Skocz do zawartości
Nerwica.com

vaness :)

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez vaness :)

  1. Od dziecka miałam problemy z krążeniem. Teraz też często mam zimne ręce, stopy i sine paznokcie. W ogóle zmarźluch ze mnie Ale to akurat mi w sumie nie przeszkadza...
  2. I pamiętaj, każde dno jest po to, by się od niego odbic! I stać sie silniejszym o doswiadczenia, o świadomość, ze Ci się udało! Pamiętaj, ze dopiero wchodzisz w życie-ono całe jest przed Tobą! Możesz jeszcze naprawdę wiele zmienić. Naprawdę! A rodzina.. wiesz, oni sami, szczególnie, kiedy ich nie dotyczył ten problem, nie wiedzą jak sobie poradzić... Dla nich to też ciężka sytuacja-dlatego chwytają się sposobów niekiedy odnoszących skutek przeciwny do zamierzanego. I pamiętaj-NIE JSTEŚ DNEM! Jesteś wartościową osobą, która nieco sie zagubiła... A każdy ma przecież do tego prawo, prawda? Ważne, by sie nie poddać i onaleźć właściwą ścieżkę.
  3. Bo czy jest Ktoś, kto rozumie nas jak Bóg? On zna i przenika wszystko... Jego Syn cierpiał... za nas... był przecież człowiekiem! Dzięki wierze wiem... wiem, że tak naprawdę nie jestem sama. Że On jest przy mnie. Kiedy jest dobrze-idzie obok, kiedy jest źle-jest podporą. Jest cierpliwy. Czeka. Nieco ponad rok temu zaczełam chodzic do kościoła. Nie na mszę, ale jak był pusty. Modlitwa, taka układana własnymi słowami. Bóg dawał i daje mi tyle spokoju, wyciszenia i... sił! By iść dalej, do przodu, mimo wszystko.
  4. Przyjaciel to osoba, która, nawet jeżeli tak myśli, nie powie Ci "przesadzasz", kiedy będzie widziała, że stoisz na krawędzi życia... Nie odwróci sie od Ciebie mimo różnch dziwactw Po prostu... jest. Ludzie mają tendencje do zbyt wczesnego nazywania ich przyjaciółmi... Ale wiece co? chyba mam taką osobę... co przynajmniej sie o mnie martwi, zawsze jest gotowa wysluchać... ale... życie nauczyło mnie, by nie zapeszać. I nasówa mi się pytanie: Mówimy o tym jaki powinien być... o tym, ze takich nie ma... ..ale czy my tak naprawdę potrafimy być dobrymi przyjaciółmi?
  5. Tak, dużo zależy od nas. Ale również od środowoska, od ludzi, którzy na codzień nas "budują" na duchu. Którzy w razie czego zafundowali nam "zimny prysznic", ale w pozytywnym słowa tego znaczeniu oczywiście, gdybysmy zaczęli się zabardzo znów przejmować. O wiele łatwiej jest mieć przyjaciela, kogoś, kto w nas wierzy, pokaże co dobre a co zle...
  6. Krytyka, skąd ja to znam. Od najmłodzych lat byłam krytykowana, porównywana, posądzana... I wiecie co? W miarę szybko (po kilkunastu latach ) zuważyłam, że tak w cale nie jest! Że oni się mylili! Może i jest późno na naprawę negatywnych skutków, może nie, ale WARTO PRÓBOWAĆ, naprawdę!! Trzeba odnaleźć w sobie siłę. Siłę na przyznanie się: tak, może mi się to udać! Może oni mówili inaczej-ale oni nie są mną, oni są jednostkami patrzącymi na otoczkę, pozory. Oni też mają wady, też im isę wiele rzeczy nie udaje-po prostu to maskują. Zawsze bedize tak, ze jedni bedą nas krytykowali, inni... chwalili! Próbować krytykę puszczać mimo uszu (chyba, że to jest ta budująca ).Bo wiedzcie, że każdy z nas jest indywidualnością, jest wyjątkowy... Ma prawo do docenienia samego siebie. Każdy ma swoje wady, owszem. Ale ma dużo, dużo zalet! I trzeba je podkreślać w myślach, w życiu. Ciężko, wiem... sama z tym walczę. Ale wierzę, zę dam radę!
  7. Olivia, grunt to się nie poddawać! I myśleć pozytywnie, próbować przynajmniej. Wiedz, że dasz radę... Bo to tak jest, że łatwiej przychodzą nam te złe myśli przez głowę, ale pamietaj, że pozytywne są stokroś cenniejsze! Gdyby nie one, nie odważyłabym się nawet napisać na tym forum. Nie odważyłabym iśc do szkoły, do miasta. Załatwić jakąkolwiek sprawę. To jest taka nieco walka samemu ze sobą, ale zwyciestwo tej dobrej strony jest możliwe! Skoro moze być lepiej, czemu ma byc źle?Wiem, że czasem takie słowa brzmią absurdalnie, że łatwo się mówi. Ale po to isę mówi, by naprawdę było lepiej! Bedzie dobrze, pamiętaj! i 3mam kciuki za Ciebie :)
  8. vaness :)

