Skocz do zawartości
Nerwica.com

coffee

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez coffee

  1. a propos psychologów i terapii - jestem z siebie dumna, bo zapisałam się wreszcie do psychologa sam ten fakt poprawił mi nieco samopoczucie :)
  2. już nigdy, nigdy nie podzielę się swoimi lękami z kimś przypadkowym nie wiem, co mnie napadło, żeby o tym wspomnieć ot tak, koleżankom, które uznały za świetną zabawę wynajdywanie mi kolejnych badań i chorób dla nich było to zapewne prześmieszne, bo abstrakcyjne, nierealne, a dla mnie - katorga, czarna rozpacz i milion myśli, jakie badania powinnam wykonać, co jeszcze przeoczyłam, co mnie boli wiem, że nie chciały mnie wystraszyć, wiem, że dla nich problem jest z kosmosu, ale dla mnie była to czarna wizja mojej przyszłości, zwłaszcza że w tej chwili jestem w trakcie rozmaitych badań, przed którymi trzęsę się jak osika wczoraj byłam u laryngologa, przekonana, że mam nowotwór krtani, po czym dowiedziałam się, że - z racji wykonywanego zawodu - mam nadwyrężone struny głosowe i banalną infekcję w tej chwili siedzę, sztywna ze strachu, przed USG tarczycy jutro będę siedziała przed kompem sztywna ze strachu z powodu kolejnej choroby, którą wymieniły koleżanki nabijając się ze mnie, a której nazwa pojawi się usłużnie w pamięci - a ja będę grzebać w necie wyszukując informacje na jej temat i natychmiast odnajdując u siebie wszystkie możliwe i niemożliwe objawy czasem mam ochotę odizolować się od ludzi, przychodni, szpitali i netu, i nie słyszeć, nie czytać, nie widzieć żadnych chorób, badań, objawów, parametrów itd czuję że wariuję i w końcu jedyną chorobą, jaką naprawdę będę miała, będzie ciężka choroba psychiczna
  3. dzięki za wytrzaskanie i ustawienie do pionu oczywiście wizyta u kompetentnego lekarza mnie nie minie, aczkolwiek samo słowo 'lekarz' już wywołuje u mnie paniczny lęk i chęć ucieczki dokądkolwiek sport - pomaga, owszem, chodzę na basen, ale to działa na krótką metę, chyba, że zmęczę się tak, że nie mam siły myśleć tak czy siak - trochę mi lepiej, zdaję sobie jednak sprawę, że wyciszenie jest chwilowe i że muszę znaleźć dobrego lekarza, zanim atak się powtórzy uchch... co za życie
  4. kolejny dzień ucisk w klatce piersiowej jest nie do wytrzymania, wszystko mi się trzęsie w środku, boli serce a wszystko dlatego, że kiedy okazało się, że poprzednie choroby, które sobie wymyśliłam, nie mają potwierdzenia w rzeczywistości, wymyśliłam sobie następną, też właściwie bez racji bytu nie potrafiłam zapanować nad wyobraźnią, a potem to już samo poszło łyknęłam tabletki uspokajające i ucisk w klatce piersiowej powoli przechodzi, ale we fiolce z pigułkami widzę dno, tabletki się kończą, co mnie przyprawia o kolejne lęki mam wrażenie, że nie potrafię zapanować nad własnym ciałem i nad wyobraźnią gdzie się nie obrócę, tam czeka mnie kolejny horror niech mnie ktoś może po dziobie wytrzaska albo co
  5. coffee

    chciałam się przywitać

    znerwicowana coffee, lat 33 nerwicę stwierdzono u mnie już ładnych parę lat temu teraz mam nawrót, jak przypuszczam po śmierci mamy (półtora roku temu) wróciły depresje, a teraz jest jeszcze gorzej boję się wstać z łóżka, boję się kłaść, boję się lekarzy, a kiedy już mam zrobione badania - boję się je odebrać, boję się, że coś, co normalny człowiek sklasyfikuje jako anginę, u mnie z całą pewnością jest ziarnicą czy chłoniakiem, że ucisk w klatce piersiowej, który przechodzi po zażyciu środka uspokajającego albo kiedy po prostu o nim nie myślę, jest zawałem albo suchotami w ostatnim stadium strach mnie dusi, dławi, nie pozwala mi normalnie żyć czuję się tak, jakbym żyła w horrorze, w którym niby wszystko jest w porządku, zło zostaje pokonane, ale nagle okazuje się, że za moimi plecami pojawia się potwór, który jakimś cudem przetrwał pojedynek okropnie mi źle 'weź się w garść' dobrych przyjaciół i męża nie pomaga albo pomaga na krótko echch... pozdrawiam
×