Skocz do zawartości
Nerwica.com

Marek1991

Użytkownik
  • Postów

    46
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Marek1991

  1. Witam gdzie znajdę naprawdę dobrą psychoterapeutkę z Gdańska ? Ma ktoś może jakiś kontakt ? Najlepiej radzącego sobie z erytofobią i brakiem pewności siebie.
  2. Witam gdzie znajdę naprawdę dobrą psychoterapeutkę z Gdańska ? Ma ktoś może jakiś kontakt ? Najlepiej radzącego sobie z erytofobią i brakiem pewności siebie.
  3. W tym sęk , że nie brałem żadnych leków bo co do leków to : 1.) Słyszałem , że niektóre mogą nie pomóc a jeszcze pogorszyć sprawę gorzej 2.)Czytałem , że po odstawieniu bardzo i w większości przypadków lęki wracają 3.)Leki można porównać do pewnej sytuacji np. ktoś kto ma pryszcze nakłada sporo pudru itp i już tego aż tak nie widać i tak samo słyszałem , że leki tylko maskują problem który leży głęboko w głowie 4.)Powodują uzależnienie i nie wiem jak to się ma do treningów na siłowni. Zażywam odżywki i ciężko trenuję i nie wiem czy to by mi nie przeszkodziło w jedynym moim szczęściu. A co do psychoterapii to 1.)Słyszałem , że większość to niestety wyzyskiwacze pieniędzy - sporo osób pisało o tym jak wydało kupę kasy na terapię która w ogóle nie pomogła. 2.)To jest kosztowne....100zł za jedną wizytę których trzeba zrobić kilka i to jeszcze nie daję gwarancji a nie każdego na to stać. Rozumiem , że człowiek chce się leczyć ale ja sobie na takie spotkania pozwolić nie mogę - nie mogę też Ciebie oszukiwać , gdyż to moje zdrowie i gdybym miał pieniądze zrobiłbym wszystko by z tego wyjść. Wiem , że nie powinienem słuchać innych nie przekonując się samemu ale po prostu boję się zabrać za leki , gdyż jeśli by nie zadziałały a objawy mogły by się nawet pogorszyć....dlatego mam takie błędne koło , że problem rujnuję mi życie i nie chce mi się żyć przez to a z drugiej strony nie robię nic w kierunku co by pomogło....Bardzo boję się tego , że jeśli pójdę do psychiatry i ktoś znajomy mnie zobaczy to dopiero rozpęta się piekło i nie mów czasem , że "nie" bo może Ty Moniko masz znajomych którzy to potrafiliby zrozumieć bo u mnie by raczej się z tego śmiali. Rozumiem moje zdrowie i każdy ma prawo być szczęśliwym ale uwierz , że dla mnie to też strach przed znajomymi bo w ogóle pomyśleli by , że jestem jakiś psychiczny itp...nie wiem co robić a mój stan się pogarsza....mam olbrzymi problem może i dlatego , że nie mam wsparcia....
  4. Monika może Ty takiego problemu nie masz i nie wiesz co to znaczy jeśli tak to przepraszam. Możesz mieć mnie za głupiego i dziwnego ale dla mnie nawet wsparcie osób z forum się liczy i odgrywa bardzo ważną rolę tym bardziej , że innego nie mam i pisząc to mam łzy w oczach , gdyż to rujnuję mi życie. Lubie swoją pracę , trenuję , mam dziewczynę nie odstępuję od innych bardzo szybko się uczę i w swoim fachu z firmy jestem najlepszy tylko te coś mi nie daję żyć. Nawet nie wiesz jakie to uczucie kiedy ludzie się ze mnie śmieją a ja oprócz bicia się nie mogę nic innego zrobić , gdyż ich jest więcej i psychicznie nie mam szans - każdy chcę mnie zrównać z ziemią w takim momencie nie wiedząc co ja przeżywam. Wiem , że jako moderatorka forum masz sporo pracy i może przez takich jak ja lecz nie mam z kim o tym pogadać. Nie wiesz co ja czuję nie wiesz jak inni odbierają to , że miałbym iść do psychiatry może Ty masz wspaniałe towarzystwo rozumiejące takie coś lecz u mnie tego nie zrozumieją. Coraz więcej dlatego myślę o zabiegu ETS i chciałem też zaczerpnąć opinii co na ten temat sądzicie bo wykańczam się psychicznie kocham to co robię a zarazem nienawidzę tego przez tą dolegliwość...
