Skocz do zawartości
Nerwica.com

anitac

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez anitac

  1. Miałam to samo.. to coś strasznego siedziałam głodna nad jedzeniem którego nie umiałam przełknąć tylko kaszki dla niemowląt.. to chyba najgorszy rodzaj nerwicy :( koszmar.. psycholog nie pomógł leki też nie.. po prostu pomyślałam najwyższej się udlawie i będzie spokój pomagał jedynie alkohol bo po nim się mogłam rozluźnić i przełknąć normalnie bez zacisku. Przeszło samo po pewnym czasie jak się moja sytuacja życiowa zmieniła ale tabletek do tej pory nie umiem połykac
  2. A można wiedzieć jakie leki pomogły?? I tak wybieram się do lekarza, ale chciałabym mieć rozeznanie... dzięki!
  3. a można wiedzieć jaki to był ten "własny sposób"?? może jest jakaś złota myśl która pokonuje tą blokade...? i jak wyglądala ta terapia? będę wdzieczna za odpowiedz...
  4. Dzięki:) chciałam tego uniknąć z obawy przed uzależnieniem i otumanieniem... ale chyba masz rację, nie mam wyjscia.. czasem mam momenty że połykam prawie normalnie, ale to rzadko się zdarza, musiałabym jakimś cudem wyłączyć myslenie.. najgorszy jest ten strach w samym momencie połykania! bo wtedy włącza się odruch wymiotny i jedzenie zatrzymuje sie w przełyku eh... kiedyś jeszcze po alkoholu mogłam jeść jak człowiek bo byłam wyluzowana, a teraz już i ten stan nie wyłącza hamulców. dziwne.. ale tak masz rację, wybiorę sie do lekarza, żeby mnie tylko te leki nie otumaniły:( pozrawiam!
  5. Witam! Widzę, że nie jestem sama.. a myślałam że to tylko ja mam takie skrzywienie Mój problem z połykaniem zaczął się już w dzieciństwie.. na początku był tylko uraz do połykania tabletek, gdyż dławiłam się jedną za dużą, która utkwiła mi w gardle.. potem miałam okropny lęk jak nie przeżułam czegoś dokładnie i stawało mi w gardle np. łuska od fasoli... czułam bardzo mocne bicie serca i buntowałam się że więcej tego nie zjem bo to okropne uczucie, nieraz się krztusiłam. Tabletki już żadnej nie potrafiłam połknąć.. kiedyś umiałam z jedzeniem połknąć, teraz najdrobniejszą rozgryzam.. choć wiem jak bardzo jest to szkodliwe;/ nawet nie spostrzegłam się jak szybko ta choroba zaczęła postępować... teraz jedzenie jest dla mnie koszmarem! każdy kęs to walka o przetrwanie:(( musze się zastanawiać czy jestem juz gotowa żeby połknąć przerzute na papkę jedzenie czy się udławię w obawie że stanie mi w gardle.. jestem psychicznie i fizycznie wykończona! uwielbiam jeść a musiałam zrezygnować ze wspólnych kolacji w obawie przed skompromitowaniem się w towarzystwie - JA POPROSTU NIE UMIEM JUŻ JEŚĆ ..nie mam naturalnego odruchu połykania, jestem załamana.... szukałam pomocy u lekarzy.. nikt mi nie pomógł! jezdziłam do psychologa klinicznego i wiecie co mi powiedział? żebym sobie powiedziała, że najwyżej się udławię(( To uczucie jest straszne.. przeżuwam jeden kęs pare minut a potem aż się trzęsę przed połknięciem, nic mi nie smakuje bo połykam jakby z powietrzem, schudłam! nie mam siły... nie wiem jak ja sobie poradzę w życiu jak nie będę miała nawet siły wyjść na secenę i zaśpiewać przeraża mnie to.. nie wiem czy ktoś jest w stanie mnie odblokować.. ogólnie nie mam problemów bo wszystko układa się dobrze, poza tym że mam bardzo napięty styl życia... I całe to piękno traci urok w obliczu tej okropnej choroby, cały smak życia.. Co zrobić gdzie szukać pomocy? czy są jakieś sekrety psychoterapii żeby samemu sobie pomóc??
×