Witam wszystkich :)
W sumie nie wiem czy to forum jest odpowiednim miejscem, jedno co wiem, to że na dzień dzisiejszy wydaje mi się najodpowiedniejsze...
Pogubiłam się trochę w ostatnim czasie. A nawet nie w ostatnim, bo te stany mijają i wracają co jakiś czas.
Opiszę może sytuację aktualną.
To wszystko dzieje się od jakiegoś miesiąca. Studiuję prawo, oblałam 2 egzaminy, we wrześniu poprawka- ludzka rzecz. Do tego na przełomie września/października zaczęłam staż w dziedzinie którą kompletnie się nie zajmuję i musiałam się wiele nauczyć. Do tego po raz pierwszy od 3 lat spędzałam ten miesiąc w domu rodziców, bez chłopaka, znajomych. Wydaje się, że niby nic strasznego, prawda?
Ale zaczęłam z najmniejszego powodu wpadać w panikę. Nie spałam po nocach (brałam jakieś krople uspakajające żeby zasnąć), ciągle ryczałam, byłam strasznie nerwowa. Zaczęłam (znowu ) kompulsywnie się objadać, efekt: +6 kg na wadze. Kompletnie przestałam utrzymywać kontakt z ludźmi, bo wszystko mnie stresuje.
Teraz jestem już po egzaminach, staż się kończy, a to nie mija. Ciągle płaczę, jestem nerwowa, psuję sobie kontakty z ludźmi. Zawsze powtarzano mi że strasznie nerwowo na wszystko reaguję ale nigdy nie było tak źle jak teraz. Przez jakiś czas rodzice po postu bali się do mnie podejść, chłopak praktycznie nie chce mieć ze mną kontaktu. Przestaję wierzyć że to się skończy...
Tak się dzieje co kilka miesięcy, z jakiegoś powodu przestaję widzieć sens czegokolwiek, ryczę, jestem cholernie nerwowa.
Wiem, że na tle większości Waszych problemów to brzmi jak błahostka, ale dla mnie to jest naprawdę trudna sytuacja. Już dużo przez stres straciłam, nie chcę więcej. Piszę tutaj bo boję się, że w przyszłości będzie z tym jeszcze większy problem i chciałabym temu zapobiec ale czuję się strasznie nieudolna...
to wszystko brzmi strasznie chaotycznie, ale mam nadzieję, że mniej więcej napisałam o co chodzi.
Dziękuję, jeśli ktoś to przeczytał!