już nigdy, nigdy nie podzielę się swoimi lękami z kimś przypadkowym
nie wiem, co mnie napadło, żeby o tym wspomnieć ot tak, koleżankom, które uznały za świetną zabawę wynajdywanie mi kolejnych badań i chorób
dla nich było to zapewne prześmieszne, bo abstrakcyjne, nierealne, a dla mnie - katorga, czarna rozpacz i milion myśli, jakie badania powinnam wykonać, co jeszcze przeoczyłam, co mnie boli
wiem, że nie chciały mnie wystraszyć, wiem, że dla nich problem jest z kosmosu, ale dla mnie była to czarna wizja mojej przyszłości, zwłaszcza że w tej chwili jestem w trakcie rozmaitych badań, przed którymi trzęsę się jak osika
wczoraj byłam u laryngologa, przekonana, że mam nowotwór krtani, po czym dowiedziałam się, że - z racji wykonywanego zawodu - mam nadwyrężone struny głosowe i banalną infekcję
w tej chwili siedzę, sztywna ze strachu, przed USG tarczycy
jutro będę siedziała przed kompem sztywna ze strachu z powodu kolejnej choroby, którą wymieniły koleżanki nabijając się ze mnie, a której nazwa pojawi się usłużnie w pamięci - a ja będę grzebać w necie wyszukując informacje na jej temat i natychmiast odnajdując u siebie wszystkie możliwe i niemożliwe objawy
czasem mam ochotę odizolować się od ludzi, przychodni, szpitali i netu, i nie słyszeć, nie czytać, nie widzieć żadnych chorób, badań, objawów, parametrów itd
czuję że wariuję i w końcu jedyną chorobą, jaką naprawdę będę miała, będzie ciężka choroba psychiczna