Skocz do zawartości
Nerwica.com

momo2

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez momo2

  1. dominika92, nie zwlekaj tylko wybierz się do swojego internisty:) Miałam bardzo podobnie - wkręciłam sobie raka nerki (!). Byłam do tego stopnia przekonana o swojej chorobie, że płakałam po nocach..niby "objawy" te same, wszystko się zgadzało. Poszłam do lekarza zrobiłam morfologie, która nic nie wykryła. Nie mówię, że teraz wszystkie obawy odeszły (od dziecka jestem hipochondryczką i zawsze "coś sobie znajdę"), ale przynajmniej znalazłam racjonalne argumenty przeciw:)
  2. momo2

    Witam

    Wiem jak to było w moim przypadku (chociaż jestem dziewczyną i nie chodziło o relecje damsko - męskie:)) MI bardzo pomogło wrzucenie na głęboką wodę! Musiałam wejść w nowe środowisko, nieznanych mi dotąd osób i bywało różnie - raż zachowywałam się jak nieprzystosowana idiotka, raz powielałam schemat gadania o pogodzie a jeszcze innym razem było ok! Teraz się po prostu nad tym nie zastanawiam i myślę, że o to właśnie chodzi! Może jakieś zajęcia taneczne, filmoe, czy co się tam interesuje:) Przejdziesz taką szkołe przetrwania i będzie ci póxniej o niebo łatwiej!
  3. wandeczka, jesteś wielka! Ja w takiej sytuacji nie wiedziałabym co robić, pewnie zamknęłabym się i nie zrobiła nic! Ty próbowałaś, jednak pamiętaj ty też masz życie, tak samo cenne, co więcej masz również męża! Myślę, że bardzo dobrze zrobiłaś twoja mama będzie pod fachową opieką a wy odetchniecie i zadbaće o nadszarpnięte zdrowie:) Pozdrawiam ciepło:)
  4. momo2

    A więc witam:)

    Zarejestrowałam się tutaj chociaż aktualnie czuje się całkiem w porządku. chociaż boje się, że "zło" znowu nadjedzie... Ech jakby wam to wszystko ładnie "streścić"? Moje problemy z psychiką zaczęły się wcześnie..jak byłam w podstawówce przez prawie dwa lata symulowałam choroby, żeby tylko nie chodzić do szkoły w której czuła się okropnie. Raz nawet umyślnie wzięłam garść antybiotyku, który miał wywołać drgawki bo poczułam się zagrożona (rodzice chcieli mnie puścić do szkoły). Później wszystko było ok i wtedy umarł mój tata, najbliższa mi osoba. Wtedy przyjęłam taktykę "nic się nie stało", przylepiłam uśmiech do twarzy i stałam się "twarda" - do dzisiaj trudno mi płakać chociaż czasami czuję, że muszę, że jest mi to potrzebne. Czasami coś pękało i miałam myśli samobójcze, silne bóle brzucha non stop do tego dochodziła bezsenność. Zawsze jednak trwa to jakiś czas i sama próbuje się wygrzebać jakimiś planami, które dają mi chęć do życia. Niestety ostatnie pół roku to był koszmar - moja mama nie zaakceptowała jednej bardzo ważnej zmiany w moim życiu, z której nie jestem w stanie zrezygnować i jako, że sama ma problem ze sobą zaczęła mnie hmm "terroryzować" - ciągły krzyk, histeria, wygrażanie a ja wszystko chciałam znowu schować z tyłu głowy. Chudłam, choć się obrzezałam tak, że często w nocy było mi niedobrze na zmianę z "nerwowym" bólem brzucha i to poczucie braku wyjścia, głupie myśli... Chciałabym się zmienić bo czuję, że nie daje sobie rady z drugiej strony boje się iść do lekarza, czuje się za mało "skrzywiona":)) Ech w każdym razie, dziękuje, że jesteście - pierwszy raz mam "okazję" przedstawi siebie o tej ciemnej strony mocy...
  5. momo2

    [Kraków]

    Witam wszystkich:) Od bardzo dawna zastanawiam się nad pójściem do jakiegoś psychoterapeuty, koleżanka poleciła mi terapie grupową tylko te pieniądze... wszędzie gdzie patrzyłam płaci się 80 zł za godzinę a to dla mnie bardzo dużo i stąd pytanie: czy trudno jest się "dostać na terapie do Lenartowicza? A jeżeli tak to czy są jeszcze jakieś możliwości darmowej terapii, która miałaby sens a nie była zwykłym "zbywaniem pacjenta"?:)) Mieliście może kontakt z Medinormem na al pokoju?:)
  6. momo2

    Samotność

    Skoro już się zarejestrowałam:) Wiecie, za mną samotność podobnie jak u was chodzi od dzieciństwa - jedynaczka trzymana pod kloszem... Najgorsze jest to, że zawsze żyłam nadzieją, jakimiś marzeniami..."gimnazjum - no tutaj wszystko się zmieni, "zawsze" się zmienia! Będe miała pierwszego faceta i prawdziwe przyjaciółki, pierwsze wypady na imprezy bla bla bla". Liceum - no teraz to już na pewno, na studiówke nikt nie idzie sam, ma się grupę już na 100% prawdziwych przyjaciół i tą wolność od rodzicielskich zakazów i nakazów. Teraz idę na studia i też mam jakieś "wymagania", ale strasznie się boje, że znowu nic nie wyjdzie, będzie tak samo... Ech niby wszystko zawsze było w porządku i otaczała mnie grupa "koleżanek" - stwierdzam, że nie ma nic gorszego niż takie "instytucje". Najpierw uwielbienie, później zaczynają się kwasy - obgadywanie i pozorna zgoda. A o ważnych dla nas sprawach nie ma z kim rozmawiać bo przyjaźń nie istnieje...
×