    depresja a wiara

    Wiara jest tym, co mnie podtrzymuje. Dodaje sił. Rozbudza nadzieję. Bóg jest, pomaga... Przez wydarzenia, pośredników. Działa. Rok temu po prostu chodziłam do kościoła. Nie na mszę, tylko do pustego kościoła. By się pomodlić, pomyśleć. To dodało mi naprawdę dużo sił... Bóg ma plan, który nie zawsze jest dla nas zrozumiały... Ale właśnie przez to czyni nas silniejszymi. Wrażliwszymi. Przez doświadczenia mozemy lepiej zrozumieć drugiego człowieka i samego siebie.
  9. śmierć... To naturalne, że sie jej biomy. Nie można jednak za dużo o niej myśleć-szczególnie w młodym wieku. Każdy z nas ma przed sobą jeszcze wiele chwil, zarówno tych gorszych jak i lepszych. I chociażby dla tych drugich, mimo, że czasem jest ciężko-warto ŻYĆ. Jeżeli spojżeć z punktu widzenia wiary jest początkiem życia wiecznego. Czegoś lepszego, niż tutaj. I na każdego przyjdzie odpowiedni czas. To niesamowite, jak ludzi wierzący, szczególnie starsi, są spokojni kiedy odchodzą... Nawet, kiedy są chorzy np. na raka i umieraja w ogromnych cierpieniach. Dla nas może to być pewnego rodzaju abstrakcja. Czy ja się boję śmierci? Nie wiem. Nie przeżylam nigdy tak ogromnego lęku mysląc o własnej śmierci. Co innego, gdyby odeszli jacyś moi bliscy... Chociaż ostatnio myślałam, że jeżeli byłabym skazana na karę śmierci teraz-wiedziałabym, kiedy odejdę- doszłam do wniosku, ze nie byłabym gotowa. Podsumowanie? Żyjmy... !! :) Mimo wszytsko-warto!
  10. Nie przeczytałam wszystkich postów w tym temacie, ale postanawiam włączyć sie do dyskusji. Widząc ten temat, od razu tu zajrz(ż?)ałam. Kocham zwierzaki! Mam czarną kotkę, która naprawdę potrafi podnieść na duchu :) I wręcz nieziemsko bezbłędnie wyczuwa, w jakim jestem nastroju. Czasem siedzę dłuższy czas w pokoju i w ogóle jest smutno, a tu słyszę drapanie w drzwi. Wpuszczam kotkę, a ta miałczy jak szalona, siada na kolana i mruczy. Albo ociera się o nogi. Potrafi przespać gdzieś pół dnia i przyjść akurat wtedy, gdy jestem naprawdę smutna... A wybredna, jeżeli chodzi o jedzenie, że HO! Z saszetek tylko wylizuje galaretkę lub sosik. Szyneczki je tylko niektóre. Z suchej tylko Whiskas lubi.. Ach, te zwierzaki :)
  11. Ciężko być władcą samego siebie, ale po to nim jesteś, by stawić czoło płomieniom zżerajacym wszystko od środka... by mimo upadków wstawać-iść dalej. mimo wszystko.
  12. vaness :)

    Wolontariat ?

