Skocz do zawartości
Nerwica.com

rilla

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez rilla

  1. Joga fajna rzecz, tylko polecam zapisać się na jakieś zajęcia (przynajmniej na trochę, na podstawy), bo wbrew pozorom można sobie zrobić kuku próbując ustawiać się w pozycjach, bez odpowiedniego przygotowania
  2. Też nie mam pasji. Skupiam się na życiu tu i teraz, trochę tak z dnia na dzień. Szukam pracy, żeby nie czuć się bezużyteczna. Może to przyjdzie do mnie samo. Przecież nie da się zmusić do tego, żeby czymś zacząć się pasjonować…
  3. Z mojego punktu widzenia, to masz po prostu osłabiony bardzo organizm. U mnie np. przy nerwicy występuje też bardzo niskie ciśnienie przy jednoczesnej szybkiej akcji serca, to w sytuacjach stresowych daje podobne objawy jak opisujesz. Możliwe, że to nerwica wegetatywna, wtedy trzeba też brać leki wspomagające organizm fizycznie, nie tylko psychicznie. W ogóle, takie objawy są typowe dla osłabionego organizmu, przy niedoborze magnezu, anemii i mogą wcale nie mieć nic wspólnego z nerwicą, szczególnie jeśli mówisz, że to jak się odżywiasz ma wpływ na nie. Najlepiej jakbyś powiedział o tym lekarzowi i zrobił badania krwi. Nie szukaj od razu podłoża w nerwicy, to może być coś o wiele prostszego :) Powodzenia :)
  4. Kurczę… Tak czytam ten wątek i doszło do mnie, że ktoś tu wyartykułował coś, o co mam po cichu trochę żal do mojego chłopaka, a czemu nie poświęciłam tyle uwagi, żeby samej to nazwać i określić… U mnie najgorsze jest to, że mam w pamięci poprzedniego chłopaka (1,5 roku razem, rozstaliśmy się we wrześniu ubiegłego roku), który kiedy np. płakałam w kątku pokoju, roztrzęsiona, bo nie potrafiłam zmusić się do pojechania na obowiązkowy wf na uczelni (nie chodziłam na wfy w szkole od czasów gimnazjum, zawsze byłam słabsza i mniejsza od innych dzieci i wyszło to jakoś tak, że boję się takich zajęć, nie mówiąc już o obcych ludziach), a wiedziałam, że muszę to w końcu zrobić, to jak tylko się dowiedział, przyjechał, pomógł mi spakować potrzebne rzeczy, doprowadzić się do porządku, zawiózł, wprowadził do sali, dopilnował czy wszystko ze mną ok i czekał aż skończę zajęcia. Każde moje spanikowane "nie chcę, nie mogę, nie pójdę, boję się" itd. spokojnie tłumaczył i nigdy nie czułam się dla niego ciężarem z tego powodu. I tak przez ładnych kilka tygodni, dopóki była taka potrzeba. Niestety obecny mój partner nie ma takiego wyczucia i chyba nie bardzo do niego dociera sens tego, że pewnych rzeczy po prostu nie robię, nie umiem, nie potrafię, boję się, mam blokadę i potrzebuję pomocy w wydostaniu się z trudnej sytuacji lub jej przebrnięciu. Nie jesteśmy ze sobą długo, kilka miesięcy, ale jakiś czas temu powiedziałam mu jak to wygląda, starałam się wytłumaczyć, ale wciąż mam wrażenie, że np. próbuje na mnie wymusić podejmowanie inicjatywy w sprawach, które są mi zupełnie obce ze względu właśnie na lęki. Nie wiem jak mu to wyjaśnić, by nie tylko nie sprawiał mi dodatkowych trudności, ale też był wsparciem, bo raczej nie jest typem, który z własnej woli oferuje jakąś pomoc, kiedy równie dobrze mogłaby daną rzecz zrobić jedna osoba (jak w tym przykładzie z wfem), a mnie też ciężko sprecyzować swoje lęki na tyle, żeby można było sobie wytworzyć jakiś schemat działania, dobry na każdą sytuację…
  5. rilla

    Dzień dobry

    Trafiłam tu przypadkiem, szukając informacji na temat leku i postanowiłam zostać, jako że mało znam osób, z którymi mogłabym się podzielić podobnymi problemami lub zapytać o radę. Z "oficjalnie" stwierdzonych spraw: jestem DDA i mam nerwicę wegetatywną. Czy coś jeszcze można do tego dopisać, okaże się kiedy zacznę omawiać swoje sprawy z psychologiem, o swoich przypuszczeniach na razie nie będę mówić. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów :)
  6. Witam, niedawno dołączyłam oficjalnie do grona nerwicowców Lekarka stwierdziła nerwicę wegetatywną i zapisała Bellergot. Oczywiście zanim zaczęłam go brać, to naczytałam się w ulotce i w internecie o skutkach ubocznych, ograniczeniach itp., spanikowałam i nie odważyłam się - dopiero kilka dni później poszłam znów do lekarki z nią to omówić i teraz już biorę normalnie. Codziennie zachowawczo jedną tabletkę, w razie problemów - doraźnie, przed pójściem na imprezę już dzień wcześniej odstawiam. Nie miałam jeszcze większej sytuacji stresowej, więc ciężko mi określić działanie w razie wypadku, ale na co dzień jest nieźle. Zauważyłam poprawę w kwestii nagłych zmian nastrojów, nadpobudliwości nerwowej. Co prawda też śpię jakby mi ktoś przywalił młotkiem w głowę… Nie jestem bardziej senna niż wcześniej, ale śpię dłużej. Zawsze lubiłam pospać, więc 10 godzin zdarzało mi się całkiem często, ale teraz zrobiło się z tego nawet 12. Jeśli nastawię budzik, czy ktoś mnie obudzi, to jest ok - nie czuję niewyspania, ale po prostu sam cykl snu mi się wydłużył. Inna sprawa, że śpi mi się jednak spokojniej i chyba też bardziej "kolorowo" - więcej mi się śni i nie są to ciężkie koszmary jak do tej pory, tylko normalne sny. Nawet jeśli to miałby się okazać tylko efekt placebo, to mnie cieszy. Pozdrawiam :)
×