Skocz do zawartości
Nerwica.com

Finael

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Finael

  1. No tego to się nie da ukryć, że część jeśli nie większość wyszło z tego.. Gorzej, że nie bardzo wiem jak sobie z tym radzić. Mam umówioną wizytę u psychiatry, nie pierwszą zresztą w moim życiu, ale po raz kolejny już jakoś sceptycznie do tego podchodzę..
  2. Hm.. Przeczytałem kilka tematów na podsuniętych stronach internetowych.. Jakby to powiedzieć - nie do końca odnajduję się w tym co zostało tam napisane. Pewne cechy trzeciego dziecka do mnie pasują.. Jednak to co jest napisane na głównej stronie dda.pl.. Nie zgadzam się z tym jakobym miał problem z wytrwaniem w związku, bym miałprzestrach przed wieloma opisanymi tam rzeczami. Sam nie wiem jak to rozumieć..
  3. Tak jakby "przepraszam" miało cokolwiek zmienić.. Niestety - nie zmienia zupełnie nic.
  4. Chciałbym wiedzieć jak to zrobić.. Ba, najlepiej by było gdyby ktoś mi pokazał drogę którą mam pójść.. Niby zdaje sobie sprawę z tego, że tak się nie da.. Nawet kiedy człowiek bardzo chce.
  5. Granica Nigdy nie sądziłem, że trafię na forum tego typu, by pisać o swoim zyciu i problemach. Nigdy nie sądziłem, że przestanę sobie radzić do tego stopnia, że będę szukał pomocy gdziekolwiek. Zacznijmy może od tego, że nie potrafię sobie przypomnieć w którym momencie mojego życia pojawiły się te wszystkie problemy. Kiedy zaczęły się pojawiać, kiedy z jednych robiły się setki następnych. Od dziecka nie było lekko. Wszystko przez to, że od małego w domu było za dużo alkoholu. Jako dziecko takie kompletnie małe, nie tak bardzo to dostrzegałem. W miarę dorastania zaczęło mi to przeszkadzać, zaczęło mi przeszkadzać, że rodzice sie mną nie interesują, że zostaje sam. Próbowałem odwodzić ich od picia na setki milionów sposobów - wszystkie bez efektu. Nic nie byłem w stanie poradzić. A może mogłem? Gdy chodziłęm do szkoły podstawowej nie należałem do lubianych dzieci. Sam nie do końca wiem czemu. Może dlatego, że nie byłem taki jak wszyscy? Nie latałem za dziewczynami, nie klepałem ich po tyłkach, nie robiłem głupot bo w głowie miałem to, że po wyjsciu ze szkoły znowu wrócę do swojego prywatnego, zamkniętego świata. Od zawsze wolałem bardziej siedzieć przed komputerem niż wyjść na dwór. Fakt, były lepsze i gorsze okresy. Czasami trzeba było mnie ściągać z dworu siłą. Ale to było dawno temu. Potem przyszło gimnazjum i wszystko to, co myślałem że zostało za mną, wróciło ze zdwojoną siłą. Pewnie dlatego, że kiedyś się postawiłem komuś bardzo lubianemu. I w taki oto piękny sposób, odwrócili się ode mnie nauczyciele, uczniowie, a przynajmniej większość z nich. To też jakoś przezyłem.. Gonienie po szkole, groźby, przezwiska.. Wtedy moja matka wyjechała za granicę. Niby wracała ale.. Co z tego. To bez różnicy. I tak zawsze przejmowała się bardziej sobą niż swoimi dziećmi. Po raz kolejny myślałem że to się skończyło gdy poszedłem do liceum. Faktycznie, skończyło się obrażanie, tego typu rzeczy. Ba, mógłbym nawet powiedzieć, że byłem lubiany. Tylko że pomimo tego, że problemy z jednej strony zniknęły, z drugiej wciąż były. Dom, pijany ojciec, a na dodatek problem który w jakiś sposób pojawił się, gdy zdałem sobie sprawę z tego, że nie kręcą mnie dziewczyny. Cóż. Jakoś tak wyszło. Ale akurat to zaakceptowałem. Przy niewielkiej pomocy ludzi którym zacząłem o tym mówić. Wtedy pierwszy raz zauważyłem, że coś jest naprawdę nie tak. Że problemy, które dla jednych wydają się błache, w moim oczach przyjmują obraz ogromnych murów nie do przeskoczenia. I tak już jest do teraz. Każdy problem, nawet jeśli nim nie jest - staje się przeszkodą. Kolejną w moim zyciu. Kolejną z wielu. Na chwilę obecną studiuję. To znaczy niby teoretycznie mam wakacje, ale jakoś tego nie czuję. Od ponad tygodnia nie mogę się pozbyć ciągłego uczucia stresu, nie wiem czego to moze być powód. Siedzę u siostry i mimo, że powinienem wypoczywać, bo po powrocie do domu pojawią się kolejne problemy związane z szukaniem pracy i powrotem na studia, tym razem zaoczne.. Nie umiem. Cały czas się zamartwiam, nie umiem się odstresować. I mam dośc tego ciągłego uczucia stresu. Wiecie, chyba trochę zamieszałem w tym wszystkim. Za dużo rzeczy które chciałbym napisać, za mało wiedzy o tym co konkretnie jest istotne w moim problemie. Co w zasadzie z tym zrobić, jak sprawić, bym wszystkim się tak bardzo nie przejmował.. Co dzień słyszę "Nie przejmuj się tak", "musisz trochę odpuścić".. Nie umiem! A chciałbym. Eh..
  6. Niech bedzie. Jestem tu pierwszy raz, a głowę mi zadręcza tylko jedno pytanie - czy ktokolwiek jest w stanie mi pomóc..
×