nie rozmawiałem. I teraz chyba znowu się zaczyna tylko że doszły do tego omamy słuchowe (słyszę dzwonek do drzwi, walenie w drzwi, wołanie chociaż jestem sam w domu), chore psychodeliczne sny, i zacząłem inaczej widzieć (tak dziwnie ostro, widzę taką "pustkę" wszystko jest dziwne) czuję cały czas lęk (nie wiem czego się boje). Pamiętam ze jak byłem mały potrafiłem puścić sobie muzykę w głowie myślałem o jakieś piosence czy dźwięku i go normalnie słyszałem. Czy to może być początek schizofrenii. nie wiem czy to ma jakiś związek ale brat mojego dziadka (od strony matki) popełnił samobójstwo z niewiadomych przyczyn i ktoś od strony mojego ojca, a matka miała depresje.