  5. Witam co sądzicie o zabiegu ETS. Trafiłem na bardzo fajny blog mianowicie : http://erytrofobia.bloog.pl/?ticaid=5da22 I chłopak z niego jest naprawdę szczery i opisuję walkę z swoją chorobą oraz relacje po zabiegu ETS jak jego życie odmieniło się na 90% na lepsze. Otóż ja nie mam lęków wyjścia z domu , pójścia do szkoły ani wyjścia do kumpli czy na zakupy tak jak ludzie opisujący tutaj swoje problemy fobii społecznej ja mam problem czerwonej twarzy. Wiem , że spamuję tutaj na forum niepotrzebnie ale tylko i wyłącznie z Wami mogę o tym porozmawiać. Mam wspaniałych rodziców ale mama zapracowana , ojciec nigdy o tym nie słyszał i nie rozumie mnie. Zarejestrował mnie do psychiatry lecz dopiero za półtora miesiąca idę , gdyż aktualnie wolnego miejsca nie ma a nie stać mnie płacić 100zł za wizytę - niestety małe zarobki i utrzymanie. Ogólnie problem mam od jakiegoś roku czasu - wcześniej nigdy bym o tym kurestwie nie pomyślał i teraz nie wiem już jak z tym walczyć. Przeczytałem wszystkie posty dotyczące "nie poddawaj się" oraz 3 książki na temat własnej wartości jak czuć się pewniejszym siebie , jak walczyć z stresem i pomimo , iż stosuję się do tych rad i staram się myśleć pozytywnie oraz mieć założenie z rana " wyjdę teraz jako nowy człowiek żądny zmian " oraz zająłem się trenowaniem sportu nic nie pomaga niestety. Lęk przed czerwienieniem się jest silniejszy. Kiedyś przed takim jednym b.dobrym kolegą nie pomyślałbym , że się zaczerwienie teraz jak z nim gadam a on w ogóle nawet na mój temat nie mówi a ja się czerwienie. Ogólnie jakoś wytrzymywałem z tym kurestwem ale rok czasu to za dużo. Ludzie zaczynają śmiać się ze mnie , wypytywać czy wszystko ok , czy na solarium chodzę , że taki rak i co najgorsze szef z pracy chcę mnie zwolnić a powiedziałem mu o tym problemie to uznał mnie za jakiegoś chorego psychicznie bo sam przyznał , że przez tyle lat nie spotkał się z czymś takim. A jak pytam dlaczego zwolnić skoro wykonuję swoją pracę dobrze odpowiedział , że nie chcę wyśmiewania i takich sytuacja w pracy a ze mną coś nie tak. Ogólnie mam b.mało czasu na wyzbycie się tego lub poprawienie , gdyż umowę mam jeszcze 4 miesiące , także jeśli nie zmienię tego polecę z pracy i w tedy dopiero rozpocznie się problem. Ogólnie bardzo przykro mi bo ja widząc osobę która się czerwieni od razu staram się jej pomóc. Jeśli ktoś rozmawia ze mną i się zaczerwieni wiem jakie to jest piekło bo sam to przechodzę i staram się od razu tą osobę pocieszyć zmienić temat który zauważyłem , że ją krępuję a nie tak jak inni w stosunku do mnie , że starają się mnie jeszcze bardziej rozpalić jestem osobą która wie co to znaczy i nigdy w życiu nie chciałaby nikogo doprowadzać do takiego stanu. Naprawdę jeśli widzę , że ktoś się czerwieni potrafię go obronić nawet kosztem siebie - takie coś się już we mnie wyzwoliło , gdyż wiem co to znaczy. Wiem , że nie uwierzycie mi , że własny szef tak do mnie powiedział ale nie wiem jak Wam to udowodnić. Po drugie pracuję wśród ludzi i śmieją się ze mnie...co ja mam robić bo naprawdę coraz więcej myślę o strzeleniu sobie w głowę poza pracą w ogóle nie myślę o tych czerwonościach , gdyż takich przykrych sytuacji jak w niej nigdy nie doświadczyłem. Pierwsze 2 lata pracy to w ogóle się nie czerwieniłem bardzo mi przykro jak 10 osób to widzi i co jakiś czas każdy specjalnie coś do mnie mówi bo wyczuł od czego się czerwienie. Do tego ręce się trzęsą i słabość psychiczna - nic nie potrafię się obronić podczas gdy ktoś mnie niszczy. Co mam zrobić ? Patrzałem na terapię lecz one po 100zł w mym mieście kosztują a jak dzwoniłem to powiedzieli mi , że co najmniej kilka ich trzeba przejść , także nie stać mnie na to i potrzebuję szybkich efektów , gdyż jak stracę prace boje się , że się załamie i nie odbiję się od dna...co robić ? Proszę Was z całego serca o wyrozumiałość i zrozumienie oraz pomoc. Mogę podyskutować o tym na gg lub z osobą co ma taki sam problem A co do zabiegu ETS czytałem u tego chłopaka na blogu , że jego życie odmieniło się na 90% i , że po tym zabiegu nie ma efektu gorącej twarzy ani czerwoności dodatkowo w Gdańsku robiony jest za darmo więc co robić ? Chciałbym się tego wyzbyć , gdyż już każdy zaczyna to widzieć jest mi b.ciężko a sami wiecie jacy dziś są ludzie niestety...
  6. Nie pamietam kiedy dokladnie to sie zaczelo ale najgorzej w pracy jest wlasnie. Tylko dziwne , ze na poczatku w ogole czerwonosci nie mialem a pracowalem wszedzie przy roznych czynnosciach nawet wymagajacych b.duzego opanowania - spokoju i dawalem rade nawet jak ktos mi sie na rece patrzal. Teraz to jakbym pomyslal ,ze mialbym robic dawne czynnosci to na 100% nie dalbym rady. To znaczy jakbym mial sam to wykonywac to tak ale nie w otoczeniu. Zauwazylem , ze u mnie najwiekszy stres + czerwonosci powoduje jedna osoba. Gdy ona ma wolne i o tym wiem ide do pracy z lepsza checia + objawow nie ma a gdy ta osoba jest juz sa. Ten facet sie troche ze mnie nasmiewa i kiedys zrobil mi w sumie przykrosc - moglem mu niezle wpie... bo ogolnie cwicze i dalbym sobie rade ale opanowalem sie i wlasnie od tamtego czasu czuje sie gorzej. W szkole moge siedziec wsrod 20 osob w srodku i tego gowna nie ma - wypiekow ani nic a w pracy od razu...tylko z rana wstane to juz czuje pieczenie twarzy...wyjde z pracy objawy cichna...wiec co ja mam zrobic...prosze Cie z calego serca o pomoc PS : Czy kiedy kolwiek mam szanse byc czlowiekiem ktory sie nie czerwieni czy z tym gownem juz zawsze bede zyc ?? wiem , ze sa osoby co nigdy ale to nigdy sie nie czerwienia i im zazdroszcze : ( sam mam takiego kumpla co wszedzie moze przebywac i nigdy buraka nie strzelil.... a chemia to pomoze na takie cos ???jak to jest moje doswiadczenie z tym zerowe jest a moze pomoze zwykly dermatolog ? -- 15 gru 2011, 19:19 -- Po nowym roku bede pierwszy raz u psychiatry czy dobrze wybralem ?? Jak opowiem mu o tym wszystkim i bedzie mi chcial leki przepisac to co zrobic ?? Cwicze na silowni i gram w pilke i nie chce by mi leki zycia zrujnowaly jeszcze bardziej...co robic...prosze z calego serca o pomoc : ( -- 18 gru 2011, 15:31 -- Odpowie ktoś jeszcze ?:) -- 20 gru 2011, 17:26 -- juz nie mam sily z tym walczyc.....chyba rozwiazanie jest tylko jedno...
