-
Postów
10 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Osiągnięcia Szafirek27
-
Witam, ja dostałam Asentrę na nerwicę, wzięłam pół tabletki rano, w pracy, Cały dzień ok, chociaż pod wieczór odczuwałam zmęczenie-pomyślałam, że może wreszcie spokojnie usnę... usnęłam w miarę szybko, ale ok. 3 w nocy obudziłam się - cała roztrzęsiona, z mrowieniem całego ciała..Tak znerwicowana, że nie mogłam już zasnąć, wstałam, próbowałam sie uspokoić, włączyłam sobie trening Jacobsona i powoli się uspokoiłam, tłumacząc, że to od leku... Może ok. 5 cy 6 usnęłam na godzinkę. Boję się brać, nie wzięłam więcej tego leku
-
Witam.. u mnie dziś drętwienie kończyn - dziwnym trafem zaczęło się w ogóle akurat ze 2 dni temu, gdy usłyszałam, że przy problemach z kręgosłupem się pojawia..przy poważnych...i nagle lekkie mrowienie w lewej ręce, wczoraj juz i w prawej. jak zaczęłam o tym mysleć, to jeszcze gorzej. Zauważam ostatnio, że przy zdenerwowaniu oprócz wrażenia kołowania, zawrotów i gorąca, mam też takie mrowienie ciała np. Kiedyś bardziej miewałam z nerwicą naczyniową, czaerwonymi plamami na dekolcie i ciele.. Teraz chyba to mnie dopadło, w dodatku w kręgosłupie też takie mrowienie jak się schylam..i nerwica, i lęki...i zdenerwowanie 9rozmowy z moją mamą, a raczej jej monologi doprowadzają mnie do rozdrażnienia, smutku i zdołowania. Wypiłam właśnie melisę, przed chwilą kłuło mnie w sercu. I nie umiem standardowo się wyciszyć, uspokoić, nie myśleć przez chwilę o smutkach, chorobach, śmierci. Co za paskudztwo. W dodatku mam wrażenie, że różne objawy nerwicy rpzychodzą do mnie co jakiś czas- też tak macie, że najpierw np jedne objawy, za kilka m-cy inne? W takich chwilach jak teraz to oczywiście staję się nawet nieco obojętna na sprawy innych, po prostu głównie chcę się wyciszyć, uspokoić, bo sama ze sobą nie wytrzymuję. A popołudnia i noce są najgorsze -- 05 sie 2011, 20:57 -- sadi- też miewam taki smutek, często obawa o najbliższych - większa niż o mnie. Być moze teraz nasilila sie nerwica, bo martwie sie o zdrowie mamy-ma pwoazne klopoty i problemy. to mnie dobija.paradoksalnie,w ostatnich dniach dalam na luz, pomyslalam, ze bedzie dobrze..ale chyba nerwy musialy jednak dac ujscie..i znowu sie zaczelo gorzej. i niestety klotnie z mama (jednak jest osoba znerwicowana) nakrecaja mnie jeszcze gorzej. mam ochote wyjsc, mam ochote ryczec, czuje sie fatalnie-mimo ze mam 27 lat..czuje sie jak zagubione dziecko, ktore nie ma sil do zycia. zawsze to w sobie tlumilam.kiedys jje powiedzialam o depresji-wysmiala mnie, wiecej nie wspomnialam. "bo jak ktos taki jak ty, kto ma wszystko, mzoe miec depresje?" . od paru dni wiec teraz szalenstwo z mrowieniem w plecach, wrazenie ucisku, poza tym wieksze nerwy i od razu bol brzucha, brak apetytu.. kiedys to juz cytowalam znajomemu , niestety "nic nie boli tak jak zycie" ostatnio jak przychodza weekendy to ogarnia mnie strach, ze bede znow zdolowana. bede sie krecic po domu albo zabijac czas...w pracy jakos musze sie zmuszac do usmiechu, do wspolpracyz ludzmi, czasem na chwile zapominam o nerwicy...a w weekendy czy nocami zaczynam sie nakrecac i mam wrazenie, ze wpadne w histerie.. przepraszam, ze tak chaotycznie ale mam dosc...
-
a mi dzis prawilo radosc spotkanie z kolezanka, drobne zakupy... i spacer w deszczu-mokre buty i chlupiaca w nich woda wcale nie popsuly mi jakos humoru
-
Bardzo mądrze prawi. Nie wierzę w jakieś tam super teorie czy szczęście na zawołanie, lektura książek typu "optymizmu można się nauczyć" czy "Pokonaj lęk i obawy" niewiele mi dała..natomiast z tego co przesłuchałam do tej pory-uważam, że facet ma dużo racji. oczywiście ma "gadane" ale bez wątpienia ma wiele racji i widać płynący z niego optymizm, pewność siebie itd. Ja jestem pewna, że moje obecne kłopoty, smutki to rezultat średnio przyjemnych czasów szkolnych, kompleksów, poczucia osamotnienia itd.. I takie głupie przekonania np "jestem gorsza" idą za mną całe życie. Jakoś tak się zdarza, że takie słowa, niekoniecznie zgodne z prawda, potrafią nam uprzykrzać całe życie. Może słowa tego pana coś nam uzmysłowią?
