Skocz do zawartości
Nerwica.com

brid

Użytkownik
  • Postów

    156
  • Dołączył

Odpowiedzi opublikowane przez brid

  1. Co Was wpędza w depresje, w zły nastrój?

     

    Czego unikać, aby nie popadać w melancholie, marazm, beznadzieje?

     

    Ja zwykle zaczynam odczuwać spadek nastroju, kiedy zasiadam do komputera. Podświadomie szukam tu kontaktu z kimś, a że go nie znajduje, to popadam w ... smutek ??

     

    Druga sprawą jest nie wychodzenie z domu. Chociaż często nie chce mi się ruszyć dupy z kanapy i pozwalam sobie na domatorstwo, bo wydaje mi się że to jest dla mnie dobre, na dłuższą metę obniża to nastrój. Nawet minimalny kontakt z kimkolwiek z zewnątrz może poprawić nastrój.

     

    Czego Wy się staracie unikać? Albo nie unikacie, a to Was wpędza w depresyjny nastrój... ?

  2. Przychylam sie do zdania psychiatry: terapia.

     

    a ja - niekoniecznie. wielu ludzi przeżywa swoje zawody miłosne, jedni bardziej intensywnie inni mniej. Uwierz że ja myślałem że zwariuje, przez pewną laskę. Tymczasem minął rok i przeszło, może nie w 100%, ale da się z tym żyć. z czasem zmienia się punkt widzenia na różne rzeczy.

     

    a jak długo jej nie widziałeś, do tego feralnego spotkania ?

  3. Na samym początku odczuwałem bardzo silny lęk przed oglądaniem zdjęć z nią a później mnie to nie ruszało.

    miałem bardzo podobny przypadek, a z tymi zdjęciami to już zupełnie tak samo. nie chciałem oglądać żadnego jej zdjęcia, żeby wspomnienia nie wróciły. strasznie głupie i chore mi się to wydawało.

     

    dokładnie tak samo jak Ty nie potrafiłem zapanować nad tą tzw. chemią mózgu, co było niesamowicie męczące, chyba najgorszy okres mojego życia.

    moim sposobem na to było radykalne ucięcie kontaktu, co też nie było łatwe.

    dzisiaj, tj. w lipcu minął rok jak jej nie widziałem, całkiem przypadkiem naszła mnie ochota, żeby poszukać jej zdjęć, które mam gdzieś głęboko zakopane. myślałem, że nie doczekam takiej chwili, nawet nie wiem po co je trzymałem.

     

    obejrzałem, jakieś tam wspomnienia się wróciły, pewien sentyment.. ale już nie z taką siłą. poszedłem spać bez problemu. (kiedyś w ogóle po nocach nie mogłem przez nią spać)

    nie wiem czy dobrze zrobiłem, ale chyba najlepsze w tym przypadku jest radykalne ucięcie kontaktu z taką osobą, żeby zapomnieć.

     

    w gruncie rzeczy mieszkamy niedaleko i niby nie chce jej spotkać i pewnie nie umiałbym z nią teraz już porozmawiać, ale tak gdzieś głęboko w środku jakieś pragnienie spotkania pozostaje...

  4. Myślę, że w pewnym sensie wiem o co chodziło autorowi. Ja np. zawsze byłem słabym uczniem, więc fakt że poszedłem na studia zdziwił otoczenie. Studia skończyłem, obroniłem się (pedagogiczne), ale wcale nie uważam się za pełnowartościowego mgr. Większość egzaminów ustnych, to był dla mnie dramat, jak że nie jestem zbyt elokwentny, ani wygadany. Po każdym egzaminie miałem coś w rodzaju kaca moralnego, że zostałem przepchnięty. Po obronie tak samo. nie wydaje mi się, żeby to była zaniżona samoocena, bo faktycznie denerwowałem się i słabo wypadałem. Aczkolwiek, z drugiej strony, to jakiś tam wysiłek, przez te 5 lat włożyłem w ta naukę, więc powinienem być choć trochę zadowolony z siebie...

    fakt faktem kompetentnym pedagogiem nie jestem.

    tak, że już nie wiem co mam myśleć o sobie.

     

    inna sprawa, kontakty interpersonalne. realnie słabo w nich wypadam, więc mam niską ocenę. jak zacznę dobrze wypadać, to ocena wzrośnie.

  5. moim zdaniem przy.pierdalacie sie zwyczajnie. każdy może mieć swoją twórczość, choćby jak tandetną, ale swoją prawdziwą i trzeba to uszanować. śmieszą mnie te komentarze, tak jakby tym osobą w życiu normalnie ciężko się wyrazić, to dają upust na forum, z zaszklanego ekranu, bo tak najłatwiej.

  6. czarna roza, spróbowałaś - stwierdziłaś że to nie to, i szukasz dalej. nie mówię o wchodzeniu 10x do tej same rzeki. ekhh ile w Tobie złości

     

    tolken24, chętnie bym się dowiedział czegoś o takiej klinice, ale to już nie dzisiaj, idem kimać. mi bliżej do krakowa niż wawy.

    jak się jeszcze spotkamy na forum, to możemy kontynuować temat.

    pozdro.

  7. teoretycznie psychiatra nie może powiedzieć, że terapia nie pomoże, bo to by było bez sensu. u mnie w okolicy każdy terapie spisuje na straty. ja jednak wole truć o tym w jaki ja sposób odbieram rzeczywistość terapeucie, niż komuś z rodziny czy znajomemu. Obecnie przestałem rozmawiać z kimkolwiek o moich problemach, ale widzę że one są, a nie wymyśliłem je sobie i to siedzi w środku i zżera od wewnątrz. często myślę o jakiś prochach antydepresyjnych, czy nerwicowych, może nie warto się tak męczyć na żywca. życie ma sprawiać choć odrobinę przyjemności. a to nie moja wina że ja zostałem wychowany świadomie bądź nie - w jakiś sposób i teraz mam problem, z poczuciem sensu życia

  8. Czy komuś terapia pomogła?

     

     

    dobre pytanie, bo sam się zastanawiam czy jest sens powrócić na terapie czy sobie darować. Obecne życie mnie nie satysfakcjonuj, wręcz męczy.

    Ale co oprócz terapii pozostaje ? Stryczek? Może to ostateczność,

    czasem jednak sobie myślę, że może szkoda trochę tego czasu który mija w pustce - gdzie nie ma się ochoty na nic..

     

    a więc, co robić ?

×