  7. Ale co wyszedles z tego ? Dla mnie Twoja recenzja jest bardzo wazna bo jesli wyszedles z tego to bedzie to wielka motywacja. Napisales " musisz sie przelamac w kontaktach z ludzmi " Tylko ja nie mam lekow przed rozmowa z nimi ani spotkaniem. Ja lubie z nimi rozmawiac i sam zaczynam tematy sam zaczynam gadac po czym sam sie udupiam bo burak wystepuje wiec lekow nie mam. Najgorszym moim lekiem jest ta czerwonosc twarzy i okropne pieczenie. Wiesz jakby ta twarz czerwona byla i nie odczuwalbym tego to jeszcze jakos bym to zniosl ale do czerwonosci dochodza koszmare pieczenia twarzy i wypieki czerwone i to mnie wykancza powoli , gdyz to nie pozwala normalnie fukcjonowac. Najgorsze u mnie jest to , ze mam ogromna ochote kontaktu z ludzmi - gdybym wyzbyl sie tych czerwonosci to wygadalbym sie za wszystkie czasy ...sam bym az pchal sie do ludzi gdyz nie jestem typem samotnika. Mi przeszkadza tylko te czerwienienie sie. Bo gdy czuje te wypieki na twarzy ktore mnie parza i ktos sie na mnie patrzy to czuje , ze on to widzi i od razu buraka lapie dodatkowo. I nie mylcie mnie z fobikiem bo ja nie boje sie wyjsc z domu , do szkoly do autobusu. Mnie tylko drazni te czerwienienie sie ktore mi zycie niszczy. W pracy nie moge przez to skrzydel rozwinac i szef mnie chce wyrzucic
  8. W zaburzeniach lekowych, to, czego się boimy, jest dokladnie tym, co powinnismy zrobic. Trzymajcie sie tego a bedzie Si i nie dajcie sie bo zycie zbyt piekne by jakies leki Was przezwyciezyly. W dzisiejszych czasach trzeba byc twardym po prostu. Ja sam wymiekam ale nie mam lekow tak jak Wy tylko czerwienienie sie twarzy no i tam pojedyncze sytuacje napedzajace to zjawisko. To Wy jestescie kreatorami dalszego zycia i tylko wylacznie wy macie wplyw na jego dalszy los , takze trzeba walczyc do samego konca. Pamietajcie , ze najlepsza obrona jest atak gdy cos nas atakuje a nie robimy nic nie mamy szans na wygrana. W zyciu trzeba co jakis czas stawiac czola roznym sytuacja i bedzie tak niestety do konca naszych pieknych dni :) wiem , ze te slowa ktore ja Wam tutaj pisze zapewne kazdy zna ale warto czasem kogos pocieszyc szczegolnie gdy wiem co to znaczy i wiem , ze to jest klopotliwy problem. Najgorszym lekiem jaki moze byc jest myslenie i poprzedzanie leku ktory w nas tkwi lecz wiem tez jak bardzo trudno jest nie myslec o sprawach ktore dotykaja nas najbardziej. Sa one tak gleboko w psychice zakodowane , ze bardzo ciezko je wypedzic. Nie raz myslalem , ze jestem zdrowy kiedy to dzien przezylem b.fajnie a nastepny dzien niestety zrobil mi wiele sytuacji np.stresujacych i znow to samo. Mi np. bardzo pomaga chodzenie do kosciola co niedziele. Rozumiem , ze ktos moze nie wierzyc lub miec inne wyznania ale mnie to wycisza i poprzez modlitwe czuje , ze ktoregos dnia bedzie dobrze. Jesli swiat bedzie rozwijac sie tak jak rozwija czyt. w kierunku niestety gorszym to glowe dam sciac , ze ludzie z roku na rok coraz to czesciej beda popadac w fobie , depresje i tylko naprawde mocni wytrzymaja. I teraz jeszcze jedna wazna sprawa : Pomyslcie sobie ile pieknych chwil , rzeczy , sukcesow odbiera wam Wasza fobia lub inne schorzenia. Zobaczcie ile byscie mogli zrobic nie posiadajac lekow ile rzeczy ktore bardzo lubicie musicie pozostawic , gdyz lek jest silniejszy od Was. Dla tego warto walczyc bo te chwile moga jeszcze sie spelnic. Żyj tak aby każdy kolejny dzień był niesamowity i wyjątkowy. Wypełniaj każdą chwilę tak aby potem wspominać ja z radością.
  9. Mam tak samo bo nie boje sie isc do znajomych nie boje sie isc do sklepow , na zajecia do szkoly i ogolnie nie mam takich lekow jak tutaj ludzie na forum , ze boja sie tramwajem jechac mam tylko te zasrane czerwienienie sie lecz to mnie strasznie wykancza ale czy jest sens brac leki z tego powodu ? Wiadome chemia szkodzi i ma skutki uboczne wiec czy jest sens ??