    Wolontariat dobra rzecz. Szczególnie w schronisku-zwierzęta potrafią otworzyc człowieka. Jeżeli chodiz o ludz-nie należy brać na siebie więcej, niz potrafimy udźwignąć. Dla mnie dobrym sposobem na odreagowanie, zapomnienie o problemach jest jazda konna. Kontakt ze zwierzęciem, pierw czyszczenie, siodłanie, sama jazda. Wiatr we włosach, wiatr otulajacy twarz. Oczyszczający. No i przede wszystkim jest się skupionym na tym, aby nie spaść Na koniach po prostu zostawiam swoje problemy daleko a i zmęcznie fizyczne wpływa na pozbycie isę stresu. Niezwykłe zwierzęta. Nie można isę jednak ich bać-no i mieć fundusze. Co jeszcze? Gra na gitarce, ciekawa książka. Spacerek.
  13. Ostatnio, mimo, że nie muszę wstawać tak wcześnie jak zazwyczaj, rano czuję się najgorzej. Czuję się spuchnięta, w ogóle. Nie wiem czemu tak jest. Potem to nieco przechodzi. Może wpływ pogody? Co do szkoły, pracy-to może być przemęczenie... Warto, w miarę możliwości, w weekend spróbować odprężyć myśli, odpocząć. Zająć sie czymś, co sprawia przyjemność, w czym jest się dobrym. Jazda konna, gra na gitarze? Cokolwiek :)
  14. Zagadzam się z Evą. Poza tym takie dołki potrafia wzmacniać-zobacz, juz nieraz dałaś radę! Ważne jest jednak, aby znac granicę-nie pozwolić zza bardzo strawić się temu dołowi. I nie nakręcać się jeszcze bardziej. "Wykrzyczeć" ból by iść dalej.
  15. mono, radzę Ci, żebyś nie unikał zwykłych, codizennych kontaktów z ojcem. Rozumiem, jest Ci ciężko... Ale pamietaj, że mieszkasz z nim pod jednym dachem a takie bawienie sie w kotka i myszkę moze tylko pogorszyć atmosferę. Spróbuj zachować sie wobec niego normalnie, jak zawsze. Strach trzeba starać się oswajać-stanie się on z czasme mniejszy. Z rozmową raczej poczekaj. Tak jeszcze 'na świeżo' może ona wyjść na waszą niekorzyść... piszę, bo wiem cos o tym... też nie mam najlepszych kontaktów z ojcem. Mama się o Ciebie troszczy. Też się bardzo martwi-dlatego powiedziała o tym Twojemu ojcu.. Myślę, że po prostu szuka wsparcia, rady... Dobrze, że zarała Cie do lekarza. i nie stawiaj sobie sam diagnozy-tylko się nakręcisz. od stawiania dniagnozy jest lekarz-my mozemy wydedukować coś błędnie. Aha i pamiętaj, że z tego można się wyleczyć. Dasz radę-a pierwszy krok już zrobiłeś. Dobrze, że nie unikasz lekarza. Nie poddajesz się. Na dobry początek wyjścia na prostą. Pozdrawiam :)
  16. zagladam tutaj od kilku dni-od czasu do czasu coś napiszę :) mam nadzieję. a tak na dobry początek chciałabym się przywitać! i przesłać dużo, dużo uśmiechu. pamiętajcie, ze wszystko jest możliwe...
×