Witam wszystkich
No ja wożę się z Trittico od połowy sierpnia i chyba nic z tego nie będzie. Dostałem go na depresję przebiegającą z lękiem przewlekłym i napadowym. Jako, że próby zażywania Fluoksetyny, Wenlafaksyny i Paroksetyny kończyły się najpoźniej po 2 tygodniach (koszmarne skutki uboczne jak lęki, bezsenność, wymioty i wiele innych) moja lekarka zaproponowała mi Trittico. Nastawiłem sie do niego bardzo pozytywnie, bo i wiedziałem, że nie zaburza libido, a też kolega zażywający go od lat bardzo sobie chwalił. Pomnny doświadczeń z w/w lekami SSRI zacząłem od najmniejszej dawki 25mg i zwiększałem o kolejne 25mg co kilka dni. Pierwsze 2 tygodnie były rewelacyjne. Aż sie dziwiłem że skutków ubocznych zero. Po tygodniu zażywania Trittico w dawce 75mg zacząłem mieć objawy niepokoju, akatyzji i jakiegoś ogólnie niefajnego samopoczucia. Po konsultacji z lekarką zwiększyłem dawkę, aby dojść do powszechnie stosowanej 150mg. Wejście na 150mg skonczylo sie leżeniem w łóżku z problemami gastryczno-jelitowymi oraz akatyzji z narastającym lękiem. Koszmar!! Kolejna wizyta u lekarki i decyzja żeby zmniejszyć dawkę do 100mg. Zmniejszanie wbrew nadziejom nie było również przyjemne. Teraz jestem od tygodnia na 100mg, ale nie czuje się wcale fajnie. Jakieś nieprzyjemne odczucia skórne (swędzenie, pieczenie), niepokój, objawy grypopodobne mimo temperatury 36,0 st. C. Po niedzieli zrobie sobie morfologie z biochemią, bo licho wie czy to nie Trittico spowodował jakąś agranulocytozę czy inną leukopenie. Chyba będę się musiał rozstać z tym lekiem. Sprobuję jeszcze powoli zejść do dawki 50mg i posiedzieć trochę na niej, jako że początki na tej dawce były bardzo bardzo miłe. Jak się okaże, że dalej będzie kiepsko, to już nie wiem co ze mną będzie. Psychoterapia behawioralno-poznawcza, na którą chodzę od maja daje bardzo kiepskie efekty. Miał może ktoś z Was podobne problemy i może jakoś sobie poradził? Będę wdzięczny za podzielenie się doświadczeniami.