  10. Przepraszam jesli zabrzmialo to tak , ze karze Wam diagnoze stawiac. Chcialbym tylko abyscie pomogli ja postawic. Bardzo boje sie tego , ze jak pojde do psychiatry to mi leki wypisze ktore moga jeszcze bardziej zaszkodzic i sie uzaleznie a problem bedzie zawsze czytalem jak ludzie odstawiajacy np.seroxat czuja sie 2x gorzej i objawy wracaja z 2 x wieksza moca : ( Najgorsze jest to , ze az boje sie isc do pracy i naprawde mam bardzo ale to bardzo malo czasu na wyleczenie chociaz tych czerwonosci , gdyz wysiadam powoli i najgorsza jest praca z tym. Po prostu dosyc mam tej pracy pomimo , ze ja uwielbiam nie chce tam pracowac...Szef sie powoli interesuje moim stanem bo widzi ta wiecznie czerwona twarz. Kilka razy juz mnie zapytal czy pilem przed praca nie moge powiedziec ludziom w pracy o tym czyms bo mnie wysmieja i bedzie 2x gorzej...co tutaj robic...boze
  11. Witam moze na poczatku dodam cos o sobie dlaczego decyduje sie siegnac gdzies po pomoc. Otoz : Lekka mnie caly czas czerwienienie sie na twarzy i naplyw goraca do calego ciala + wypieki - ten stan potrafi utrzymac sie pozniej i pol dnia co bardzo mnie meczy , gdyz po prostu wykancza mnie to. Mam 20 lat nigdy wczesniej nie mialem takich objawow owszem zaczerwienilem sie w naprawde stresujacej wstydliwej sytuacji i nie pomyslalbym , ze bede pozniej potrzebowac pomocy lekarskiej w tym kierunku a tym czasem juz nie wiem jak zyc i ciagle mysle by to zycie skonczyc - skonczyc z samym soba. Najgorzej jest w pracy bo pracuje na dziale gdzie siedzi sporo osob i kazdy zawsze cos do mnie mowi , kazdy o cos mnie pyta , prosi o pomoc ( fachowiec ze mnie dobry ) lecz takie sytuacje mnie bardzo stresuja. Ci ludzie nie robia mi nic zlego a ja sie stresuje i czerwienie chociaz zupelnie nie wiem czemu ? Nie potrafie sam siebie zrozumiec ? Kiedy patrze na innych ludzi i nie maja takich objawow a zartuja z siebie itp to az marzy mi sie byc zdrowym tak jak oni . Kiedy widze kolege ktory potrafi w samym srodku centrum uwagi siedziec i pracowac bez stresu i czerwonosci to az serce mi peka. Ludzie na mnie patrza jak na dziwaka powoli. Pytaja czemu tak sie denerwuje ? a ja odpowiadam na to " ale ja jestem spokojny czy ja kiedys komus krzywde zrobilem ? a oni " ale masz straszne wypieki i czerwona twarz" i moze oni nie chca tego robic umyslnie.Moze oni nie wiedza jakie pieklo przezywam lecz mnie to meczy. Na dniach prawdopodobnie odejde z pracy , gdyz to palenie twarzy i ten stan ciezko zniesc. Rece sie trzesa nie da rady normalnie pracowac. Robote ktora moglbym siedzac sam w pomieszczeniu zrobic bez stresujaco w 2 godziny ja robie w 5 godzin : ( nie moge rozwinac skrzydel , gdyz inni mi przeszkadzaja. Wiele osob mowi " zlewaj ich i nie przejmuj sie " ale mi zalezy aby wsrod znajomych byc normalnym a nie dziwiakiem : ( ja tylko ja na cala firme mam takie cos z posrod 55 osob ja tylko ja!! i jak tu sie nie denerwowac ? Aktualnie mieszkam w gdansu u babci przez okolo rok czasu jeszcze tak wiec w gdansku musze sie leczyc. Nie stac mnie na kosztowne leczenia i nie wiem nawet od czego zaczac by ten koszmar zleczyc. Co mi polecicie ? Od czego zaczac ? Znalazlem takie dwie poradnie : http://www.psychiatria-wrzeszcz.pl/index.php + http://www.medico.medicoland.pl/ Czy może macie jakieś sprawdzone placówki ?? Co mam robić bo nie wytrzymam. Jesli zwolnie sie z pracy mam przerabane - musze pracowac a zarazem musze od tego uciec !! Czy np. Seroxat pomoze to zlikwidowac ? Czy jest cos co w 1000% jest w stanie pomoc ? chociaz te czerwonosci i wypieki usunac ...nerwice moge leczyc dluzej -- 13 gru 2011, 18:29 -- Odpowie ktos ? i czy ktos moze mi odpowiedziec na jedno pytanie ? Jak tak czytam forum o nerwicy lekowej itp to zauwazam , ze wieksza liczba osob a nawet wszyscy nie pisza o czerwienieniu sie tylko o lekach np. banie sie wyjscia z domu , banie sie isc do sklepu , banie sie isc do hipermarketu. Ja zadnych z tych objawow nie mam tak wiec : Nie boje sie jazdy tramwajem Nie boje sie isc do sklepu/hipermarketu Nie boje sie isc do szkoly na zajecia Nie boje sie rozmowy z druga osoba Tak wiec na co ja cierpie ??
