witajcie
tez naleze do grupy bioracych efectin...
kilka spostrzezen, ktorymi chcialabym sie podzielic:
* bardzo dobry lek, pomogl mi wyjsc z ciezkiej depresji, zaraz po probie samobojczej (zaczelam go brac w pazdzierniku 2006)
* w koncu prowadze normalne zycie, nie mam stanow depresyjnych ani lekow przed swiatem
* na poczatku stosowalam dawke 150; przy zejsciu do 75 (jakies 2 miesiace temu) odczuwalam na poczatku zlosc bez powodu i ogolne pogorszenie nastroju, ktore minelo po kilku dniach; nie bylo przy tym zadnych objawow fizycznych (typu dusznosci itp)
* 3 dni temu postanowilam, ze juz nie potrzebuje lekow i czas zrezygnowac z efectinu; i tu zaczelo sie PIEKŁO; pierwszego dnia nie bylo zle, ale za to drugiego zaczely sie straszne zawroty glowy, nudnosci, napady dziwnego nastroju (np. przerazliwe smianie sie bez powodu); generalnie dzisiaj jest trzeci dzien bez leku i nie moge juz wytrzymac... najgorsze jest to, ze nie mam w domu zadnej dawki efectinu i zeby poczuc sie lepiej musze pokonac droge do przychodni, a to wydaje mi sie ponad sily
* po przeczytaniu kilku postow juz wiem, ze odstawienie nie jest takie proste jak mi sie wydawalo (myslalam, ze jakos sie przemecze pare dni i juz bedzie dobrze); zdecydowanie schodzenie z dawki 75 nie jest najlepszym pomyslem; powinnam najpierw przejsc na 37,5 albo odsypywanie; teraz mam tylko nadzieje, ze jakos uda mi sie wyjsc z domu i kupic lek
* jeszcze ostatnia rzecz - pojawial sie tutaj watek alkoholu przy stosowaniu efectinu; moge duzo o tym napisac, poniewaz czesto zdarzalo mi sie "popijac" (jak to okresla moj lekarz) przy zazywaniu leku; na poczatku szybciej sie upijalam, ale potem organizm sie przyzwyczail i nie widzialam juz wiekszych roznic; duzo gorzej bylo, kiedy wczesniej stosowalam andepin, przy ktorym doprowadzilam sie do stanu szalenstwa i proby samobojczej; oczywiscie nie jestem zwolenniczka laczenia lekow z alkoholem i bardzo przed tym przestrzegam !!!
a teraz juz koncze i sprobuje wyjsc po recepte, bo coraz gorzej sie czuje (mam coraz wieksze zawroty glowy). koszmar...
trzymajcie sie