Skocz do zawartości
Nerwica.com

agnieszka_2008

Użytkownik
  • Postów

    64
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez agnieszka_2008

  1. Hej. Jak widać, niestety, niewielu jest chętnych na spotkanie. Nie wiem czy jest sens spotykać się w 2 lub 3 osoby. Na mnie taka mała grupka działa dużo bardziej stresująco niż większa- 6, 7osobowa. Pewnie do wieczora fala chętnych nie zaleje tego forum :smile: Kiepsko z tą społeczną inicjatywą, już chyba lepiej iść na terapię grupową albo do psychiatry po mocniejsze prochy ;)

  2. Anczitka i ja będziemy. Może namówimy na spotkanie jeszcze jakiegoś znajomego wariata. Mam nadzieję, że dożyję, tzn. nie padnę wcześniej na zawał albo zamroczona stresem nie wpadnę pod samochód :smile: .

     

    [Dodane po edycji:]

     

    Najwyżej będzie nas tylko czworo...na początku, potem ja zemdleję i zostaniecie we troje :smile:

  3. Czyli sobota o 19? Już się zaczynam bać :smile: Dobrze by było zrobić rezerwację, bo nie wiadomo ile sztuk nas będzie. No i największy problem- gdzie? Niby tyle jest knajp do wyboru a i tak w każdej coś nie gra. Albo za cicho, albo za głośno, lokal za mały, albo za dużo, za ciemno, za jasno, za luźno, za ciasno, nędza albo luksusy. I może niech chętni na sobotę dadzą znać na forum, że będą.

     

    [Dodane po edycji:]

     

    albo o 18?

  4. Hej. Ja proponuję, żebyśmy ustalili żelazny :smile: termin spotkania z tygodniowym wyprzedzeniem. Tak, żeby każdy zainteresowany zdążył nastawić się mentalnie i organizacyjnie (poprzekładać śluby, zgony, narodziny itp. na inny termin). I też wolałabym mieć na spotkaniu dach nad głową :smile: . Najbliższa sobota?

  5. Chodziło mi konkretnie o fobię społeczną- jej chyba nie da się wyleczyć na terapii indywidualnej. Fobie powinno się leczyć poprzez kontrolowany kontakt ze źródłem lęku, czyli socjofobicy powinni wychodzić do ludzi, a nie zamykać się w 4 oczy w gabinetach :smile: .

  6. Hej. Sama mam socjofobię i z własnego doświadczenia wiem, że niestety terapia indywidualna nic nie daje (daje nieźle zarobić) albo jej efekty są marne, taka jest też opinia większości uczciwych psychoterapeutów z którymi rozmawiałam. Trzeba się nastawić na terapię grupową albo np. takie spotkania forumowe, jakie ma się odbyć :smile: Lęku przed ludźmi nie da się pozbyć z dala od ludzi. Wiem, że terapia grupowa dla osób pracujących prowadzona jest (powinna być, chyba że coś się zmieniło) w przychodni na Staromłyńskiej 4-5. Zajęcia odbywają się tam chyba raz w tygodniu po godzinie 16 w grupach kilkunastoosobowych. Szkoda, że w naszym hipermarketowym... tzn. hiperrozwiniętym :smile: mieście nie ma specjalistycznej grupowej terapii tylko dla osób z fobią społeczną.

  7. Hej. Mnie również możecie dopisać do listy chętnych na spotkanie :D Do terminu i miejsca się dopasuję, chociaż wolałabym, żeby nie było to w Galaxy. Anczitka z tego forum j ja już się znamy, na spotkanie pewnie przyjdziemy razem i może zabierzemy jeszcze kogoś ze sobą. Jeśli faktycznie przyjdzie tyle osób, ile się zadeklarowało, to będzie to jakiś wszechzjazd. Może w Kronice szczecińskiej o nas powiedzą :smile:

  8. Wybaczam :D , mimo ogólnego zniechęcenia bywam miłosierna :smile: Poprzedniego posta napisałam a propos wpisów Venus. Mamy teraz bardzo podobne nastawienie do życia. Czasem zapominam o moim wielkim przygnębieniu, które powtarza się w ciągu każdego dnia jak refren, ale m.in. właśnie te okropne objawy somatyczne skutecznie mi o wszystkim przypominają. One są jakby pieczątką na moim ciele (dosłownie, bo mam pokrzywkę), potwierdzającą wszystkie moje złe przeżycia i wynikajace z nich dzisiejsze problemy.

  9. Ogólnie staram się nie jęczeć i nie narzekać, ale nie zmienia to faktu, że ja również ciągle mam tylko jedną myśl w głowie: jak mi się nie chce żyć tym gównianym życiem. Żyję tylko przeszłością, tym ile w życiu straciłam. Żyję przeszłością, bo nie widzę przed sobą przyszłości. Zniszczyło mnie moje koszmarne dzieciństwo. Nie sądzę, żebym się kiedykolwiek pozbierała do kupy. I nawet nie wiem, czy chcę. Tak, jakby przede mną była już tylko jedna droga- autodestrukcja. Wiem, że to co piszę, to żenada, ale co tam..., tak właśnie myślę.

    Szczecinianie, łączmy się w bólu :twisted::D

  10. Witam. Mnie różne dolegliwości somatyczne dokuczają już od prawie 10 lat, m.in. pokrzywka fizykalna i drętwienie lewego policzka (to już teraz rzadziej się pojawia). Oczywiście biegałam z tym po lekarzach, również po "specjalistach" od psyche. Diagnozy były różne, ale leczenie nie dało nic. Diagnoza terminalna ;) : nerwica, czyli (w domyśle) "już nic dla pani nie możemy zrobić", i tyle. Usłyszałam tylko jeszcze, że "jak się pani wyciszy...", "jak się pani życie ustabilizuje...", ...to samo przejdzie. Psychotropów nie biorę, bo nie czuję ich działania, a poza tym nie chcę się czuć od nich uzależniona. Teraz już z tymi dolegliwościami nie wojuję, przyzwyczaiłam się do tego, że są i do myśli, że nie miną :( Jak na razie nie jestem optymistką i nie wierzę w "nerwicowe happy endy" :-| (a przynajmniej we własny).

  11. Witam forumowiczów. Od wielu lat cierpię na fobię społeczną.Wypróbowałam już chyba wszystko,co potencjalnie powinno pomóc i jest dostępne w moim zacofanym miasteczku(akurat tego ,co najbardziej pomaga-terapii grupowych-brak),ale przełomu dotąd nie ma.Jest niby coraz lepiej,lecz na zasadzie: 100 kroków do przodu i 99 do tyłu.Staram się nie unikać ludzi bo to najlepsza terapia.

     

    Szukam kogoś z moich stron,z podobnymi problemami.

     

    Mam 25 lat, jestem ze SZCZECINA.

     

    kismett@gazeta.pl

×