  12. znajomych z pracy mam lecz sa to ludzie albo w wieku 30+lat z rodzinami lub z poza mojego miejsca zamieszkania wiec odpada. Kumple z szkoly b.wporzadku ludzie lecz rowniez z poza mego miejsca zamieszkania. A tych kumpli co mam tez naprawde wporzadku takich z trzech co nie raz sie tam wkrecalem i pilem to tez jacys tacy niechetni...musze sie wpraszac by tam pojsc lecz oni sa b.wporzo. a Ci z mojej dzielnicy nie sa uczuciowymi facetami sa to twardzi ludzie i raczej kumpel wysmialby mnie jakbym mial mu wyznac swoje problemy...dlatego to odpada...najgorsze jest to , ze bardzo chce do nich wrocic lecz nie lubie sie wpraszac i czuje sie im zupelnie nie potrzebny...wiadome jakbym mial sporo kasy to moglbym zaraz miec ich spowrotem ale nie na tym to polega : ( aktualnie oni na domowce sa i zaden nie dal znac tymbardziej , ze specjalnie ustawilem opis " nudy moze ktos cos zaproponuje ? " i cisza...tych dwoch to tylko jak cos chce to napisza lub zadzwonia...wiem , ze powinienem sprobowac sie tam wkrecic ale z jeden strony chcialbym a z drugiej nie bo jakby mnie teraz mieli ponizac mowic " co ty tak zamulales w domu , ciota jestes tylko przed kompem " to boje sie az tam wyjsc...nie wiem co robic
  13. To znaczy nie mam depresji moze faktycznie zly dzial wybralem takze sorka.. ogolniem nie wiem czy jestem dla nich frajerem przeciez nie zapytam o to lecz tak naprawde tyle lat wspolnych chwil , ze az jak czasem sam wypije to wspominam tamte czasy i az przykro sie robi...mam dosc twardy charakter lecz pekam powoli...co weekend sam w domu siedze. Owszem mam dziewczyne lecz ona czesto ma prace do pozna na druga zmiane i juz sie nie widzimy. Nie chce tylko pic bo alkohol dla mnie w zyciu nie jest wazna rzecza lecz po calym tygodniu pracy mam ochote sie napic w gronie a nie samemu : ( kazdy zawsze opowiada jak to fajnie czas spedzil a ja w 4 scianach...nie wiem juz co mam robic...
  14. witam mam pewien problem ktory juz mnie powoli wykancza i musze zwrocic sie do Was z pomoca co robic. Obecnie mam 22 lata lecz zaczne od swoich mlodych lat by latwiej bylo opisac w skrocie historie problemu ktory dotknal mnie teraz i wykancza mnie mianowicie : od urodzenia mieszkam ciagle w tym samym miejscu. Od urodzenia kumpluje sie z paczka chlopakow z ktorymi zawsze sie pilo , imprezowalo , gralo w pilke czy inne sporty lecz zawsze w tej ekipie bylo takich 3 chlopakow ktorzy mnie wyzywali potrafili uderzyc lecz pozniej bylo ok i tak przez te lata nigdy sie im nie postawilem - ciagle trzymalismy sie razem az do jakiegos czasu ( tyczy sie to nawet tych b.wporzadku chlopakow ). Po prostu cale zycie wychowalem sie na dzielnicy z ta ekipa i co prawda wyrzadzila mi troche lekow , krzywd lecz tesknie za nimi i mam taki problem. Odkad zaczalem pracowac i miec kobiete odseparowalem sie od nich z powodu braku czasu ( do tego treningi ) praca , trening, kobieta + szkola i kontaty sie skrocily. Mianowicie juz nikt do mnie nie dzowni nikt nie zaprasza mnie na grilla ktorego robia paczka juz nikt nawet sms nie napisze nawet zyczen nie zlozy doslownie nawet "przyjaciel" z ktorym od urodzenia naprawde dobrze sie trzymalem i on mieszka 10 minut obok mnie odwrocil sie ode mnie...po prostu tak jakby oni mnie nie nawidzili. Owszem sa sytuacje kiedy nadal wyjde czasem wypic z nimi lecz musze sie wpraszac i doslownie prosic sie o to by ktos mi dal znac czy cos pija , czy ida pograc w pilke lecz pozniej nikt mi nie daje znac i sam musze prosic sie...to mnie powoli dobija , gdyz nie dosc , ze wypije z nimi raz na rok ( naprawde tak jest ) to jeszcze oni mnie olewaja...doslownie tak jakby im w ogole nie zalezalo na mnie na mojej osobie..nikt nie dzwoni ani nic podczas gdy widze jak grilluja czy cos.. Nic im zlego nie zrobilem ani nigdy nie donioslem na nich doslownie nic. Po prostu z powodu braku czasu odseparowalem sie i tak jest. Nie wiem co mam robic ...przykro mi strasznie jak siedze calymi weekenami w domu wyjrze za okno a oni z usmiechem na twarzy sobie gdzies ida...a ja tylko praca/dom...pewnie napiszecie " poznaj kogos innego lub idz do innych kolegow " otoz moge isc lecz : 1.) Tamci koledzy z poza mojej dzielnicy maja swoja paczke i praktycznie wbijaja we mnie bo po co im ja skoro maja z kim sie kumplowac...tez musze sie wpraszac a tak nie chce 2.) Musze miec znajomych na wlasnej dzielnicy bo kazdy ma...i jak by nie patrzec zaden z moich kumpli dalszych z klasy czy szkoly nie ma takiej sytuacji : ( widze u nich dodawane fotki z imprezek wspolnych i w ogole a ja nie mam naprawde nikogo !! Doslownie nikt nie chce ze mna wypic , pojsc gdzies...kazdy sie obrocil...co prawda ja sam nic nie proponuje nie dzownie ani nic bo po prostu zauwazam to , ze jestem im zbedny nawet w ich towarzystwie jak jestem wyczuwam ze mnie zlewaja..po drugie boje sie , ze te niektore osoby znow zaczna mi ublizac a teraz jestem zbudowany , cwicze i ogolnie nie chcialbym sie bic czy cos..po prostu postawilbym sie tym razem...bardzo mi zalezy na spedzaniu chociaz raz na jakis czas czasu z nimi...a oni mnie olewaja...mieszkamy obok siebie a tak jakbym nie istnial...najgorsze jest to ze zawsze sluzylem pomoca czy to naprawic komputer czy to kogos zawiezc czy to kierwoca...a teraz kazdy ma mnie w dupie...co mam robic : ( i nie mowcie mi poznaj innych a tych olej bo spedzilem sporo lat z nimi pelno wspomnien i w ogole chce miec na dzielnicy znajomosci a nie tylko poza nia...bo jak to wyglada ze az boje sie wyjsc na dwor i ich spotkac...boje sie wlasnej dzielnicy...jak kazdy sie mnie pyta w pracy " jak tam pewnie piles z kumplami z dzielni " to az mi przykro...co mam zrobic : (
