Właśnie o to chodzi że ten lęk mnie paraliżuje...Nogi odmawiają mi posłuszeństwa,serce wali jak szalone,robi mi się duszno i słabo.Nigdy jeszcze nie zemdlałam i mam nadzieję że mi się to nie zdarzy...Ale też często też jak rano wstaję jestem spięta,żołądek mi skręca,nie mam apetytu,dokuczają zawroty głowy...Chyba też się już poddałam i nie wierzę że do to się wyleczyć w jakikolwiek sposób.Biorę zomiren żeby sobie jakoś radzić z tym wszystkim...ech jak ja zazdroszczę ludziom którzy nie mają pojęcia co to nerwica...