Od dzieciństwa zmagam się z pewnym problemem i do tej pory nie wiem co to takiego, lecz sądzę, że sprawa leży w psychice.
Otóż zawsze przy jakimkolwiek "spadaniu" odczuwam silny dyskonfort. Mówiąc o spadaniu mam na myśli przejażdżkę kolejką górską lub choćby zwykłą huśtawkę. Jak byłam mała, tak jak inne dzieci rodzice mnie podrzucali w górę, jednak zamiast luźnej zabawy miałam to samo uczucie. Sęk w tym, że nie chodzi tutaj o podnoszenie się żołądka czy nudności. Takim i podobnym czynnościom towarzyszy raczej specyficzny ścisk w okolicy głowy, może nawet lekkie zawroty oraz jakiegoś rodzaju sparaliżowanie ciała.
Zastanawiałam się czy to aby nie lęk wysokości, ale przecież huśtawka jest nisko, i jak już się huśtam to nie robię tego mocno.
Ostatnio miałam okazję skoczyć w tandemie i skutki były te same, dopiero przy otwarciu spadochronu minęło, chociaż jak instruktor raz zrobił ostrzejszy zakręt to również mnie na moment zmroziło.
Kiedyś mi się śniło, że byłam przywiązana do jakiejś liny, która się bujała dosyć mocno w lewo i w prawo, mimo, że to był tylko sen to także silnie odczuwałam owy dyskomfort.
Czy podane tu objawy mają coś wspólnego z lękiem wysokości lub mają jakieś inne uzasadnienie?