  15. Nie chce isc na zadne terapie bo po prostu nie mam czasu a po drugie jakby sie ktos z mojego otoczenia dowiedzial to juz w ogole byloby posmiewisko...zreszta co to te terapie mi niby dadza ? bede sobie gadac na wszystkie tematy z jakimis ludzmi ? toz taka terapie to ja co dzien w pracy mam. Nie zrozumielismy sie ja potrzebuje czegos co mi szybko przyniesie efekt wiem , ze ciezko o takie sposoby ale , jezeli to sie nie zmieni to ja juz nie wyrobie ...jak juz wspomnialem uciekam od tego problemu na kazdym kroku kiedy sie czerwienie staram sie szybko odejsc od tego towarzystwa " sorka musze isc do toalety " ogolnie ciezko mi juz z tym zyc... Zmeczony masz na mysli wlasnie to , ze jak siedze sobie w tym towarzystwie i jak dopadnie mnie te czerwienienie sie to nie uciekac od tego ? pracowac dalej z tym burakiem i nic sobie z tego nie robic ? Ok to fajnie brzmi tak mowiac i jak siedze sobie sam w pokoju sobie mowie - a ok dam rade lecz gdy przychodzi usiasc w okol tych kobiet i jak wpadna kumple z innego dzialu i kazdy cos do mnie mowi to jest masakra - twarz jakby sie palila takie pieczenie , bardzo czerwona , rece sie b.mocno trzesa i oni to widza...wiedza i trafiaja w ten moj punkt ...ogolnie boje sie , ze to sie zacznie niedlugo przenosic na zycie poza praca...ze to co mnie spotyka w pracy sprawi mi lek , ze nawet przy kolegach dobrych bede sie czerwienic i jak bede mial cos zrobic rece beda zaczynac sie trzasc...objawy sa coraz gorsze bo juz czasem przy swojej kobiecie sie czwerwienie gdzie nigdy tego nie bylo...latwo mowic ale kiedy wykonuje sie prace w ktorej naprawde trzeba byc opanowanym i precyzyjnym a rece lataja i ludzie do mnie mowia " co ci sie tak rece trzesa" to jest b.ciezko : ( dziekuje z calego serca Wam za wsparcie....wiem , ze ciezko mi cos przetlumaczyc ale nie wiecie co to znaczy...
  16. No to co ja mam zrobic to czerwienienie sie niszczy mnie powoli...niby lekki problem bo czlowiek zdrowy a co tam to tylko czerwienienie ale to naprawde jest bardzo uciazliwe.... biore tabletki ziolowe na uspokojenie ale to nic nie daje : ( a juz miesiac biore...wydaje mi sie , ze mi by pomogly jakies naprawde mocne tabletki przepisane przez specjaliste czy cos...
  17. No wiec powiem tak i moze to wam pomoze sprecyzowac co ze mna nie tak. pracuje na dziale gdzie jest 10 kobiet z tego wlasnie te co wymienilem sa takie upierdliwe i dogryzaja na zarty co prawda lecz one to widza jak sie czerwienie i wypominaja mi to i jeszcze bardziej w tedy dogryzaja tak jakby chcialy mnie do konca zalamac. Wiem , ze powinno sie o tym nie myslec i walczyc z tym przebywajac w takim towarzystwie by sie oswoic ale ciezko jest kiedy nagle wszyscy na Ciebie patrza ja na twarzy odczuwam 40C + burak + trzesienie sie rak i oslabiona w tedy zdolnosc myslenia normalnie mam argumenty by cos odpowiedziec itp ale kiedy to mnie dopadnie jest moj koniec. Oni po mnie zartuja ja wymuszonym smiechem staram sie smiac z samego siebie i probowac sobie nic z tego nie robic ale tak ciezko naprawde jest. najgorsze jest to , ze ten stan sie utrzymuje jak raz mi sie twarz zaczerwieni to te pieczenie i bicie serca czuje caly czas juz w pracy. Jak ktos wyzej wspomnial powoli jakiejs nerwicy sie nabawiam bo jak siedze sobie to mam wrazenie , ze kazdy mnie obserwuje a jak podniose glowe by popatrzec czy nie ma zagrozenia kazdy pracuje i nie patrzy sie na mnie lecz ja mam takie mysli , ze zaraz ktos cos powie do mnie i znow ten stan wroci w tedy nawet wystarczy , ze pomysle i ten stan jest. To mi bardzo zycie utrudnia niszczy mnie i nie umiem z tym wygrac. Uprawiam sport , mam dziewczyne jestem normalna osoba ale przez ten strach w pracy juz zaczynam zmieniac sie w zyciu poza praca...na wszystko staje sie bardziej wrazliwy i czasem nawet wstydze sie z dziewczyna wyjsc do znajomych zeby tego uniknac...juz nie wiem co robic...nie mam czasu by chodzic na terapie mozecie naprawde zrozumiec trening mam 4x w tygodniu + w pracy ciezko , ze jak wroce to ledwo zyje....wiem , ze moze i terapia bylaby dobra ale ja musze wygrac z tym w inny sposob i dosc szybki za nim ta choroba zniszczy mnie...a powoli tak robi. Zauwazylem , ze problem najczesciej wystepuje gdy pracuje z tymi kobietami co mi docinaja. Gdy siedze w otoczeniu innych kobiet to jest luz albo jak siedze w otoczeniu 20 facetow to w tedy moge smiac sie , gadac non stop i jakos buraka nie ma...a moge gadac na kazde tematy ...mam wkodowane w glowie te osoby co mi dogryzaja i jak tylko pojawia sie w pracy to juz mnie lek przechodzi...wstyd mi za to bo jestem umiesniony , dosc wysoki , ladny ( tak mi kobiety mowia zeby nie bylo , ze sam tak mowie ) a przegrywam psychicznie z kilkoma kobietami.... wiem , ze leki to ostateczna droga ale nie ma czegos po czym by mi to przeszlo ? wiem , ze to moze maly problem ale rujnuje mnie on....prosze o pomoc juz nie daje rady