-
Niestety też tam mam-ciągle natrętne, okropne myśli. I radzić innym ludziom jest łatwiej, a samym sobie nie umiemy pomóc. Za łatwo by było
-
Witam Pozwolę sobie odpisać :) Przede wszystkim bardzo mi się podoba podejście Ashley. Ja jestem na etapie walki..ciągłej walki z nerwicą, która kilka lat temu dopadła mnie ze zdwojoną siłą. Zawsze bywało ciężko i pod górę, bywały kompleksy, poczucie nieakceptacji, lęki-ale radziłam sobie z nimi, a może po prostu je w sobie tłumiłam.. I od dłuższego czasu borykam się z nawracającymi stanami depresji, smutku, cierpienia, bezsenności. Jest to coś fatalnego, ale zauważam, że bardzo pomaga WALKA. Ciągle tłumaczę sobie, że nie można się poddać, że nie jestem sama, że wiele osób męczy się z tym dziadostwem..wiele osób wygrywa. Kiedy mam mega doły i smucę się, staram się wytłumaczyć sobie, że to ja mam zniekształcony obraz rzeczywistości, że ci ludzie wokół-uśmiechnięci, pełni życia-sa zdrowi, a ja wymyślam sobie stale problemy i smutki. I tak sobie myślę, że my-osoby z nerwicami czy depresją - wbrew pozorom jesteśmy silni. Często nie załamujemy się, walczymy do upadłego, wielokrotnie cierpimy w milczeniu. Ja spotkałam się z lekceważeniem i prawie wyśmianiem moich nerwic, więc staram się sama z tym walczyć. Nie jest łatwo, zwłaszcza nocami, kiedy moje czarne myśli przejmują nade mną kontrolę. Mimo to potrafię robić dobrą minę do złej gry, potrafię zażartować, pocieszyć kogoś, pokrzepić. Tylko ze sobą najciężej sobie poradzić . Weszłam na to forum (które, notabene, od paru lat czasami otwierałam) bo wierzę, że w grupie jest jeszcze lepiej, łatwiej walczyć. Świadomość, że jest nas więcej, jakoś podnosi na duchu (chociaż nikomu nie życzę takich nerwic..). Postaram się dziś położyć z pozytywnymi myślami, mimo, że jest cieżko. Jutro musi być lepiej..
-
Witajcie :) jestem nowa, ale pozwolę sobie odpisać: -zakupy z koleżanką, -zakup nowej bluzeczki, -jedzenie w macu -zjedzenie sporej torebki żelków w kształcie świńskich ryjków tyle z plusów, dobre i to..
-
Dziwne ataki, zawsze wieczorem, czy ktoś tak ma ?
Szafirek27 odpowiedział(a) na marianski696 temat w Nerwica lękowa
Witam, chciałam napisać, że mam tak samo..oczywiście czasem już w dzień czuję sie do niczego..mam doły, smutki, ale jakoś się trzymam. W pracy TRZEBA, poza tym jak wokół są życzliwe osoby, to da się przeżyć. Ostatnio parę razy miałam w pracy zawroty głowy-podejrzewam, że stres (chociaż jestem w stanie wmówić sobie tysiąc innych przyczyn), czułam się jak za szklaną ścianą - miałam tak silny lęk, niepokój, że myślałam, że wybiegnę z pokoju...Jednak napiłam się wody, starałam uspokoić - jakoś minęło. Wieczorami natomiast - istna katorga. Nie pamiętam już, kiedy zasnęłam normalnie, na spokojnie, z uśmiechem na ustach. Już jak byłam 12-latką wieczorami zaczynałam mieć jakieś ponure myśli, o przemijaniu, o życiu-ale były to przypadki sporadyczne. Sypiałam znośnie, chociaz zawsze musiałam tysiąc razy wstać do wc.- podejrzewam, że mój pęcherz szaleje z nerwów. Ostatnio pojawiły się też dość poważne kłopoty rodzinne i jestem dodatkowo załamana. Poza bólem brzucha, czasem drgawkami przy zasypianiu, nerwami, jak się położę - czuję silne lęki, smutki..nie umiem się często doprowadzić do spokoju. Któregoś razu zauważyłam dziwne skrzypienie w szyi - ubzdurałam sobie, że coś mi pękło i że coś poważnego mi grozi. Dostałam takiej histerii, zgrzytania zębów, moje ręce stały się jeszcze bardziej lodowate, a ja zlana potem-że miałam ochotę wzywać tatę na pomoc i jechać do lekarza..jakoś minęło. Wydaje mi się, że te cholerne ataki zdarzają się w nocy, bo czujemy się wtedy wyjątkowo samotni, za oknami ponuro, smutno-można rozmyślać do woli oz łych rzeczach i się dołować. W zeszłym tygodniu usnęłam może o 3-4, a o 7 pobudka. W nocy byłam już tak bezsilna, że miałam ochotę płakać. W dodatku co zasypiałam, to musiałam wstać do wc... Nst nocy wzięłam więc stilnox na noc-połówkę, zadziałało, mogłam przynajmniej w miarę normalnie usnąć. Okropne te nerwice, mam wrażenie, że mnie kiedyś wykończą. I najlepsze jest to, że wiele osób myśli, że jestem taką pogodną, miłą, spokojną dziewczyną - a wewnątrz czuję się staro, nieciekawie i fatalnie.