Witam wszystkich w moim pierwszym poście.
Pozwolicie że się podzielę moimi uwagami nt.wysiłku fizycznego a szczególnie biegania.
Rozpoczęcie przygody z bieganiem kilka lat temu pozwoliło mi schudnąć 30 kg,wytrzymać najgorszy czas picia mojej żony i doczekać Jej wyzdrowienia,poznać nowych przyjaciół, odwiedzić wiele ciekawych miejsc w Polsce,poprawić własną samoocenę, zrealizować niedostępne wcześniej marzenia jak przebiegnięcie maratonu itp.
Tylko nie uchroniło mnie przed pełzającą depresją.
Zgadzam się ze wszystkimi wcześniejszymi postami nt. dobrotliwych skutków zdrowotnych a w wielu wypadkach podobnych do upojenia narkotycznego.
I bardzo długo mi bieganie pomagało.Ale tez nie mogłem dopuścić żeby się stało uzależnieniem. Chciałem poradzić sobie sam ze swoimi problemami.W końcu kolejne treningi, zawody spotkania zaczęły przynosić coraz mniej zadowolenia. I zrozumiałem że to jest tylko walka z objawami depresji. A żeby ją uleczyć trzeba się zająć przyczynami. A to nie jest łatwe jak wiecie.
Leczę się od roku z marnymi skutkami.Na wiosnę zamierzam wznowić bieganie po długiej kontuzji i braku chęci. Nie pomagają również leki które osłabiają.Forma siadła kompletnie.
Pozdrawiam i życzę mimo wszystko samozaparcia w uprawianiu sportu.