Prawie od trzech miesięcy zazywam depralin. Poprawa jest znaczna, smutek i lęki minęły, ale od miesiąca mam taki
stan, że nic mi się nie chce, jestem wiecznie zmęczona, na nic nie mam ochoty. Taki kanapowy styl życia, do tego podjadanie
słodyczy, czasami wręcz kompulsywne. Myślałam, ze to objadanie się slodyczmi odeszlo bezpowrotnie, a tu nic z tego.
Podobno w depresji najczęściej się chudnie, u mnie bylo odwrotnie, znacznie przytyłam; mogłam przez caly dzień nie jeśc, a wieczorem wychodziłam do sklepu(zwykle wieczorem mialam troche lepsze samopoczucie) i kupowałam mnóstwo słodyczy.
Na początku Esci powodował u mnie wręcz niechęć do jedzenia, o słodyczach nie wspomne, co mnie ucieszyło. A teraz widze, że chęć "zapchania" się słodyczami powróciła. Bo to takie przyjemne uczucie, czuje się błogo i bezpiecznie...
Za miesiąc mam wizyte u lekarza, może coś zaradzi, bo marazm, brak działania plus slodycze, to sie dobrze nie skończy...
moze zwiększy mi dawke, dotychczas mam 10 mg