Skocz do zawartości
Nerwica.com

dontknow

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia dontknow

  1. Co mi jest ? Witam wszystkich. Od dłuższego czasu zastanowiłam się czy rejestrować się na forum i powiedzieć komuś o moim problemie. W końcu stwierdziłam, że może i lepiej wyrzucić to z siebie, poznać czyjąś opinię na ten temat. (Mam 20 lat) Od zawsze miałam problemy z zasypianiem, w nocy wiecznie odczuwałam lęk przed samotnością w ciemności, przed tym, że ktoś może do mnie wejść, coś mi zrobić (chociaż dom oczywiście pozamykany, groźny pies biegający koło niego). Było to drażniące, jednak nie niepokoiło mnie to, twierdziłam, że dużo osób tak ma. Od kilku (kilkunastu?) miesięcy jednak męczą mnie inne lęki, bardzo irracjonalne. Nie zdarza się to codziennie, ale kilka razy w tygodniu. Czasami czuję lekki lęk przed czymś, czego nie potrafię zidentyfikować. Po prostu bez powodu. Bałam się przejść kilka metrów od ogrodzenia do domu, biło mi mocniej serce, bałam się, że coś się nagle złego wydarzy. Od około 4 miesięcy często boję się o...życie mojej rodziny i bliskich. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Kiedy słyszę karetkę ogarnia mnie lęk, że ktoś z mojej rodziny miał straszny wypadek. Kiedy ktoś się spóźnia, panikuję. Kiedy wchodzę do pokoju babci (która jak na babcię jest dość młoda i w dobrej formie i zdrowiu), boję się, że zastanę ją nieżywą. Wiem, że to brzmi głupio, ale czasami nasuwają mi się przez chwilę takie myśli, z których nie mogę się uwolnić i im bardziej chcę o tym nie myśleć, tym bardziej uderza mnie to ze wszystkich stron. Jednak zawsze w końcu uda mi się to "odgonić" i po niedługim czasie zapominam już o tym. Ostatnio wracałam od kogoś samochodem w nocy, sama, krótka droga - około kilometra. Było bardzo ciemno, latarnie się nie paliły, a mnie w połowie drogi ogarnął ogromny lęk, że coś się stanie. Kiedy dojechałam do domu bałam się wysiąść. Mój samochód miał ostatnio kilka usterek, a ja, jeżdżąc nim, często prowadzę w stresie, że auto no nie wiem...wybuchnie? Nie jest to żaden bardzo silny stres, jednak nie mogę się pozbyć takich myśli. Jeszcze kilka faktów, nie wiem, czy są one jakoś związane z tematem nerwicy, ale na wszelki wypadek podam. - bardzo szybko się denerwuję, wybucham - uważam się za silną osobę, ale kiedy jestem zła, nawet lekko wrzucona czymś, łzy napływają mi do oczu i chce mi się płakać. Najgorsze są sytuacje w towarzystwie, czasami ktoś powie mi coś głupiego, ja się złoszczę, i jeśli czuję, że łzy zaczynają napływać, staram się to z całej siły pohamować, co daje odwrotny skutek. Czasami przy tym trudniej mi się oddycha. - w powyższych sytuacjach bardzo silnie się pocę (głównie na twarzy). W każdej, nawet lekko stresującej sytuacji z mojego czoła aż kapie. Kiedy zaczynam czuć, że moja twarz staje się mokra, wstydzę się tego, zaczynam denerwować, i z każdą sekundą jest gorzej. - mam często wysokie ciśnienie - mój tata jest alkoholikiem. Nie chcę się za bardzo o tym rozpisywać, ale sporo z tego względu przeżyłam. Bałam się o jego życie, bałam się o każdy dzień. Bałam się jakiegokolwiek krzyku w domu. Wiem, że bardzo to przeżywałam, czułam, że uderza mi to silnie na psychikę. Były krótkie chwile, kiedy z nerwów robiło mi się ciemno przed oczami, moją głowę nachodziło miliony myśli, a zarazem wyłączałam się na wszystko wokół. Przepraszam, że aż tak się rozpisałam, ale chciałam wszystko wyrzucić z siebie. Zdaję sobie sprawę, że niektóre opisane przeze mnie rzeczy mogą brzmieć dziwnie, ale nie umiałam tego ubrać dobrze w słowa. Te problemy nie są może dla mnie ogromne, utrudniające w dużym stopniu funkcjonowanie, jednak czuję, że coś chyba troszeczkę jest nie tak ? Liczę na odpowiedzi, pozdrawiam.
×