  18. Nerwica - ale jaka ? Prosze o pomoc : ( witam od jakiegos czasu hmm roku jeden problem wplywa naprawde zle na moje zycie i powoli mi je niszczy mianowicie czerwienienie sie na twarzy + trzesienie rak + stres. Odkad zaczalem pracowac tak sie stalo. Jak czytalem o nerwicach lekowych czy czyms to ja chyba tak nie mam bo nie wstydze sie gadac z ludzmi , lubie przebywac w towarzystwie tylko wlasnie kiedy w nim przebywam i gadam a szczegolnie w gronie kobiet to momentalnie czerwony na twarzy , uczucie takie na twarzy jakbym opalal sie na 40C stopniowym upale + trzesienie sie rak i to naprawde mnie meczy ... niektorzy ludzie dodaja oliwy do ognia mowiac " marek czemu taki czerwony sie zrobiles ? " moze oni nie wiedza co to znaczy i jaki to dla mnie wielki bol i tak mowia w tedy wszystko sie pogarsza i jest koniec. nie moge w tedy juz pracowac nic mi nie wychodzi , burak na twarzy , twarz jakby sie palila , trzesienie rak i wszyscy to widza. Ostatnio zlozylem wypowiedzenie z pracy i przez takie cos musze zostawic prace ktora bardzo lubie ktora jest lekka i bede zapieprzac na budowie bo glupie czerwienienie sie twarzy mnie dopadlo. I nie mowcie mi " zlewaj w to " itp bo nawet jesli zlewam te czerwienienie to i tak jest lipa bo ciezko pracowac , myslec , wykonywac precyzyjna robote gdyz rece sie trzesa.. boje sie , ze ten stan przeobrazi sie w jakies fobie spoleczne....juz mysle przed wejsciem do pracy o tym wszystkim by tylko byc spokojnym nie czerwienic sie ale i tak lipa..musze dodac tez jedno. ogolnie jest tak : moge siedziec z 5 kobietami i gadac smiac sie itp bez czerownej twarzy ale gdy wejda takie pozostale 3 co wlasnie mi docinaja i widza ten "stan" to w tedy nawet kiedy nic nie mowia robie sie czerwony i mam mysli , ze juz nic lepiej nie mow bo one mnie w tedy beda dogadywac by wkurzyc mnie abym zrobil sie czerwony. zauwazylem to bardzo , ze jak zaczynam sie czerwienic one to nasilaja i robia tak by bylo jeszcze gorzej. Trenuje sport , zdrowo sie odzywiam ( jestem na diecie ) jestme normalna spokojna osoba tylko ten stan mnie dopada i jest koniec. przez to sie z pracy chce zwolnic i w ogole rujnuje mi to zycie... nie chce isc na zadne terapie w grupach u psychologa bo nie tedy droga. czuje sie zdrowy nie mam depresji. potrzebuje po prostu czegos aby sie nie czerwienic/stresowac tak zeby kazde sytuacje na "zarty" odbierac naprawde luzno i moc sie smiac...probuje juz kremow , biore zen szen + magnez , staram sie smiac z samego siebie , ale i tak nie wychodzi...co mam robic ?
  19. Jakie dobre leki na stres ? Witam pisałem już wcześniej na forum , że jestem dość wstydliwy i to mnie stresuję. Podejrzewałem fobie społeczną lecz bez problemu mogę przebywać w otoczeniu np. w pracy lecz niektóre rzeczy mnie zawstydzają i stresują w tedy robię się czerwony - burak i jest lipa. Od urodzenia jestem nadpobudliwy i dość nerwowy ( po ojcu ) i mam do Was zapytanie : Czy istnieją jakieś leki na stres/wstydliwość ? Żeby po jakimś zapytaniu nie robić buraka ? Ogólnie właśnie najbardziej te czerwienienie mi przeszkadza. Jest jakiś taki lek ? zioła nic nie dają także nie polecajcie mi tego
  20. Uparty jestem bo wychowałem się na niej i z tą ekipą co jak co ale przeżyłem bardzo wiele i wszystko. Całe dzieciństwo się trzymaliśmy więc człowiek tęskni za tym. Oczywiście wiem ,że praca , kobieta + nauka i życie się zmienia , że nie polega na ciągłym piciu browara pod blokiem ale brakuję mi wyjścia na imprezkę , wypicia z nimi dlatego to właśnie powoduję tą upartość u mnie. Po drugie ta upartość spowodowana jest tym , że źle się z tym czuję , że nie mam kolegów na własnej dzielnicy. Zawsze jak przychodzę do pracy każdy pyta jak tam weekend pewnie imprezowałeś z kumplami z dzielni i w tedy czuję się strasznie aż płakać mi się chcę jak słyszę jak kumple opowiadają jak weekend przeżyli z swoimi ziomkami a ja zamknięty w czterech ścianach. Wiem , że ciężko mnie zrozumieć no ale cóż. Źródło problemu ? Mógłbyś bardziej sprecyzować to ? Powiem tak : Kiedyś jak z nimi aktywnie przebywałem to byłem ogólnie osobą aktywną społecznie , co rusz gdzieś się było. Teraz odkąd to zanikło i jest trochę obowiązków stałem się zamknięty w sobie , najbezpieczniej czuję się w domu , gdyż jak już wspominałem trochę mnie poniżano za dzieciaka ale tu nie o tym mowa. Jakby to sprecyzować. Po prostu bardzo chcę kontaktu z nimi lecz się go również bardzo boję - tak można to opisać. Boję się , że będę obiektem śmiechu czy coś...mówisz świat jest pełen ludzi - owszem jest ale jak mam ich poznawać skoro nie chodzę nigdzie ? A przecież sam na imprezę do klubu nie pójdę ani na miasto i nie będę zaczepiać ludzi...nie mam pojęcia jak z tego wybrnąć ale mam niewiele czasu naprawdę niewiele bo jeśli następne wakacje przy upalnej pogodzie mam spędzić w domu to raczej psychika wysiądzie do końca a już jest słabo...Może to głupie ale może jest jakiś lek na ogólne wyluzowanie się ? Na uspokojenie ? Coś co sprawi , że będę lepiej podchodzić do życia , nie będę czuł lęków ?
  21. Ale Ty nie rozumiesz , że mnie najbardziej uszczęśliwiłoby to , że mam znajomych na własnej dzielnicy na której się wychowałem i na której pewnie jeszcze długo zostanę. To właśnie o znajomych z niej mi chodzi lecz jest naprawdę ciężko coś wskórać bo wiem , że ja ich w ogóle nie interesuję...i nie wiem jak zrobić bym ich zainteresował. Jak już wspomniałem próbowałem i nici z tego nikt nie dawał znać więc nie mam pojęcia. Mogę jeździć dalej czy coś do innych ale nie chcę chodzić przez własne tereny nie lubiany : ( najgorsze jest to , że nic im nie zrobiłem a nawet pomagałem kiedy tylko mogłem...o nowe kontakty też nie jest łatwo. Przecież nie wejdę na jakąmś stronę internetową i nie napiszę "szukam kolegów" to byłoby ośmieszenie dla samego mnie jakby inni się dowiedzieli...niestety uważam się za przegranego w życiu....tracę lata młodości siedząc w domu zamiast jak inni imprezować czy coś. Wam łatwo mówić ale wiecie jacy ludzie są w dzisiejszych czasach. Ciężko o kogoś naprawdę wporządku : (
  22. Czy ja mówię , że nie widzę w tym swojej winy ? Przecież sam napisałem , że zawaliłem sprawę i sam spowodowałem , że tak się zwaliło do końca bo przedtem nie było dobrze też ale na pewno lepiej. Wiesz mam znajomych z treningu , pracy ale niektórzy dojeżdżają do niej z dość daleka a po drugie oni mają swoją ekipę tak jak każdy inny normalny oprócz mnie i nie chcę się ciągle narzucać bo mam wrażenie , że tak robię. Oni nie piszą pewnie do mnie bo nie odczuwają samotności i mają kumpli z którymi mogą wyjść na dwór itp więc nie odczuwają potrzeby zwoływania mnie , gdyż co klatka inny kumpel a jak już napiszą to tylko w ostateczności - Marek - Plan B awaryjny jak już naprawdę nie będzie co robić. Fakt faktem , że ludzie z mojej dzielnicy a bynajmniej niektórzy kiedyś wyrządzili mi trochę krzywdy ( ale nie o tym tu mowa ) to chciałbym z nimi mieć ponownie kontakt który już chyba niestety nie jest realny : ( oni stanowią paczkę zgraną , razem wszędzie chodzą. Ja dziwnie bym się czuł teraz przebywająć z nimi nie miałbym wspólnego tematu i w ogóle kicha...co mam zrobić co Wy byście zrobili na moim miejscu ? Przecież młody jestem i nie chcę siedzieć w domu całe wolne dni od pracy : ( i nie dziwcie się czemu tracę nadzieję bo nie jesteście na mym miejscu i nie widzicie jak oni mnie olewają....Samotność mnie niszczy i już nie umiem sobie z tym radzić. Popadam powoli chyba w jakiś stan anty ludzki...bo nie wiem ciągła samotność...myślałem nawet o wyjechaniu zmiany miasta ale zaczynać od nowa ciężko i tam już w ogóle byłbym samotny...co mam robić...
  23. Przyczyny jako tako nie bylo po prostu odkad zaczalem pracowac , miec kobiete zaniedbalem wszystko. Czas spedzalem z nia , w pracy tez sporo + treningi i nie mialem ochoty sie z nikim spotykac. Nie mialem zadnej depresji. W tedy oczywiscie jeszcze od czasu do czasu wypilem piwko czy bylo jakies spotkanie z nimi ale z dnia na dzien to wygasalo i jest jak jest , ze teraz naprawde dostrzegam to , ze kompletnie sie dla nich nie licze i nie mowcie , ze wkrecam sobie bo wiem jak bylo kiedys a jak jest teraz. Co prawda nigdy za bardzo nie lubialem przebywac w mojej ekipie z powodu niektorych osob ( zawsze kogos darzy sie mniejsza sympatia ) i to tez wplynelo na to , ze sie z nimi rozstalem a tez nie wychodzilem gdyz moi ci najlepsi ktorych lubialem zawsze przebywali z tymi osobami a ja chcialem sie odizolowac od nich. I przez to zaniedbalem wszystko...nikt juz do mnie nie pisze nie dzwoni. cisza. Zreszta zawsze dostrzegalem , ze wlasnie tylko niektorym osobam zalezy na kontakcie ze mna nawet jak z nimi przebywalem caly czas to nieliczni dzownili i z reszta sie zawsze spotykalo sila rzeczy i tak ekipa byla...a teraz nawet Ci nieliczni nie daja znac itp...sorka , ze pisze tak na odwal ale nie chce mi sie juz myslec ani nic by to poskladac w kupe...
×